11.Festyn
Szykując herbatę oraz jedzonko, uśmiechnąłem się. Ocknąłem się na dźwięk głosu Przewodniczącego.
- Jun, możemy porozmawiać?
Zerknąłem za siebie, na niego. Stał w progu, w towarzystwie Son’a. Przytaknąłem, więc obaj podeszli do mnie.
- Czy Seung Woo dobrze się Tobą zajmuje? – zapytał Hani-hyung.
- Tak. Hani-hyung, czy przypadkiem nie męczy Cię ta sprawa z zakładem? – rzekłem cicho.
- No właśnie… możesz mi… - przerwał brunet, gdyż wszedłem mu w słowo.
- Wybacz mi, hyung. Niestety, nie mogę Ci powiedzieć, ponieważ to sprawa między mną a Seung-hyungiem.
Yo Han westchnął cicho i uśmiechnął, mówiąc.
- Dobrze. Już więcej o to nie zapytam, ale zapytam o ważną rzecz. Dlaczego nam nie powiedziałeś, że dziś są Twoje urodziny?
Uniosłem brwi, mocno zaskoczony. Szybko wyciągnąłem telefon, by sprawdzić datę. Rzeczywiście, zapomniałem o własnych urodzinach. Wtem do kuchni weszli pozostali, a całuśny licealista się odezwał.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, Junnie?
- Przepraszam, ja zapomniałem. Za dużo mam na głowie, nauka, teraz te wakacje. – miauknąłem, robiąc smutną oraz przepraszającą minę.
- Nie musisz przepraszać, nikt nie ma do Ciebie pretensji, ale moglibyśmy je razem jakoś świętować. – wtrącił Woo Seok.
- Wiem, i tak przepraszam. – dodałem, natomiast prefekt podszedł do mnie, wziął mnie w ramiona, przytulając do siebie. Zarumieniłem się, lecz uśmiechnąłem, jak wyszeptał mi do ucha życzenia.
Po minie jego, starszego brata widziałem niezadowolenie, że Han tak mocno mnie przytula. Jednak mnie to nie obchodziło. Potem wszyscy kolejno złożyli mi życzenia, włącznie z rodzicami, którzy zadzwonili.
Wieczorem, przebraliśmy się, by udać się na festyn. Zapach przeróżnego jedzenia mieszał się z morskim powietrzem, herbatą i innymi napojami. Dzieci biegały z zimnymi ogniami, ludzie smakowali potraw, przekąsek, śmiejąc się, rozmawiając oraz oglądając stoiska. Cudowny widok. Dlatego tak bardzo kocham festyny.
- Pięknie! – wyskoczyłem, uradowany.
Nagle Dong Pyo chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą, wołając.
- Chodźmy, Jun!
Skinąłem czupryną, biegnąc za nim.
Seungie oraz Hani popatrzyli na siebie z uśmiechami na twarzy.
- Ej! Czekajcie! – krzyknął Woo, podążając za pierwszakami.
- Tylko się nie zgubcie! – dodał głośno opiekun akademika, idąc za uczniami.
Wysoki przystojniak, Hani oraz Youn zmierzali za nimi wolnym krokiem. Mieli okazję porozmawiać, więc zaczął Zastępca.
- Słuchajcie, wczoraj wyznałem Wooshin-hyungowi, że go kocham.
Maturzyści skierowali patrzałki na drugoklasistę, uśmiechając się.
- No wreszcie. Myślałem, że to już nie nastąpi. – wymruczał Yo Han.
- Tak, tak… a co z Tobą, hyung? Mam na myśli Twój związek z Dong Pyo. – zapytał Cho.
- Między mną, a Dongie’ m… ech, wiecie, że nasze rodziny się znają?
Chłopcy przytaknęli głowami, a Przewodniczący mówił dalej.
- Mając 10 lat w moim domu, na przyjęciu pojawił się Dong Pyo z rodzicami. Z początku nie chciałem nawet z nim rozmawiać. Ciągle wył oraz łaził za matką, a do tego wszystkiego brali go za dziewczynkę. Tego samego wieczoru jeden z moich kuzynów obraził mnie i sam się poryczałem, uciekając na taras. Przebywał tam Dong. Patrzył na niebo pełne gwiazd, z uśmiechem na twarzy. Dostrzegł mnie. Zbladł, wystraszony, lecz ja znów się rozpłakałem. Podszedł do mnie, bardzo powoli i położył swoją, małą łapkę na mojej głowie, ledwo sięgając i powiedział, że nie mam płakać, bo i on będzie. Pomyślałem, że to urocze i nim się spostrzegłem, zakochałem się.
Po tym uczniowie II liceum roześmiali się, patrząc na swojego, starszego kolegę.
- No nie. Hyung, nie wierzę. – odezwał się Seung Youn.
Przewodniczący popatrzył na nich zabójczym wzrokiem, przez co zamilkli.
- Zmiękłeś, hyung. – stwierdził Seungie.
- I kto to mówi… Sam nie jesteś lepszy, Seungie. – powiedział Kim, patrząc na juniora. To samo uczynił Zastępca, który zapytał.
- Właśnie, Seungie. Co to za zakład? Co łączy Ciebie oraz Jun’a?
Prefekt wziął głęboki oddech, schował ręce do kieszeni, wyznając.
- Zakład, co?... To nie wasza sprawa.. a co nas łączy? Jesteśmy przyjaciółmi.
