Stony

Tony Stark i Steve Rogers nawet nigdy nie spodziewali się, że się spotkają. Steve znał Howarda Starka, ojca Tony'ego, więc nie myślał nawet o poznaniu jego syna. Może kiedyś, kiedy ewentualnie będą starsi. Ale los chciał inaczej. Rogers nie towarzyszył Howardowi podczas reszty jego życia, a zamiast tego dane mu było związać się z jego synem. I to związać się naprawdę dosłownie.

Byli kompletnie inni. Wciąż się o coś sprzeczali. Od samego początku. Ale mimo tych kłótni coś ich do siebie ciągnęło. I to bardzo. Jak się okazało pewnego październikowego wieczora – nawet bardziej niż bardzo. Zostali kochankami. Czy byli parą? Chyba tak. Przynajmniej Kapitan tak to postrzegał. Stark był nieco bardziej sceptyczny, jeżeli chodziło o związki. Wiadomo. Ale jakoś to szło. Choć oczywiście kłótnie się nie skończyły. Wciąż się sprzeczali. I mimo, że blondyn czasami mówił Iron Manowi, że ma tego dość to i tak nie był w stanie odejść. A niektóre sprzeczki uważał nawet za całkiem urocze. W perspektywie czasu.

~

Tony jak zwykle pracował w swoim warsztacie. Spędzał tam długie godziny, cały czas coś udoskonalając bądź przerabiając. Tym czymś najczęściej były jego zbroje. Ale od czasu do czasu zdarzyło się coś innego.

- Szefie? – odezwała się nagle Friday. – Kapitan Rogers prosi pana, żeby przyszedł pan na kolację.

- Mhm – mruknął w odpowiedzi Stark. Po raz drugi zresztą, bo AI już kolejny raz mu o tym przypominało. Nie ruszył się jednak z miejsca, pracując dalej.

Przeważnie tak właśnie to wyglądało. Steve przygotowywał jedzenie i póki sam nie zszedł na dół do warsztatu, Iron Man nie ruszył się do salonu, gdzie najczęściej jedli. Rogers wprowadził się na stałe do geniusza tydzień temu, co on sam poczytywał za duży krok do przodu, a inżynier? Jak zwykle odparował tekstem I tak tu sypiasz i gotujesz, więc co za różnica?, rozpoczynając tym samym kolejną drobną sprzeczkę. Zakończoną dwuetapowo – nieodzywaniem się do siebie i seksem albo jednoetapowo – seksem.

Po jakiejś dłuższej chwili brunet usłyszał kroki. Uśmiechnął się pod nosem, ale nie ruszył się z miejsca i nie przerwał pracy.

- Tony – odezwał się Kapitan. – Kolacja. Nie słyszałeś?

- Słyszałem – odpowiedział Tony jakby nigdy nic.

- I? Nie masz zamiaru przyjść i zjeść?

- Mam. Ale chciałem skończyć.

- Jak zwykle – mruknął niezadowolony blondyn. – Zawsze wszystko jest ważniejsze niż przygotowane przeze mnie posiłki.

- Nie marudź. Przecież zjem.

Cap nieco prychnął.

- Nie marudź? – powtórzył z niedowierzaniem, choć powinien był spodziewać się takich słów ze strony Starka. – Mam dość, Tony. – Odwrócił się i ruszył w stronę schodów.

Iron Man odłożył na bok narzędzie, które trzymał w dłoni, wstał z krzesła i podszedł do Steve'a, łapiąc go za rękę.

- Ej, poczekaj.

Rogers odwrócił się w jego stronę, zatrzymując się.

- No już, nie bocz się. Zaraz zjem. – Geniusz posłał mu zadziorny uśmiech.

- Ze wszystkiego robisz żarty, prawda? – wytknął mu Kapitan.

- Bo nie ma powodu, żebyś się złościł. – Przyciągnął go bliżej do siebie i uniósł nieco głowę. – No już, Stevie... - Przysunął się jeszcze bliżej, by musnąć jego usta, ale blondyn odsunął głowę. Inżynier już podejrzewał, że tym razem nie pójdzie mu tak łatwo, ale zaraz stało się coś, co go chwilowo zaskoczyło, a to się rzadko zdarzało. Cap popchnął go na ścianę, znajdującą się za plecami bruneta i dziko wpił się w jego wargi. Tony'ego nieco zatkało, ale oczywiście odwzajemnił pocałunki, węsząc coś więcej niż tę pieszczotę ust. Zaraz poczuł dłonie Steve'a dobierające się do jego t-shirtu. Oderwał się od jego ust, by unieść ręce, żeby Rogers mógł ściągnąć z niego koszulkę. Stark chciał zdjąć górną część garderoby z Kapitana, ale ten przytrzymał jego ręce, opierając je o ścianę i ponownie wpił się w jego wargi. To było dziwne. Od kiedy to blondyn przejmował inicjatywę? Iron Man jednak nieszczególnie się tym zrażał. Wyswobodził ręce z uścisku Capa i ponownie sięgnął do jego t-shirtu. Reakcja Steve'a była natychmiastowa. Oderwał się od jego ust i spojrzał mu w oczy.

