Rozdział 1
~Tu tu tu tu! 2 lata później~ (gdzie te staruchy są na trzecim roku i dochodzi do drużyny Aho)
- Ne, ne...Ima-chan...
- Hmm? - Shoichi spojrzał na swoją przyjaciółkę wyraźnie zaciekawiony.
- ....Jak to jest być ukrytym sadystą?...
- ...Aż sam nie wiem co odpowiedzieć - poprawił swoje okulary, które lekko zsuneły się z nosa - Skąd wzięłaś w ogóle takie pytanie? - spojrzał na nią zamkniętymi oczami.
- Tak nagle. Taki impulsik - zachichotała nadal machając nogami w przód i w tył. Dla niej było to bez problemu, gdy siedziała sobie na ławce i czekała na nauczyciela angielskiego-ich wychowawcy - w ogóle....czemu masło smakuje jak masło?
- Co Cię dzisiaj wzięło na takie pytania? - zapytał przyglądając się jej.
- A nie wiem....Czemu woda jest taka mokra?
- Ehhh....chyba zabiorę Cię do lekarza...
- Dlaczego Hitler miał wąsa? - zapytała. Widać było, że tylko słuchała o austriaku na lekcji historii - Czemu się zakochujemy?
- Huh?
- Dlaczego grasz w koszykówkę, a nie na przykład w siatkówkę?
- Ehh....skończ...
- Klasa! Macie usiąść w ławkach! Nie NA ławkach!
- Jeziuniu, znowu ten zgred - mruknęła czarnowłosa i usiadła na krześle.
- Dzisiaj przypomnimy sobie Present Perfeckt - każdy jęknął, gdy sobie przypominali jak dostali z tego czasu jedynki i dwóje. No oprócz Shoichiego i Hanamiyi. Oni dostali piątki.
- Jako, że z waszej klasy przygłupów, Hanamiya i Imayoshi są najlepsi, to będą pomagać pierwszej klasie!
- Ha?
- Nie udawaj takiej zdziwionej, Hanamiya - wysyczał spoglądając na nią.
- To będą jakieś konkretne osoby czy cała klasa? - zapytał nagle okularnik.
- Konkretne osoby.
~Time skip~
- Jak mam nauczyć kogoś na piątkę skoro dostaje same jedynki! (Domyślicie się kto to? :'))
- No błagam...nie może być aż tak źle - nagle spojrzał na test, który pisali nie dawno pierwszoroczniacy - ...
- No właśnie, Ima-chan. Czemu nie mogłam trafić na kogoś innego i muszę uczyć tego...TEGO! - ten tylko poklepał ją po ramieniu w geście współczucia.
- Jak to możliwe, że on jest ostatni w rankingu?
- Co ma z japońskiego?
- Jedynki i dwóje... - teraz to czarnowłosa uderzyła mocno głową o ławkę.
- Poproszę, aby ktoś mnie zamienił...
- To niestety nie zadziała...
- Czemu?
- Są z tego przepisy, że nie wolno zmieniać...
I będzie miała jeszcze mocniejszy czerwony ślad na czole.
- Nienawidzę życia...
~Time skip~
- Nareszcie możemy iść na hale! Tak bardzo za nią tęskniłam! - Yumiko lekko sobie podskakiwała jakby nigdy nic, ponieważ kierowali się w stronę sali gimnastycznej gdzie mieli być nowi członkowie klubu.
- Łaa! Jaka ekscytacja! - powiedział Shoichi.
- Musi myć! To obowiązek menadżerki! - podniosła palec do góry i po chwili już otwierali drzwi do pomieszczenia. Nagle zielonooka stanęła w progu przez co sadysta się zdziwił. Czemu się zatrzymała? To najbardziej go zaciekawiło.
Po chwili to zrozumiał...W środku stał Aomine razem ze swoją przyjaciółką-Momoi.
- Huh?
- O! Jesteście! - wykrzyczał Wakamatsu, który zauważył parę przyglądającą się mulatowi.
- A miało nas nie być? - zakpiła czarnowłosa spoglądając w stronę Daiki'ego z zimnym spojrzeniem.
- Oczywiście, że nie! Jesteś w końcu menadżerką, a Imayoshi kapitanem - Satsuki przyglądała się zaskoczona zielonookiej. Rozpoznawała w niej menadżerkę niekoronowanych króli. I dobrze wiedziała czemu tak patrzy na granatowłosego.
- Mhmm...Jasne.
- Nie patrz już tak na niego, Yumiko-chan. Bo sam odczuwam dreszcze na plecach - sam czarnowłosy przyznał się, że przeraża go wzrok jego przyjaciółki.
- Jasne - i poszła w stronę różowowłosej - Chcesz zostać menadżerką, prawda? - i znowu pogodny wyraz twarzy.
- Mhm.
- Więc, wypełnij to i pójdę Ci wszystko pokazać - dała jej kartkę i długopis...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top