Przygoiłeś Angel...
POV.Angel
obudziłem sie koło dziesiątej wstałem z trudem z łóżka plecy mnie bolały po wczoraj wziąłem ubrania do łazienki przebierając sie luźną dłuższa bluzę
(A\N:w takim kolorze bo nwm jak go nazwać)
do tego spodnie po czasie
(A\N:wiem zawsze ubieram go tak samo ale to jak dla mnie do niego pasuje)
schodząc na dół gdzie wszyscy jedli śniadanie dosiadłem sie do nich siadając miedzy lucyferem który mieszka w hoteli od jakiegoś czasu a alastorem miedzy nimi jest zawsze jakieś dziwne napięcie a niffty goniła robaki w ty czasie alastor podał mi kawe wszyscy siedzieliśmy w ciszy
- czekajcie czy ktoś mi wytłumaczy co w moim pokoju robiła kaczka - powiedział radiowy demon przerywając niezręczną cisze
- wiesz co pływała sobie - powiedziała sarkastyczne Vaggie - no to będzie nieźle - pomyślałem patrząc na alastora
- jak ci sie nie podoba mogę przygarnąć - powiedziałem a następnie gdzieś w tle Alastor zaczął sie kłócić z Vaggie po chwili charlie przyniosła naleśniki wyglądały ładnie- na pewno lepsze niż te Vaggie - pomyślałem
- naleśniki wszystkim! -krzyknęła charlie
POV.Charlie
położyłam naleśniki na stole i każdy zaczął sobie powoli nakładać
- Angel, dlaczego nie jesz? - zapytałam a w tym samym czasie Angel zemdlał i roztrzaskała głowę o talerz i stół
- hej, wszystko w porządku? - zapytał lucyfer
- Angel! - krzyknęłam podchodząc do niego
Wszyscy zamarli, patrząc na Angela leżącego nieprzytomnego na podłodze. Niffty natychmiast przestała gonić robaki i podbiegła do reszty grupy, a Alastor, zaniepokojony, odstawił swój kubek kawy.
Musimy go szybko zabrać do pokoju, żeby mógł odpocząć - powiedział Lucifer, podnosząc Angela z pomocą alastor'a
Charlie, zatroskana, poprowadziła ich do pokoju Angela, gdzie położyli go na łóżku. Wszyscy stali wokół, czekając, aż odzyska przytomność.
Czy ktoś wie, co się stało? - zapytała Charlie, patrząc na resztę zaniepokojonym wzrokiem.
Może to przez tę kaczkę? - zaproponował Alastor, próbując rozładować napięcie.
To nie czas na żarty, Alastor - ostrzegła Vaggie, ale jej ton był mniej sarkastyczny niż zwykle. - zagłodził lub chuj wie co i mam skutki - powiedziała Vaggie a nikt nie chciał ciągnąc tego tematu
Po kilku minutach Angel zaczął się poruszać i powoli otworzył oczy. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
Co się stało? - zapytał słabym głosem.
Zemdlałeś podczas śniadania - odpowiedziała Charlie, siadając obok niego na łóżku. - Czujesz się lepiej?
Angel skinął głową, próbując usiąść. Lucifer podał mu szklankę wody, a Niffty przyniosła chłodny kompres na jego czoło.
Dzięki, chyba po prostu... ostatnio wiele sie działo i. . . - wymamrotał Angel, starając się uśmiechnąć.
- Dobra skończ pieprzyc myślałeś ze nikt sie nie dowie - Powiedziała Vaggie podchodząc do biurka po chwili pokazując ta cholerną kartkę - miał nic nie wiedziec miał nie wiedziec ze ja wiem - pomyślałam
No cóż, teraz masz czas, żeby odpocząć - powiedział Lucifer, patrząc na niego z troską.
Charlie zdecydowała, że najlepiej będzie, jeśli wszyscy dadzą Angelowi trochę przestrzeni. Wszyscy wyszli z pokoju, ale nie zanim każdy z nich nie zapewnił Angela, że mogą liczyć na ich pomoc.
---------------------------------------------------
A\N:to tyle na dzisiaj miłego dnia🩷
słowa:507
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top