Rozdział 4
- Zabije go, zabije go, zabije go, zabije go - czarnowłosa powtarzała te dwa słowa szukając pewnego granatowowłosego koszykarza po całej szkole. Skubany cały czas się przemieszczał utrudniając znalezienie jego osoby.
Jesteście zapewne ciekawi co zrobił, prawda? Więc to było tak...
*Retrospekcja*
- Nee... - do zielonookiej podszedł wysoki koszykarz drapiąc się po karku - Yumiko...
- Huh? - Hanamiya odwróciła się w jego stronę.
Była właśnie wigilia szkolna, gdzie każdy mógł obdarzyć kogoś prezentem.
- Ostatnio jakoś miałaś słabe nerwy, więc kupiłem Ci specjalny prezent... - zza pleców ukazał niedużą niebieską torebeczke - To dla Ciebie.
- O! Dzięki Daiki-kun! - Imayoshi patrzył z boku jak czarnowłosa przyjmuje prezent i od razu wkłada do niego rękę.
Od razu, gdy tylko go złapała, wyziągnęła go szybko z czekoladą oreo...i...Czy to nie są podpaski!?
- Zginiesz, Daiki - jej głos stał się lodowaty, a w tle było słychać śmiech okularnika.
*Koniec Retrospekcji*
- Jak go tylko dorwę... - przez jej aurę wszyscy na korytarzu schodzili z jej drogi.
- Daj spokój - poklepał ją po ramieniu Shoichi.
- A gdybyś ty dostał na przykład urządenie do powiększenia Twojego wacka to byś też był szczęśliwy, co nie? - spojrzała na niego strasznym spojrzeniem, a po jego skronii spłynęła kropla potu.
- Masz mnie... - uśmiechnął się niezręcznie i spojrzał na zielonooką, która zaczęła biec w stronę drugiego korytarza.
- Daiki! Zatrzymaj się gówniaku!!! Kara będzie mniejsza jak oddasz się w moje ręce dobrowolnie!!!
- Ta, jasne!!! Każdy wie jaka jesteś!!! - chłopak zdecydowanie przyspieszył.
- Haa!?
- Jesteś jeszcze bardziej w dupie, Daiki! Wiesz o tym, prawda!? - za nim zawołał okularnik.
- Teraz mi to mówisz!?? - i tyle ich widział.
Na następnej przerwie , sadysta dowiedział się, że dwójka idiotów trafiła do pielęgniarki szkolnej...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top