Rozdział 6 "Tożsamość Biedronki i J. K."
Notka
*Nastąpił mały problem podczas dodawania piątego rozdziału. Nie wiem jak to się stało, ale dodała się stara wersja, a dopiero po kilku minutach nowa. Także jak coś w razie czego możecie jeszcze raz przeczytać końcówkę, bo najbardziej ona się zmieniła.*
-Nakarmię! - (musiałam, przepraszam. :D ~dop. Autorki.) Co? On sobie żarty robi? Jesteśmy w poważnej sytuacji! Czyli kłamał. Wiedziałam.
-To nie jest śmieszne...- spojrzałam na niego z pogardą. Widać było, że trochę się speszył.- z resztą nie ważne. Musimy się zająć teraz nimi! - wskazałam na czwórkę złoczyńców, którzy już stracili cierpliwość i zaczęli niszczyć budynek szkoły.
-Nimi? My? Przecież Biedronka zaraz przybędzie i się nimi zajmie. Po co mamy się angażować? - powiedział obojętnym tonem. Czemu on ma takie wahania nastrojów? No tak, to Adrien Agreste.
-Biedronka nie przyjdzie.- odparłam chłodno. Nie mam jak. On nią jest. Znaczy, w jej ciele. Jest źle, bardzo źle.
Zaciągnęłam go w bezpieczne i ciche miejsce.
-Słuchaj Adrien...- zaczęłam.- Wiem, że nie przepadamy za sobą. No dobra, ja za tobą. Ale teraz muszę to zrobić. Muszę ci zaufać.- Widział, że ciężko mi to mówić. Jego twarz nagle z kamiennej zamieniła się w łagodną, zwykłą, moją. MOJĄ. Moja twarz, moje ciało. Ale mnie tam nie ma. Matko, jakie to ciężkie.
-Więc słucham.- wzięłam głęboki oddech.
-Robię to ze względu na bezpieczeństwo innych osób. Tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz. Proszę.
-Obiecuję.
-Bo ja...
-Ty...?
-Ja jestem Biedronką.- wypaliłam. Spojrzałam na niego. Patrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Ty tak poważnie? - zapytał.
-Tak.- przytaknęłam cicho, spuszczając głowę.
-I sugerujesz mi, żebym się przemienił i ich pokonał? - gwałtownie podnosiłam wzrok. On mi czytał w myślach?
-Tak...
-Nie ma problemu.- odparł spokojnie.
-Na prawdę? - spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Zgodził się?
-Tak, i... Marinette, też mogę ci coś powiedzieć, ale...
-Ale?
-Tego dowiesz się w swoim czasie.- odparł tajemniczo.
Czego? Co on ukrywa? Mam się bać?
-Uhm, ok.
-A teraz idę pobawić się w ciebie.- mrugnął to mnie porozumiewawczo.
-Już się bawisz...- mruknęłam pod nosem, ale tego nie usłyszał. On już zajmował się Volpiną, Ilustrachorem, Lady-Wifi i Anty-Biedronką.
Jednak troje z nich okazało się iluzją Volpiny. Wiedziałam!
Podczas walki uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Ciekawe czemu? Aż taką radochę miał z tego, że jest Biedronką? No dobra, nie wnikam.
Po chwili było już po wszystkim, a ja wyszłam z ukrycia.
Poradził sobie. Jak na pierwszy raz nieźle.
Tylko skąd wiedział, żeby używać Szczęśliwego Trafu? Albo jak złapać Akumę? On za dużo wie. Nie wiem jeszcze skąd. Ale za dużo.
-A gdzie Volpina? - zapytałam. Nigdzie jej nie było.
-Nie wiem. Po złamaniu fletu zniknęła. Myślałem, że przemienia się w Lilę.- odparł drapiąc się po brodzie.
-Też tak myślałam. A i... Wiesz może czemu nie pojawił się Czarny Kot? - spytałam podchwytliwie. W jego oczach przez chwilę zobaczyłam przerażenie jednak opanował się. On coś wiedział. Na pewno!
-A, ta. Chat? Bo on... On nie mógł.- super wymówka Adrien.
-Aha, ok.- odparłam obojętnie. Nie chcę, żeby wiedział, że coś się domyślam. Ale go rozgryzę. Tak czy tak. Dowiem się co kryjesz Adrienie Agreste. Dowiem się wszystkiego.- w takim razie do zobaczenia Adrien.
-Co? A, ta. Do zobaczenia.- i odeszłam.
Koniec pierwszego dnia.
Tragicznie?
Tragicznie.
Tyle się dzisiaj rzeczy wydarzyło.
Pięknie.
🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞
Perspektywa Adriena
Poszła.
Miałem ochotę teraz skakać.
W sumie nie wiem czemu.
Może dlatego, że moja miłość to tak na prawdę Marinette?
Cholera. Ale ona mnie nie lubi.
Ale polubi!
Wreszcie ją przeproszę. Jak tylko znowu będziemy sobą.
No tak... Tylko kiedy to nastąpi?
Mam być do końca życia dziewczyną?
O, nie, nie. Zwariuję.
Ah, bóle nie bóle.
Sukienki nie sukienki.
Spódnice nie spódnice.
Teraz dopiero się zaczyna.
-Wróciłam mamo! - krzyknąłem, stając w progu drzwi.
-Co tak długo? Lekcje wam się przedłużyły? Zaczynałam się martwić.- No tak! Powinienem wrócić do domu ponad godzinę temu. Będzie ochrzan?
-A, tak! Mieliśmy dodatkowy francuski i jeszcze na lody z Alyią zaszłam i...
