Rozdział 21

Wysyłanie zdjęć tropikalnych krajobrazów i widoków morza zza hotelowego okna do Yoojung było zdecydowanie najprzyjemniejszym zajęciem Sohyun na tym wyjedzie. Zupełnie nie przejmowała się, że po dwudziestym zdjęciu otrzymywała groźby śmierci od przyjaciółki. Warto było, skoro doprowadzała ją do takiego szału. Jednak długo się tym nie nacieszyła, bo jeszcze tego samego dnia Yoojung postanowiła zadzwonić do Sohyun na kamerkę i od dobrej godziny zanudzała czarnowłosą dziesiątą sukienką, którą zdążyła kupić na wyprzedaży.

— Ta w kwiaty jest moją ulubioną!

— Jest dokładnie taka sama, jak dwie poprzednie. Nawet kolory są te same!

— Wcale, że nie! — żachnęła dziewczyna z miną obrażonego dziecka. — Ta ma kwadratowy dekolt, a tamta w serek.

So wykręciła wymownie oczami, przełykając kęs ciasta, który wzięła z hotelowej jadalni. Nie zamierzała przesiedzieć całego wolnego dnia w pokoju, więc zaplanowała, że pojedzie do centrum miasta i po prostu powłóczy się aż do zachodu słońca. Zastanawiała się, czy Jaehyun również zamierza spędzić tak aktywnie dzień, ale postanowiła się tym zbytnio nie interesować. W końcu to wolny dzień i nie musi się z nią dzielić planem dnia. Choć nie zmieniał się fakt, że od pewnego czasu coraz częściej myśli o wysokim brunecie. Zauważyła to i wcale jej się to nie podobało. Najgorzej zakochać się w koledze z klasy, gdzie po zerwaniu musicie patrzeć na siebie praktycznie codziennie. Ale jeszcze gorzej to zakochać się we własnym szefie! Szkołę zawsze się skończy, ale tu?

— Sohyun! — Dziewczyna szybko otrząsnęła się po krzyku brunetki, ściszając nieco głośnik po zauważeniu, że parę osób zwróciło na nią uwagę. — Słuchasz mnie w ogóle?

Kim zamrugała szybko oczami, wciąż dochodząc do siebie po zaciekłym monologu we własnej głowie.

— Ta... No jasne.

— O czym tak myślisz? — zapytała przebiegle Jung. Nie dało się ją tak szybko zwieść i zorientowała się, że So coś ukrywa. — Albo bardziej o kim?

Sohyun prychnęła na jej śmiałe pytanie, ale wcale nie zamierzała się jej z niczego spowiadać. Dopiero nie dała by jej żyć, gdyby dowiedziała się, że rozmyśla o swoim szefie. A przecież to nic takiego! To normalne, że rozmyślamy na temat innych osób. To wcale niczego od razu nie oznacza!

— Przestań. Dobrze wiesz, że ja...

— ...nie mam czasu na związki... bla, bla, bla... Wolę się skupić na karierze... bla, bla. Dziewczyno, miłość przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie.

Sohyun posłała jej pełne politowania spojrzenie. I tak by jej nie przegadała argumentami, więc pod pretekstem konieczności podładowania telefonu, zakończyła szybko połączenie, i to dokładnie w chwili, gdy Yoojung zauważyła za plecami dziewczyny przechodzącego kelnera i kazała zwrócić kamerę na niego.

Dokończyła śliwkową tartę i ruszyła w kierunku wyjścia. Miała nadzieję, że porcja słodkiego deseru doda jej nieco siły po porannym bólu głowy i nie padnie w czasie zwiedzania.

Jednak tym się już za bardzo nie przejmowała. W głowie wciąż przeplatały jej się słowa Yoojung i miała szczerą nadzieję, że w tym przypadku przyjaciółka nie miała racji i się myliła.

Grubo się myliła.