- Zostaw – warknął, co już w ogóle zaskoczyło geniusza. Od kiedy to Rogers warczy?

Kapitan sam ściągnął z siebie koszulkę i ponownie przycisnął swoim ciałem inżyniera do ściany. Pocałunkom nie było końca, ale dłonie blondyna wreszcie powędrowały do spodni bruneta. Rozpiął je i spojrzał na Tony'ego.

- Ściągaj – nakazał.

Stark nieco uniósł brwi, ale wziął się za ściąganie swoich spodni.

- Od kiedy to jesteś taki władczy? – zapytał z nieco złośliwym uśmieszkiem na ustach Iron Man.

- Zamknij się, Tony – odpowiedział Cap, co już w ogóle zszokowało geniusza. – Bieliznę też – dodał, samemu całkowicie się rozbierając.

Inżynier zaczął być nieco podejrzliwy, ale wykonał polecenie.

- Na kanapę – odezwał się ponownie Steve i obaj przeszli kilka kroków w stronę skórzanego mebla. – Połóż się na brzuchu.

Tym razem jednak brunet nie wykonał polecenia od razu. Wpatrzył się pytająco w Rogersa, marszcząc nieco brwi.

- Zrobię Ci masaż – powiedział Kapitan, widząc to pełne obaw spojrzenie, co szczerze mówiąc go rozbawiło, ale nie dał tego po sobie poznać. I skłamał. Wcale nie chodziło o masaż, ale wiedział, że inaczej nie namówi Tony'ego do położenia się. Stark posłał mu jeszcze jedno niepewne spojrzenie, ale w końcu się położył. Kapitan ukląkł za nim na kanapie i przesunął dłonią po jego kręgosłupie. Jedną, bo dwa palce drugiej wsunął sobie do ust, by je nawilżyć, czego oczywiście Iron Man nie widział. I o to chodziło.

- A po co tak właściwie ten masaż? Nie lepiej od razu przejść do rzeczy? – zapytał po chwili geniusz i blondyn uznał, że były to dość desperackie pytania, jak na niego. Co też było zabawne.

- Mm... - zamruczał Cap, po czym wysunął palce z ust. – Chcę, żebyś się rozluźnił. – Ułożył obie dłonie na moment na biodrach inżyniera i uniósł je. – Zawsze mi tak powtarzasz, prawda?

- Co? – Padło nerwowe pytanie. – Steve, nie...

Zanim brunet zdążył dokończyć, Steve naparł palcem na jego wejście i wsunął go do środka.

- Kurwa – wymsknęło się Tony'emu, za co został ukarany wsuniętym w niego drugim palcem. – Steve, no...

- Cicho. Od dłuższego czasu się kochamy, a Ty nie pozwalasz mi się wziąć. Chcę zmiany, którą właśnie sam zainicjowałem. Spodoba Ci się, Tony. Przecież wiesz, że mi się zawsze podoba.

Stark mruknął pod nosem i szarpnął nieco biodrami, ale Rogersowi wystarczyła jedna ręka, by go przytrzymać.

- Tony... Nie chcę, żeby Cię bolało, więc się nie szarp.

- Od kiedy to z Ciebie taki dominator?

- Od dziś. Mam na to ochotę – odpowiedział, poruszając jeszcze chwilę palcami w Tonym. – Nie spodziewałem się, że będziesz taki ciasny.

- Nieużywany to ciasny – mruknął pod nosem Iron Man.

Kapitan ostrożnie wysunął z niego palce i pogładził z czułością jego plecy.

- Będę ostrożny.

- Mhm, jasne – mruknął geniusz, co blondynowi nie wydało się być w porządku.

- Tony... Nie musimy, jeżeli nie chcesz.

Zapadła chwila milczenia, która Capowi zdawała się trwać wieczność.

- Nie, nie... - odezwał się w końcu inżynier. – To nie o to chodzi.

- A więc o co? Powiedz mi, Tony – szepnął Steve, gładząc czule jego plecy. Czuł, że brunet był spięty.

- Ja... Nie wiem... - zaczął Tony, ale nie bardzo mu to szło. Rogers jednak zrozumiał. Nie potrzebował tłumaczenia. I nie miał zamiaru naigrywać się ze Starka czy wykorzystywać tego w niecny sposób. To nie było w jego stylu.

