Rozdział 2
- Jak ty możesz być tak słaby z angielskiego...no powiedz mi? - czarnowłosa uderzyła mocno w stół głową.
- A skąd ja mam wiedzieć - chłopak włożył sobie palec do ucha i zaczął kręcić ręką.
- Błagam, Daiki-san. Skup się - właśnie w tej chwili zielonooka siedziała z koszykarzem na dachu i próbowała coś wytłumaczyć pierwszo-klasiście. Ale wiecie jak to z mulatem jest...nic nigdy nie rozumie...
~To chyba wrodzone~ pomyślała zażenowana menadżerka.
- Ej! Skąd w ogóle znasz okularnika-sadyste?
- Znamy się od dziecka...eh...błagam, nawet nie przerobiliśmy jednego tematu, a dostejsz ze sprawdzianów same jedynki minus...nawet nie wiem jakim cudem...
- Wiesz...ma się wrodzone talenty - uśmiechnął się dumnie i położył się. Już Hanamiya miała coś powiedzieć, ale pewien krzyk jej w tym przeszkodził.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam! - na drabince pojawił się Shoichi, który uśmiechała się w swój charakterystyczny sposób.
- Właśnie próbuje temu bucowi wytłumaczyć pierwszy temat... -zielonooka fuknęła w stronę granatowowłosego i wstała z podręcznikiem od anglika.
- Myślałem, że jak spędziliście tu sześć godzin, to będziecie na drugim temacie...
- Ha ha...bardzo śmieszne - mruknął nagle mulat.
- Cichaj, pomiocie - Yumiko kopnęła na 'do widzenia' niebieskookiego i zaczęła schodzić z drabinek zaraz po okularniku.
~Dobrze, ze nałożłam krótkie spodenki, a nie spódnice~nagle pomyślała jaki to musiał by być przypał, gdyby przymkniętooki zauważył jej majteczki. W myślach walnęła się w czoło.
- Daiki! Masz czas do jutra! Inaczej zamieniam się z Ima-chanem i będziesz miał go zamiast mnie!
- Jasne!
- Co za kretyn, tempak, murz...- nagle czarnowłosy zatkał jej usta ręką, aby dziewczyna nie powiedziała jeszcze bardziej głupich rzeczy. Jednak, gdy tylko miała szansę to polizała sadystę, ten wytarł nieświadomie rękę o koszule pozwalając, aby mała zołza się wydarła - WAL SIĘ AOMINE DAIKI!!! - wykrzyczała na całe miasto zrywając sobie przy okazji gardło...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top