Powrót Sakumy.
(Z perspektywy Fudou)
Wszyscy byli wtuleni we mnie.
-Dobra. Koniec tych przytulanek... Czas się wziąć do roboty!
-Okej... - powiedziała Hannah.
Zaniosła Taro do łóżeczka, a Figaro postawiła na ziemi by biegał. Poszła robić obiad. Sprawdziłem stan konta na którym było jeszcze 17 tys. Wstałem i wyszedłem z domu. Szedłem w stronę sklepu po jakieś przekąski, gdy nagle ktoś od tyłu złapał mnie za bark. Odwróciłem się i spojrzałem na daną postać. To był Sakuma z nożem w ręce. Zacząłem biec w inną stronę niż on stał. Niestety biegł za mną. Skręcałem po uliczkach, a on za mną. Niestety w jednej z uliczek się przewróciłem i stanął nade mną z nożem.
-Sakuma zawsze byliśmy najlepszymi przyjaciółmi...
-Byliśmy słowo klucz- oznajmił.
Ktoś szedł, Sakuma zdążył tylko mi rozciąć rękę i przywalić z kopa na żebra. Uciekł stamtąd, a ja ledwo co wstałem. Poszedłem do domu. Gdy wszedłem krew kapała na podłogę, a ja ciężko oddychałem.
(Z perspektywy Hannah)
Spojrzałam na Fudou i na krew, która była już wszędzie.
-Boże kochanie co Ci się stało?!
-Powiem jedno imię, Sakuma-rzekł.
-Trzeba to opatrzyć.. Siadaj na krześle!
Fudou posłusznie usiadł na krześle, a ja mu opatrzyłam ranę na ręce.
-Coś jeszcze cię boli?
-Żebra, ale to nic... - powiedział.
-Pokaż je...
Podniósł koszulkę, a moim oczom ukazały się sine żebra.
Były tak zmasakrowane, że ciężko to opisać.
-Połóż się w łóżku, a ja zadzwonię do lekarza...
-Położę, ale nie dzwoń nigdzie... -odparł.
-Jesteś uparty, zrobię ci okłady. Zdejmuj koszulkę i do łóżka już!
-Tak jest Pani Kapral- rzekł.
Poszedł do pokoju, położył się w łóżku. Przyniosłam okłady z lodu i mu dałam na żebra, pisknął jak dziewczynka. Nie powiem, że nie, ale rozbawiło mnie to. Poszłam posprzątać. Po powycieraniu podłogi z krwi, nakarmieniu psa i Taro, zrobieniu obiadu, poszłam czuwać przy Fudou, który zwijał się z bólu. I co ja mam zrobić? Wbrew jego woli nie mogę zadzwonić po pogotowie ani lekarza...
(Z perspektywy Sakumy)
To nie koniec Akio. Nie teraz! Zbyt daleko zaszedłem byś Ty mi zawsze stawał na drodze!
Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top