Nie sądziła że po półgodzinnym spacerze po mieście będzie odczuwała doskwierające zmęczenie. I uporczywy ból głowy. Mogła odpuścić i nie dopijać ostatniego kieliszka i z resztką godności wrócić do hotelu. Musiała szybko zaopatrzyć się w kubek kawy i napoić swój zmarnowany organizm porcją kofeiny. Całe szczęście, że nie miała dzisiaj żadnych obowiązków i szczerze prosiła niebiosa, żeby nie wpadła na Jaehyuna dzisiejszego dnia. Nie chciałaby, żeby widział ją w takim stanie. Wydawało jej się, że kiedyś miała mocniejszą głowę do alkoholu.

Idąc promenadą i upijając dużymi łykami brązowy napój, otrzymała kolejne SMS-y od Yoojung, która narzekała na śnieg, przez który musiała odśnieżać auto zanim pojechała do pracy. Sohyun wykręciła wymownie oczami, nawet nie wysyłając odpowiedzi zwrotnej. Wystraszyła się w momencie, gdy w czarnym ekranie telefonu ujrzała swoje odbicie. Wyglądała po prostu na zmęczoną, jakby walec po niej przejechał. Ogromne okulary przeciwsłoneczne miały pomóc zakamuflować oznaki wczorajszej nocy, ale nawet one nie mogły pomóc z całokształtem, który wpatrywał się na Sohyun w czarnej tafli. Do tego dochodziły włosy, które wiatr porywał za sobą i wyglądały, jakby nie spotkały szczotki od tygodnia.

Zeszła z promenady na złocisty piach. W tym miejscu było dużo chłodniej od morza. Ale to nie zniechęciło dziewczyny, by usiąść wygodnie na piaszczystej plaży i napawać się widokiem. Wyciągnęła z torby szkicownik i ołówek. Przezorny zawsze ubezpieczony. Bijące fale o brzeg, delikatnie odbijające promienie słoneczne, które walczyły zaciekle z chmurami by się nieco przebić, były idealnym obrazkiem do przeniesienia go na kartkę papieru. Lubiła przeciągać linie ołówka na czystej bieli kartki, ponieważ było to najbardziej odprężające dla niej zajęcie. Gdy koncentrowała się nad nałożeniem proporcji, zagłębiała się przy tym tak bardzo, że zapominała o otaczającym ją świecie.

Dopiero po usłyszeniu sygnału powiadomienia spostrzegła, że przesiedziała na plaży prawie dwie godziny. Sprawdziła szybko telefon, bo dźwięk następnych przychodzących powiadomień zaczął ją irytować. Weszła szybko w zdjęcie, które robiło tak dużo zamieszkania i zastygła w bezruchu.

Na ekranie wyświetliła jej się szeroko uśmiechnięta twarz dziewczyny, którą od razu rozpoznała — Minjae. Jednak to, co ją wmurowało na widniejącym selfie, to widok siedzącego po drugiej stronie stolika Sichenga. Opis zdjęcia był bezpośrednio opisany słowem randka. Mina chłopaka jednak wyrażała kompletnie inne emocje od radosnej dziewczyny. Nie wyglądał do końca na zadowolonego. Z jednej strony współczuła chłopakowi, ale z drugiej jego mina na zdjęciach rekompensowała wszystko. Jednak w salwach śmiechu nie miała nawet pojęcia, że w Seulu biedny Sicheng nie ma życia przez swoich kolegów z pracy, którym poszła na rękę ta cała randka.

Gdy chciała wrócić do rysunków, ponownie rozbrzmiał jej telefon, tym razem z połączeniem na kamerkę. Westchnęła, bo nie lubiła, gdy ktoś przeszkadzał, gdy oddawała się pasji. Ale wcisnęła zieloną słuchawkę i na ekranie wyskoczyła twarz Yoojung.

— Mam poważny problem So! — krzyknęła w zawodzie dziewczyna. — Czy te kwiaty mnie nie pogrubiają?

Brunetka okręciła się wokół własnej osi. Miała na sobie sukienkę, którą rano pokazywała Sohyun.

— Moim zdaniem wyglądasz świetnie.