- Ćśś... Już nic nie mów – szepnął, wciąż czule gładząc jego plecy. – Powoli... - dodał cicho, ocierając się o niego. Dopiero teraz usłyszał cichy jęk, który zdecydowanie świadczył o erotycznym napięciu, a nie o dyskomforcie. Naparł więc ostrożnie na jego wejście, powoli wsuwając się do środka. Uważał jednak na każdą reakcję Iron Mana, żeby wiedzieć, czy wszystko było w porządku. Czuł jednak, że geniusz nieco zbyt mocno napinał mięśnie, więc ponownie pogładził czule jego plecy. – Rozluźnij się, Tony. Tak będzie lepiej.

Inżynier odetchnął cicho i schylił nieco głowę, chowając ją w ramionach.

Chwilę to trwało, ale Rogers w końcu poczuł nieco mniejszy opór, więc wsunął się głębiej, docierając do końca. Odczekał jednak, nie poruszając się.

- Wszystko w porządku, skarbie? – zapytał.

- Mhm – mruknął brunet, choć można było odnieść wrażenie, że nawet ten dźwięk sprawił mu trudność. I Kapitan nie bardzo wiedział, czy Tony jest z nim szczery. Wiedział już dużo wcześniej, że Stark wiele ukrywał, a po tym jak się związali nieszczególnie cokolwiek się zmieniło. Może trochę, ale Iron Man wciąż był dość zamknięty.

Blondyn ponownie pogładził go po plecach, skupiając się na ich dolnych partiach. Powoli, ostrożnie zaczął się poruszać, choć musiał przyznać sam przed sobą, że był niesamowicie podniecony. Ciężko było się powstrzymać przed przyśpieszeniem, ale nie chciał zrobić geniuszowi krzywdy. Usłyszał cichy jęk, który nie bardzo wiedział jak zinterpretować.

- Tony, kochanie... - zaczął, ale przerwało mu ciche westchnięcie.

- Steve, doceniam Twoją troskę, ale jak co chwilę będziesz mnie pytał, czy wszystko jest okej, stracę ochotę – zauważył inżynier, choć przyszło mu to z trudem.

Cap uśmiechnął się lekko na to szczere wyznanie. Wiedział, że powinien skupić się bardziej na reakcjach bruneta. Wznowił więc ruchy, jednak nadal nie były one jakoś szczególnie szybkie. Wysuwał się prawie do końca i wsuwał z powrotem. Starał się natrafiać na wrażliwy punkt, więc uważnie słuchał Tony'ego i obserwował reakcje jego ciała. I kiedy w pewnym momencie Stark cicho mruknął, napinając mocniej mięśnie, Steve już wiedział, w jaki sposób się w nim zagłębiać. Ponawiał więc ruchy pod takim kątem wyrywając Iron Manowi z ust ciche westchnięcia, mruknięcia, a czasami ciche jęki. W końcu postanowił wzmocnić i przyśpieszyć pchnięcia. Nie wysuwał się już tak bardzo, teraz penetracja była zdecydowanie głębsza. Geniusz jęknął nieco głośniej, próbując stłumić ten jęk, ale nieszczególnie to wyszło. Przeklął cicho, mocniej zaciskając się na członku Rogersa. Dla Kapitana było to wyjątkowo przyjemne doświadczenie.

- Mm... Tony. – Westchnął cicho, jeszcze odrobinę przyśpieszając. W sumie nie dogadał się z inżynierem w kwestii zakończenia, ale skoro brunet zawsze w nim dochodził to blondyn uznał, że zrobi tak samo. A czuł, że nastąpi to lada chwila. Bardzo jednak chciał, żeby Tony również doszedł. I właśnie w tym momencie poczuł skurcze mięśni Starka. Uśmiechnął się delikatnie i otarł się intensywniej o ten czuły punkt, co doprowadziło geniusza do intensywnego orgazmu. Cap doszedł zaraz po nim, oczywiście ani na moment się z niego nie wysuwając. Dopiero kiedy skończył bardzo ostrożnie z niego wyszedł i przytulił się do jego pleców.

- Byłeś cudowny – szepnął i pocałował go w kręgosłup.

- Jak zawsze – mruknął Iron Man z trudem łapiąc oddech.

Takiej odpowiedzi Steve mógł się spodziewać i bardzo się ucieszył, kiedy ją usłyszał. Miał tylko nadzieję, że była szczera.

Rogers położył się na kanapie obok inżyniera. Mebel był na tyle duży, że mogli sobie pozwolić na takie leżenie.

- Na pewno wszystko okej? – zapytał cicho, troskliwie gładząc bruneta po plecach.

- Na pewno – przytaknął Tony. – Doszedłem, więc musiało być okej. Z tego co zresztą słyszałeś i czułeś powinieneś wyciągnąć wnioski, Kapitanie.

Kapitan tylko przewrócił oczami, ale uśmiechnął się. Pocałował Starka w policzek i przyciągnął bliżej do siebie, po chwili wpijając się w jego usta.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top