-Ok. Rozumiem. Siadaj do stołu, zaraz podam ci obiad.
-Dobrze mamo. - zwracam honor. Rodzice Mari są spoko.
Poszedłem na górę. Była już 18:00. Zaczynało się ściemniać. Wtedy właśnie zadzwonił mój telefon.
-Halo?- odebrałem. Jednak w słuchawce nie usłyszałem odpowiedzi. - Halo? Kto dzwoni? Halo? - nadal nic. Po chwili osoba się rozłączyła to było dziwne. Nieznany numer.
Ok, wcale nie powinienem się bać.
To nic.
To normalne.
Może ktoś zadzwoni znowu i okaże się, że po prostu nie miał zasięgu.
Po pięciu minutach znowu usłyszałem dzwonek.
Odebrałem.
-No kto dzwoni? - byłem już trochę poddenerwowany tą sytuacją.
Nie dostałem odpowiedzi.
Miałem się już rozłączać, kiedy usłyszałem krótkie:
-Widzę cię Marinette.- po czym nieznajomy sam się rozłączył. No dobra, teraz już się trochę bałem.
Zacząłem nerwowo rozglądać się po pokoju. Wyglądałem zza okna. Nadal trzymając telefon w ręce. Poczułem wibracje tym razem to był SMS.
Nieznany Numer
16:24
Nie denerwuj się i tak mnie nie znajdziesz.
J. K.
Jaki kuźwa J.K.?
Kto to w ogóle jest?
I wie co robię?
Pierwszy raz w życiu tak się przestraszyłem.
Oglądałem wiele takich filmów i wiem jak dziewczyny w takich sytuacjach mogą skończyć.
A ja właśnie jestem dziewczyną.
Na dodatek Marinette.
Czułem się w tej chwili strasznie nieswojo. Wskoczyłem pod kołdrę i zacząłem przeglądać telefon udawając, że nic się nie stało.
Ale się stało.
I jak się okazało, to miało straszny wpływ na to w jakim będzie stanie ciało Marinette i moja nadruszona psychika.
On czekał.
🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞
Perspektywa Marinette
Szłam teraz w stronę ogromnej willi Agreste'ów. Aż mi się nie chciało wierzyć, że przeżyłam cały dzień jako Adrien.
I on wiedział.
Przynajmniej ratowanie świata mam na chwilę z głowy.
Teraz on się tym zajmuje, a ja w tym czasie muszę znaleźć sposób, aby z powrotem znaleźć się w swoim ciele.
Usiadłam przy biurku przed trzema ogromnymi monitorami.
Jaki sprzęt! To może być kino domowe!
Wystukałam w internecie wybraną frazę. Tak wiem, że to głupie. Szukać odpowiedzi na to w internecie! Ale... Skąd mam to wziąć jak nie stąd? Muszę znaleźć sposób jak znowu być sobą.
Siedziałam tak już od 2 godzin i nic.
Pusto.
Nie ma!
Na prawdę? Czy nikt nie przeżył czegoś takiego i nie napisał jak się skończyło?
No to jestem w kropce.
Najwyraźniej wujek Google nie zawsze jest taki pomocny.
Jednak do głowy przyszła mi jedna, mała, istotna myśl.
Mistrz Fu. On na pewno będzie wiedział!
Tylko Adrien musi do niego pójść.
Eh, czemu to wszystko jest takie trudne?
Wzięłam do ręki jego nowoczesnego smartfona i wybrałam numer.
Chwila skąd on ma numer do mnie?
Eh, nie ważne.
-Halo? - usłyszałam przerażony głos w słuchawce.
-Hej to ja i... Adrien coś się stało? - zapytałam z niepokojem. Adrien przerażony? Musiało się stać coś poważnego.
-Nie, nie. Znaczy... Nic! Po prostu. Nie chcę cię martwić.
-Adrien!
-Kiedy indziej, nie teraz.- kolejna tajemnica? Kiedyś przez tego człowieka umrę z niewiedzy! - w końcu to ty po coś zadzwoniłaś. Mów o co chodzi.
-Bo jest sprawa. Chyba wiem jak nas z powrotem zamienić, ale musisz udać się do pewnego jakby... Mędrca? Chyba tak go można nazwać. Musisz wyjść z domu najlepiej jutro. Podam ci adres. To pilne.
-Z domu? Nigdzie nie idę! - powiedział to tak stanowczo, że aż moje uszy ucierpiały.
-Czemu? Adrien? Co się dzieje? Powiesz mi wkońcu?
-Nie, ja... Ja muszę kończyć.
-Adrien! - Potem usłyszałam już tylko dźwięk zakończenia połączenia.
O, nie!
Kolejne problemy?
No błagam.
Adrien się boi.
A jego nie da się tak łatwo wystraszyć.
Jutro w szkole mi już nie ucieknie.
Dowiem się!
O matko, ja się o niego martwię?
Ja?
O niego?
Ja?
🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞
Tak na dobry początek weekendu kolejny rozdział 💪.
Wiem, że długo czekaliście, ale no kurcze szkoła. 😰
Mam kilka przedmiotów do poprawy więc troszkę muszę kuć, ale postaram się dodawać rozdziały co 3-4 dni, albo co 2 dni.
W sumie ten tydzień będę miała zajęty. :(
We wtorek klasowy wyjazd na basen a w czwartek będę szaleć. No i wszystkie najbliższe niedzielę pozajmowane. Tak samo 23,24,25 maja wyjazd do Krakowa.
Pozdrawiam czytelników z Krakowa :*.
-Wasza Koci!
Gwiazdka? Komentarz?
Motywejszyn bro!💪
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top