— Tak myślisz? Czy może powinnam założyć tą biało-zieloną?

Podkręciła przecząco głową w odpowiedzi. Yoojung niespodziewanie zaśmiała się do kamery, jeżdżąc szybko palcem po ekranie. Prawdopodobnie odpisywała komuś na wiadomość.

— No nie wiem, nie jestem do końca przekonana.

— Zostań w tej. Wyglądasz w niej dziewczęco ale zarazem elegancko.

Jung po raz kolejny się zaśmiała, ponownie nie reagując na odpowiedź Sohyun. Czarnowłosą zainteresowało z kim Yoojung tak zaciekle pisała, że nie słuchała nawet co się do niej mówi.

— Skoro tak mówisz, to zostanę w niej. — Klasnęła wesoło w dłonie, uważniej przyglądając się w lustrze.

— A ty gdzieś wychodzisz dzisiaj?

Yoojung na to pytanie lekko zesztywniała, a jej oczy zrobiły się nieco większe, gdy spojrzała się do kamery. Sohyun teraz była pewna, że coś się musi kryć za jej podejrzanym zachowaniem, bo normalnie Yoojung nie jest fanką sukienek. Szczególnie takich kwiatowych.

— Wybacz Sohyun... Co mówisz?

— Pytam, czy wychodzisz...

— Halo?... Wybacz, ale słabo cię słyszę... Halo?

— Halo?... Yoo...

I się rozłączyła. Teraz to całkowicie utwierdziła się w przekonaniu, że Yoojung coś ukrywa... A może bardziej kogoś. Spróbowała sobie przypomnieć, czy ostatnio jakiś chłopak się wokół niej nie kręcił, czy Yoojung nie wspominała przypadkiem jakiegoś imienia, ale nic nie przyszło jej do głowy. Jedyny kontakt Yoojung z mężczyzną, jaki Sohyun pamięta i którego była świadkiem, to było wtedy, gdy wydarła się na Sichenga na środku holu zupełnie przez pomyłkę.

Odpuściła sobie dalsze próby dedukcji. Znając przyjaciółkę zapewne zaraz wstawi zdjęcia do internetu i będzie wiadome.

Czarnowłosa nie wróciła już do rysowania, gdy na niebie zaczęły się zbierać ciemne chmury. Zaczęła się powoli pakować, ostatni raz spoglądając krytycznie na obrazy, które zrobiła. Dwa z nich świetnie odwzorywały wzburzone morze i wybrzeże, a trzecim był rysunek, który tworzyła już w Seulu w swoim notatniku. Jednak teraz twarz jednej z postaci miała już szczegółowo wyrysowane rysy twarzy. I wcale nie trzeba było mieć sokolego oka by przyznać, że łudząco przypominała ona Jung Jaehyuna.

Na szczęście nie padało, ale uniknęła porywistego wiatru, który szaleńczo tańczył z koronami drzew za oknem. Było już dość późno, a od jutra znowu zacznie się robota pełną parą. Wzięła gorący prysznic, przy okazji szorując włosy. Umyła zęby i twarz, i wskoczyła od razu do łóżka. Dopiero wtedy poczuła, jaka jest zmęczona.

Jeszcze zanim się położyła, wykręciła numer do mamy. Dawno się nie odzywała, a musi zdać relację z ostatnich dni.

— Cześć mamo — uśmiechnęła się, machając do kamery, gdy na ekranie pojawiła się twarz rodzicielki.

— Cześć kochanie... — odpowiedziała. Po chwili jej uśmiech szybko zniknął i na twarzy wymalowało się zaniepokojenie. — Matko boska! Sohyun, jak ty schudłaś! Wszystko u ciebie w porządku?

Kim zmarszczyła czoło w niezrozumieniu. Zdziwiła ją reakcja mamy, bo nie czuła żadnej zmiany w swoim wyglądzie, a już na pewno nie taką, żeby powiedzieć, że jakoś potwornie schudła, choć reakcja kobiety mówiła co innego.

