Czy ja jestem ostatnio nieprzytomny?
(Z perspektywy Fudou)
Właśnie przechadzałem się chodnikami miasta. Ciągle miałem w głowie Hannah, gdy ona się pojawiła, o wilku mowa...
-Hej, mogę się przyłączyć? -spytała-niepewnie.
-Skoro musisz, to chodź..
Jej oczy były skierowane na mnie.
-Czemu milczysz? -spytała
-Lubię ciszę..
-Aha-odparła zdziwiona.
Szliśmy dalej. Cisza panowała, gdy przerwała ją Hannah.
-Co jeszcze lubisz po za piłka? - spytała, patrząc na mnie.
-Hmm muzykę.
-Grasz na czymś, albo śpiewasz?-
pytała dalej.
-Nie, słucham muzyki, a co?
-Puścisz jakąś? -spojrzała na mnie
-Chwila..
Myślałem jak zgubić tego podciepa. Skręciliśmy w uliczkę i puściłem piosenkę.
-Ee puść bardziej klimatyczną- dodała.
- Zastanawiam się jak cię spławić.. Dobra masz tą.
-No taka może być-dodała
-Okej..
-Jak tam żebra - spytała.
- Dobrze..
-Ach tak? -podniosła mi koszulkę i spojrzała na nie.
-Mówię, że dobrze! Odczep się!- poszedłem w stone parku.
-No chyba nie! - odparła, biegnąc za mną.
-Co się dzieje Hannah? -spytał Kazemaru.
-Jeszcze tego pajaca mi brakowało...
Zacząłem odchodzić.
-Nic Kazemaru! Potem Ci powiem! -krzyknęła Hannah biegnąc za mną..
-Okej.. -powiedział Kazemaru i odszedł.
-Czekaj palancie!-krzyczała za mną.
-Na co? Na zbawienie? Alleluja!
Szedłem dalej. Dogoniła mnie i złapała za rękę.
-Nie rozumiesz, że masz sine żebra? -powiedziała oburzona.
-Jakoś nie.
-Eh.. Czy ty zawsze będziesz debilem.. -dodała.
-A ty natrętnem?
-Ehh... Daj sobie pomóc! -krzyknęła.
-Ale ja nie potrzebuje niani!
Poszedłem do parku i usiadłem na ławce, za mną przebiegła Hannah.
-Dasz mi spokój?
-Nie! -krzyknęła.
-Bo?
-Bo.. -zrobiła się czerwona
-Boże, odpowiedz...
-Bo cie kocham debilu ślepy - pocałowała mnie w usta.
Osłupiałem niczym słup. Podczas jej pocałunku widziałem jej szczere oczy. Pobiegłem w stronę domu, a ona za mną.
-Ey, przepraszam nie chciałam tak wcześnie. -krzyczała za mną.
-Wbiegłem do domu i rzuciłem się na łóżko, po czym włączyłem muzykę na cały głośnik. Czy to możliwe? Nie... Hannah ja się nie zakochuje...
Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karokak.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top