Co cię boli?
(Z perspektywy Hannah)
Wbiegłam do pokoju, spojrzałam na Fudou. Krzyczał z bólu i trzymał się za tętnice. Podeszłam do niego i z okładem w którym były kostki lodu. Zdjęłam mu rękę z tętnicy i przyłożyłam okład. Spojrzał na mnie oczami bez życia.
-Teraz powinno być lepiej...
-Mam nadzieję- jęknął.
-Fuduś jest już późno, jutro zrobię to co na kolacje miało być, to będzie na śniadanie. Teraz idź spać...
-Kiedy ja nie zasne z tym bólem- dodał.
-Przynajmniej spróbuj...
-Dobrze... -położył się w łóżku z okładem.
(Z perspektywy Fudou)
Leżałem jak kłoda, nawet nie miałem się jak ruszyć. Bolało mnie to bardzo i dlatego nie potrafiłem zamknąć oczu.
Cały czas patrzyłem w sufit i nie potrafiłem ani myśleć ani spać.
Ten ból był silniejszy ode mnie.
-Fuduś? -spojrzała na mnie Hannah.
-Tak?
-Spróbuj zasnąć - powiedziała.
-Nie potrafię...
Westchnęła. Spojrzałem na nią, a potem dalej patrzyłem w sufit i w ściany.
(Z perspektywy Sakumy)
Jeszcze kilka godzin Akio i będziesz mój. Ohh jak ja się nie mogę tego doczekać. Znowu przyjaciele jak dawniej i tak głupia pinda już nam w tym nie przeszkodzi...
Życie jest cudowne, tylko trzeba sobie je trochę poukładać według własnych oczekiwań. Szach Mat Akio. Czekam na Ciebie i twój powrót. Uśmiechnąłem się pod nosem.
(Z perspektywy Fudou)
Leżałem tak i myślałem. Nie wiem jakim cudem mi się to udawało przy takim bólu.
A jednak... Po pół godziny zasnąłem, a Hannah obok mnie.
Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top