— Wszystko dobrze mamo, dobrze się czuję. — Uspokajała, choć trochę opornie jej to szło, bo mama wyglądała, jakby nie do końca wierzyła w jej zapewnienia. Sohyun jednak dostrzegła, że mama wciąż jest jakoś dziwnie nerwowa. — To ty strasznie wyglądasz.

— Nie dogryzaj.

— Mówię poważnie. Coś się stało?

Kobieta przetarła zmęczone oczy, a Sohyun dopiero teraz spostrzegła widniejące wory pod jej oczami. Mimo słabego oświetlenia, w postaci nocnej lampki, była w stanie zobaczyć zmartwienie na jej twarzy. I to na pewno spowodowane czymś innym niż jej wygląd.

— Chodzi o Dahyun?

Poruszyła się niespokojnie na dźwięk imienia córki, a Sohyun już wiedziała, że trafiła w sedno.

— Co się stało? — Nie do końca była pewna, czy chce zadać to pytanie. I nie chodziło wcale o to, że nie zainteresowała się stanem siostry. Bardziej bała się odpowiedzi i, że może w nią trafić zbyt mocno.

Oczekiwanie na odpowiedź trwała niemiłosiernie długo. Albo to jej się jedynie tak wydawało. Jednak każda mijająca minuta tylko potęgowała narastający w niej niepokój. W tamtej chwili wolałaby chyba pozostać w tej słodkiej niewiedzy i po prostu zobaczyć uśmiechniętą twarz Dahyun w telefonie.

— Konieczna będzie operacja — westchnęła w końcu kobieta, po raz niewiadomo który przecierając ręką twarz. Sohyun jedynie kiwnęła głową w odpowiedzi. Tą wiadomość doskonale znała. W przypadku Dahyun operacja będzie nieunikniona. Wiedziały o tym od dawna odkąd Dahyun została podjęta badaniom kardiochirurgicznym. — Niestety kolejka się wydłuża. Już zdążyła się naczytać w internecie o przypadkach, które mieściły się w granicach dziesięciu lat! — A nie stać mnie na operację w Stanach.

Sohyun nic nie powiedziała. Szkubiąc nitkę od piżamy dawała znać, że obraz się nie zamroził, tylko ona pozostawała w bezruchu. Widać obydwie potrzebowały chwili ciszy, bo żadna w ogóle się nie odezwała, zatrzymując wzrok w jakimś martwym punkcie. Sohyun wciąż układała sobie te wiadomości w głowie. Wiedziała, że Dahyun musi przejść operację na przeszczep serca, a każdy dzień jest na wagę złota. Świetnie zdawała sobie sprawę, że operacja w Stanach mogłaby przyspieszyć nieco ten proces, ale jedynie przy wystarczających środkach finansowych. Między innymi, dlatego Sohyun zatrudniła się w najlepszym hotelu w Korei, by sprawić że operacja w Stanach będzie możliwa.

— Będzie dobrze, mamo. — Nie lubiła tego stwierdzenia. Wydawało jej się puste, bez żadnej nadziei. Wszyscy mówią, że będzie dobrze, choć tak na prawdę nie widzą, jak będzie. Ale nie wiedziała, jak inaczej mogłaby pocieszyć mamę, która mimo wszystko uśmiechnęła się delikatnie, poprawiając się wygodniej w fotelu.

— Nie myśl o tym na noc. Musisz mieć siłę na negocjację, by obedrzeć ich z kasy na tych spotkaniach. Opowiedz ze szczegółami, co się u ciebie dzieje.

Na twarzy kobiety szybko rozkwitł szeroki uśmiech, wywołany opowiadaniami starszej córki. Chłonęła każde słowo wypowiedziane przez Sohyun, jakby wcześniejszej rozmowy w ogóle nie było.

Z czarnowłosą było jednak inaczej. Przed snem wciąż po głowie przelatywały myśli związane z siostrą zanim porządnie zamknęła oczy. I nawet anielska twarz Jaehyuna nie mogła sprawić, że dzisiejsza noc będzie spokojna.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top