„Szlag. Ten zakład naprawdę nie ma sensu, nie ma znaczenia, bynajmniej dla mnie, bo to ja przegrałem i to na całej linii. Zakochałem się w nim tak bardzo mocno, że zazdrość bierze górę, a moje myśli są nim pochłonięte.” – pomyślał brat Min Hee’ego.
- No ej, raczej nie przytula się tak przyjaciela, by złożyć mu życzenia urodzinowe. – ciągnął WOODZ.
- Zmiataj do swojego ukochanego, Youn. – warknął Seungie.
Zastępca strzelił minę i przyspieszył krok, mamrocząc coś pod nosem.
- Rany, co Ci jest Seungie? – wyszeptał Hannie.
Całuśny licealista zatrzymał się, przykucnął, obejmując swoją głowę rękoma.
- Hyung… jestem zakochany w Jun’ie. – oznajmił prefekt.
- Wiem, przecież nie bez powodu kłócisz się o niego z bratem, Seungie.
Stojąc przy jednym ze stoisk, kątem oka zauważyłem kucającego Seung Woo. Bez wahania podbiegłem do niego, zmartwiony.
- Hyung, wszystko dobrze? – zacząłem, gapiąc się na niego.
Podniósł czuprynę, kierując na mnie swoje patrzałki, tak jak Hani-hyung.
- Junnie… - szepnął.
Obdarowałem go uśmiechem, potwierdzając skinieniem.
- Hyung, wszystko dobrze? – dodałem.
- Umm, tak… - wydukał, wstając.
Odetchnąłem, dotykając swojej klatki piersiowej.
- Uff, a już myślałem, że zasłabłeś, czy coś.
- Spokojnie, Jun. Aż tak słaby nie jestem. – rzekł, pewny siebie.
Po powrocie do domu zaparzyłem sobie herbatę i rozłożyłem się w pokoju z książkami. Teraz musiałem się trochę pouczyć.
W tym samym czasie pozostali zebrali się w salonie.
- Rany, co to za urodziny bez przyjęcia? – mruknął Youn.
- Zachowujesz się, jakby to były Twoje urodziny. – skomentował z westchnięciem drugi Kim.
- No, ale Seung Youn ma rację, chłopcy. – wtrącił nauczyciel historii, na którego popatrzyli uczniowie.
- Bracie, nikt nie prosił Cię o zdanie. – burknął Han.
- No to jutro przygotujmy dla niego przyjęcie, co wy na to? – zaproponował Przewodniczący, zaś chłopcy zgodzili się.
- A właśnie, gdzie jest nasz solenizant? – zapytał Son.
- Zapewne się uczy. – wymruczał Seung, patrząc w stronę stopni.
Gdy zrobiłem sobie przerwę, podniosłem się i usiadłem po turecku na łóżku. Na moment zamknąłem oczy. Mimo tego poczułem czyjąś obecność w sypialni. Wtem ktoś objął mnie od tyłu, przyciskając zaraz do swojego ciała. Po dotyku wiedziałem, że to perfekt.
- Hyung, uczę się. – miauknąłem.
- Skąd wiedziałeś, że to ja, Junnie?
- Ponieważ tylko Ty robisz tak niespodziewane rzeczy, hyung. – powiedziałem cicho.
- Mhymm… są wakacje, a Ty się uczysz, zamiast korzystać z życia, odpoczynku. – ciągnął wysoki przystojniak.
- Muszę być najlepszy, by nie stracić stypendium, hyung.
- Jun, masz mnie i chłopaków. Pomożemy Ci w nauce.
Zerknąłem na niego. Uśmiechał się tak radośnie, że moje serce mocniej zabiło. Seung Woo uniósł dłoń i dotknął mojego policzka. Na mojej skórze pojawiły się dreszcze. Przymknąłem ślepka, jak zaczął gładzić mój policzek, ucho i szyję. Delikatnie rozchyliłem wargi, poddając się tej czułości. Nagle pchnął mnie, po czym ułożył się między moimi udami. Pocałował mnie, przytulając się do mnie.
W nocy musiałem wstać za potrzebą. Opuściłem kwaterę, zmierzając do toalety mocno zaspany. Przechodząc obok jednego z pokoi, zatrzymałem się. Usłyszałem… Umm… hałasy.
Zauważyłem, że drzwi są lekko uchylone. Ciekawy podszedłem, by zajrzeć, choć nie powinienem. Moim oczom ukazali się Yo Han oraz Dong Pyo, którzy kochali się.
Szybko odskoczyłem od wejścia, zakłopotany tym widokiem. Wpadłem w czyjeś objęcia plecami. To był opiekun akademika, który odezwał się prosto do mojego ucha.
- Jun, co tam zobaczyłeś?
- Nic, panie Kang. Idę… - przerwałem, gdyż wychowawca pchnął mnie w stronę drzwi. Sam zajrzał do środka, mrucząc.
- Ooo, nieźle. Też chciałbyś trochę takich czułości? – zapytał cicho, kierując mnie na ścianę. Docisnął mnie do niej, nachylił się, chcąc dotknąć. Chwyciłem jego nadgarstki, ale był silniejszy. Otoczył mnie ramionami, tuląc do siebie. Rękoma dotykał ciała, mimo próśb, by mi odpuścił Nie słuchał. W końcu udało mi się wyswobodzić. Zwiałem prosto do pokoju. Po zamknięciu drzwi, popatrzyłem na śpiącego prefekta. Położyłem się obok niego, próbując zasnąć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top