Nie pozwole Ci być gnojkiem cz I.

(Z perspektywy Hannah)

Nadchodziła godzina 17 a Fudou zaczął się budzić. Nie wiedziałam czego mam się teraz po nim spodziewać. Widziałam tylko jak powoli otwiera oczy. W końcu gdy na mnie spojrzał, zaczął mówić swoje wywody.
-Czy Ciebie do końca poje*ało? -spytał wkurzony.
-Nie, czuje się świetnie. To ty odwalasz maniane...
-Nie jestem więźniem w tym domu i mam prawo wyjść! -krzyknął.
-Tak, masz prawo. Jednak nie do Sakumy, a tam się wybierałeś... Więc bądź tak miły i mnie słuchaj, bo jak nie to wtedy ja stanę się nie miła dla Ciebie i będziesz spał co chwilę. Obiecuje Ci to...
-Nie będę słuchał jakiegoś pokemona. - oznajmił.
-Trudno, nie masz wyboru...
-Zawsze jest wybór, a to moje życie i moja sprawa... - dodał.
-Może i twoje, ale spójrz z tej perspektywy, że za niedługo urodzi nam się dziecko... A ty się zachowujesz jak pospolity ham, drań i oschły dupek, nie wspomnę o zachowaniu 5 latka...
-Nie będziesz mi tu wywodów robić -wstał i wyszedł z domu.
Pięknie nawet nie zdążyłam go zatrzymać. Pewnie poszedł do Sakumy. Ciekawe co tym razem wymyśli geniusz zbrodni. Siedziałam na łóżku i rozmyślałam co dalej i jak się pozbyć tego świństwa z jego organizmu, przecież nie może być takim dupkiem do końca życia. Dziecko musi mieć normalnego Ojca.

(Z perspektywy Fudou)

Wyszedłem z domu. W końcu udało mi się go opuścić. Ile można się użerać z tą wiedźmą. Poszedłem pod Akademię Królewską, gdzie zastałem Sakume.
-Hej Akio - powiedział.
-Hej..
-I jak tam zastrzyki? - spytał.
-No jest mały problem...
- Jaki? - spojrzał na mnie.
-Hannah je zauważyła i się do nich dobrała, po czym mi wstrzykneła jeden, potem drugi i teraz je wykorzystuje przeciwko mnie...
-To nie ciekawie stary- odparł Sakuma.
-No nie, ale i tak ją zwe Maka Paka...
-Dobra, tu masz silniejsze zastrzyki. Dłużej działają i mają po obudzeniu się efekt halucynacji przez 15 minut. Tylko teraz mnie nie zawiedź - dał mi do ręki zastrzyki, które schowałem do kieszeni.
-Dobra, dobra. Teraz się nią zajmę. Wiedźma nie będzie mną rządzić...
-I tak trzymaj Akio- położył mi rękę na bark.
-Wiem, wiem...
-Teraz idź i zrób z nią porządek - odszedł w swoją stronę.
-Tak zrobię...
Poszedłem do domu z nowymi zastrzykami w kieszeni i myślałem jak wstrzyknąć to tej wiedźmie. Ona przecież się zachowuje jakby potrafiła czytać w myślach. Mniejsza z tym. Czas mnie goni. Teraz czas się zająć nią i zrobić porządek w domu z pewnymi osobami.

Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top