Długo jeszcze?

(Z perspektywy Fudou)

Rano się obudziłem, Hannah spała wtulona w mnie. Leżałem i myślałem co dalej. Nie mogłem się doczekać, aż  odzyskam czucie w nogach. Wtedy się zemszcze na tym gnoju za to co zrobił...
-Cześć kochanie- powiedziała wtulona w mnie Hannah.
-Cześć skarbie, już wstałaś?
-Jak widać, później od Ciebie - odparła.
- No tylko troszkę...
-Jesteś głodny? -spytała.
-Nie...
-Musisz coś zjeść kochanie-dodała.
-Zmuś mnie...
- Zrobię sushi i zjesz trochę bo inaczej Ci wepcham do buzi - rzekła.
-No dobra... Tylko trochę...
Na jej twarzy zagościł uśmiech, a sama pobiegła robić sushi. Leżałem w pokoju i myślałem jak wstać. W końcu moja ciekawość wzięła górę nad wszystkim i postanowiłem spróbować stanąć na nogi. Przesunąłem się na skraj łóżka, nogi dałem rękami na ziemię i powoli się odbiłem rękami od łóżka. Jak walnąłem o ziemię to się zastanawiałem czy szufelka starczy na moje zęby...

(Z perspektywy Hannah)

Robiłam sushi, gdy usłyszałam huk w pokoju, szybko do niego pobiegłam.  Spojrzałam na łóżko Fudou zamiast być na łóżku, leżał na ziemi.
-Akio nic ci nie jest?
-Idź po szufelke na zęby, albo zastanów się czy wezwać najpierw lekarza czy dentystę. - odparł.
Dałam go na łóżko. Z jego brwi leciała krew, oczyściłam ranę i przykleiłam plastry zastępujące szwy.
-Masz nie wstawać, czy Ty wiesz ile to dwa tygodnie?
-Tak wiem- zamruczał pod nosem.
-No właśnie.
Wróciłam do kuchni, skończyłam sushi i poszłam z nim do pokoju.
-Jedz...
-Muszę? -spojrzał z politowaniem.
-Tak, przecież ja też będę jeść.
-Nie jestem głodny...
Wzięłam dwa kawałki sushi, jeden włożyłam w otwarte usta Fudusia, drugi sama zjadłam. Zaczął go jeść.
-I co? Takie nie dobre?
-Dobre i to bardzo. -odparł z uśmiechem.
-To będziesz jadł?
-Tak -dodał.
Zaczął jeść, pierwszy raz od kilku dni. Zjedliśmy sushi, a ja wyniosłam talerze do kuchni i włożyłam do zmywarki.
Wróciłam do pokoju i usiadlam obok niego.
Teraz zjadł i będzie już lepiej. Fakt zjadł mało, ale wystarczy jak na pierwszy raz od kilku dni.

(Z perspektywy Fudou)

Siedziałem i przytulałem Hannah. Mimo doła jakiego złapałem, starałem się jej tego nie pokazywać. Mam chyba depresje. Za bardzo tęsknię za mamą, ale w końcu ona mnie urodziła i dzięki niej żyje i oddycham. Niech ten gnój smaży się w piekle, bo inaczej się nie da. Kocham ją tu i teraz... Na zawsze razem.... Hannah jesteś moim skarbem i zawsze nim będziesz... Szkoda, że moja mama nie może Cię poznać i już cię nie pozna...

Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top