przeziębienie🌡️

scena z ostatniego rozdziału gdzie hailley przytula angel  

(nudzi mi sie w życiu) 

Dobra wracamy do rozdziału 


POV.Angel 

w chwili odejścia Hailley przedłużona hipotermia i wyczerpanie dało o sobie znać poczułem jak uginają sie podemną przed upadkiem uratował mnie Husk a potem wszystko było czarne  


POV.Lucyfer

L - połóżmy go - powiedziałem po wykonaniu tego zaczęłam myśleć co mogło to spowodować  położyłem dłoń na czole kurde gorące

L - O Niffty przyniesiesz termometr ,proszę   

N - dobrze - powiedziała przestając gonić robaki i po chwili przyszła z termometrem a ja zmierzyłem temperaturę chłopakowi  oczywiście wyszła za wysoka 

H - ile ci wyszło

L - 38,5 - powiedziałem odkładając sprzęt     

POV.Angel

Wszystko było czarne. Nie wiedziałem, gdzie jestem ani ile czasu minęło. Czułem tylko, że ktoś trzyma mnie za rękę. To był Husk, jego chropowaty głos powoli docierał do mnie przez mgłę świadomości.

H - Hej, nie śpij. Wracaj do nas.

Powoli otworzyłem oczy, światło było oślepiające, ale postać Huska stawała się coraz wyraźniejsza.

A - Co się stało?

H - Za dużo dla ciebie. osobiście radził bym ci sie położyć i zostać w łóżku kilka dni 
Lucyfer patrzał na mnie mierząc mi temperaturę  a husk wstał podając mnie rękę  aby pomoc mi wstać i oboje skierowaliśmy sie w stronę mojego pokoju  gdy tam weszliśmy bez słowa położyłem sie na łóżku przykrywając sie kordłom 

H - w takim razie, dobranoc angie powiedział wychodząc z pokoju  a sam poszłem spać 

POV.Angel

Cisza była przytłaczająca, a ciemność otulała mnie jak ciepły koc. Mimo to, czułem się niespokojny, jakby coś ważnego miało się wydarzyć. Husk zostawił mnie samego, a ja zastanawiałem się, co przyniesie jutro. Czy będę w stanie stanąć na nogi? Czy moje ciało pozwoli mi zapomnieć o bólu i zimnie, które mnie dopadły?

POV.Lucyfer

Patrzyłem na zamknięte drzwi pokoju Angela. Jego stan był stabilny, ale niepokoiło mnie to nagłe osłabienie. Musiałem dowiedzieć się więcej, zrozumieć przyczynę jego stanu. Niffty wróciła do swoich obowiązków, a ja postanowiłem skonsultować się z Alastorem 

L: Alastor, potrzebuję twojej pomocy. Musimy przeanalizować ostatnie wydarzenia i zrozumieć, co doprowadziło Angela do tego stanu.

Al: Oczywiście, Luci. Przyjrzyjmy się wszystkim faktom. Odpowiedz prosta o nazwie przeziębienie był trochę na deszczu w przeciągu tygodnia wóci do siebie, nie musisz sie martwic  

poł godziny później   

Stałem przy oknie, rozmyślając. co dalej 

Al - deer, mówiłem ci coś 

L - tak, przepraszam 

Al - nie przepraszaj po prostu przestań brać wszystko na siebie poradzi sobie - powiedział narzucając na mnie kocyk w kaczki  

L - dzięki, tak chyba miejmy nadzieje 

Al - będzie dobrze - powiedział podając mi kubek kawy  i obejmując ramieniem próbując mi dodać troche otuchy i skończyliśmy obserwując gwiazdy z nadzieją na lepsze jutro  

POV.Angel

Noc była cicha, a ja leżałem w łóżku, czując, jak gorączka powoli opuszcza moje ciało. Husk miał rację; potrzebowałem odpoczynku. W półśnie słyszałem kroki na korytarzu. Ktoś wszedł do pokoju, ale nie miałem siły, aby otworzyć oczy.

V - Angel, jak się czujesz?

To był głos Vaggie. Jej troska była wyczuwalna w każdym słowie.

A - Lepiej... dziękuję.

V - Dobrze, że odpoczywasz. Jutro będzie nowy dzień.

Jej słowa były kojące, a ja zasnąłem, czując się bezpiecznie.

POV.Lucyfer

Stałem przy oknie, patrząc na gwiazdy. Myśli krążyły wokół Angela i tego, jak mogę zapewnić bezpieczeństwo wszystkim tutaj. Alastor miał rację; nie mogłem brać wszystkiego na siebie. Musiałem zaufać innym.

L - Jutro zajmę się tym.

Al - Dobrze, Luci. Pamiętaj, że nie jesteś sam.

Jego słowa były proste, ale miały wielką moc. Z uśmiechem na twarzy skupiłem się na teraźniejszości.

POV.Angel

Rano obudziłem się odświeżony i z nową energią. Pomimo słabości, czułem, że mogę stawić czoła kolejnemu dniu. Husk przyniósł mi śniadanie, a jego obecność była bardziej kojąca niż kiedykolwiek. odłożyłem talerz idąc do łazienki spojrzałem w  lustro gdy zobaczyłem siebie w odbyciu odskoczyłem lądując na podłodze moje czarne oko zmieniło sie na żółte to oznaczało tylko jedno - Val nie żyje -  wyszłem z łazienki w szoku 

H - Angie, wszystko w porządku wyglądasz na zmartwionego 

A - Tak po prostu doszło do mnie ze jestem wolny 

H - to chyba dobrze co nie,  a teraz połóż sie jeszte ,okej 

A - okej - powiedziałem a on wyszedł zostawiając mnie w pokoju spróbowałem śniadania co mi zostawił - w sumie nie jest takie złe  - pomyślałem 


--------------------------------------------------------

dobrze na dzisiaj to wszystko 

miłego dnia 

słowa - 716 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top