45. Okinawa wita nas
(Z perspektywy Atsuyi)
Wysiedliśmy z promu idąc w kierunku gdzie miał być Tsunami. Przynajmniej tak Wakane nam mówiła. Przez pierwsze kilkanaście minut marszu była między nami absolutna cisza. Nikt do nikogo się nie odzywał. Nie ma co się dziwić, bo zbliżamy się do jaskini Lwa.
W końcu ktoś przełamał ciszę. Był to Fudou, który rozglądał się za Tsunamim.
-Ej, bo Tsunami w końcu przyszedł czy się wycykał?- spytał.
-Nie no, aż taki nie jest chyba?- spojrzałem na niego.
-No, ale jak on Wakane się boi? A tutaj ni ciula go nie ma..-mruknął Fudou
-Dobra trochę racji w tym jest. Wakane dzwoń do kuzyna!- szturchnąłem ją lekko.
-Mam nadzieję, że się nie boi kurka wodna. -Odpowiedziała czerwonowłosa, wyciągając swój telefon. Wpisała numer i zadzwoniła. Gdy się odezwał, Wakane od razu zaczęła z krzykiem.
-TSUNAMI! JAZDA LENIU JEBANY!- I z tym krzykiem, Wakane się rozłączyła.
-Jak ty teraz krzyknęłaś na całą Okinawe, aż falami potrząsnęło!- zatkałem uszy.
-Typowe u niej.- powiedział Fudou.
-Jestem! Jestem! Jestem!- zaczął krzyczeć z oddali biegnący Tsunami.
-Szybciej, bo nam czas książkowy zabierasz!- krzyknąłem do niego.
-No i się zaczyna...- Shirou mówiąc to przywalił sobie facepalm.
-Dłużej się nie dało?! Jakbyś się wylegiwał na plaży jak prawdziwy Waleń!- Z tym krzykiem Wakane była tak zdenerwowana, że gdyby miała futro byłaby jak najeżony kot.
-O rany kuzynka, przecież się zbierałem w domu do was.- odpowiedział Tsunami drapiąc się po głowie.
-Dobra chodźmy lepiej, bo na razie stoimy w miejscu.- oznajmiłem.
-To jest ta Ayano cała?- Tsunami wskazał na nią palcem pytając.
-Palce przy sobie Tsunami i tak to ona.- odpowiedział Shirou wzdychając.
-Rany i ty się wściekły zrobiłeś?- Tsunami zerknął na Shirou.
-Po prostu nie wiadomo gdzie palce trzymasz!- zaśmiał się Fudou.
-Gdzie? W Touko a gdzie. Jeśli jest na Okinawie.- Odparła Wakane, zakładając ramion na piersi.
-Leń patentowany. - Dodała jeszcze czerwonowłosa, odsuwając się od Tsunamiego, aż nie zatrzymała się za Fudou.
-Jak ja i Touko nawet razem nie jesteśmy!- Tsunami zaprotestował i zaczął podchodzić do Wakane wkurzony.
-Wiecie, że nikogo to nie interesuje?- Powiedział Shirou.
-Prawda, gdzie ta firma pokaż Tsunami.- dodałem.
-Radzę ci pokazać, a nie z łapami do mojej dziewczyny. Bo zaraz te ręce będziesz mieć w swojej dupie.- mruknął Fudou.
-Chodźcie za mną.- powiedział niezadowolony Tsunami, po czym zaczął prowadzić wszystkich do tej pseudo firmy.
Po chwili było słychać ciche odetchnięcie Wakane. Zerknąłem na nią, gdy ta tylko się ruszyła za resztą.
-Od kogoś innego słyszałam co innego kuzynie. A od kogo to ci nie powiem. Nie za darmo.-Mówiąc to, czerwonowłosa, schowała dłonie do kieszeni swojej bluzy.
-Możecie później to załatwić! Mówiłem coś!- krzyknąłem wściekły, podczas wędrówki do pseudo firmy.
(Z perspektywy Otomury)
Ocknąłem się w jakimś pomieszczeniu, byłem całkowicie związany a moje słuchawki poniszczone. Udawałem jednak, że dalej nie odzyskałem przytomności słuchając co osoby w tle mówią do siebie.
-Co mamy zrobić z tym dzieciakiem?- jeden z męskich głosów się odezwał.
-Uciąć mu język żeby nie darł się jak będziemy reszty organów się pozbywać u niego, a później do wody go.- odpowiedział drugi.
-Szef chce sprzedać organy?- ponownie usłyszałem pierwszy głos.
-No tak. Za dużo wie, więc na nic innego się nie przyda. Później się nim zajmiemy- po chwili dodał drugi głos i usłyszałem kroki jak odeszli.
Uchyliłem lekko jedno oko i widziałem, że jestem w jakimś zamknięciu. Była tam jeszcze jedna osoba nieprzytomna, której nie znałem ani nie kojarzyłem za bardzo. Na moje oko z 20 ileś lat miała. Wolałem się nie odzywać niech myślą, że na razie jestem nieprzytomny.
(Z perspektywy Shirou)
Doszliśmy do tej niby firmy. Spojrzałem na wszystkich. Nie możemy przecież wejść od tak, nie wiemy co się nawet w środku dzieje nie znamy terenu nic.
-Ktoś ma jakiś pomysł?- spytałem.
-Nie mam, poszedłbym na żywioł.- odpowiedział Atsuya.
-Wtedy nie ma odwrotu!- uśmiechnął się Fudou.
-Jesteście głupi.. Skoro Otomura dał się jakoś złapać, to i was złapią. Nie wiemy nawet ile osób tam jest..- mruknął Tsunami.
-Nie żeby co ale. Też bym na żywioł poszła.-Mruknęła cicho Wakane. Spodziewałem się tego po niej.
-Tak wszyscy na żywioł wejdźmy, a później nie wyjdźmy stamtąd- mruknąłem pod nosem patrząc na innych.
Byłem nimi kompletnie załamany. Dobrze wiedzieli w jakiej sytuacji jesteśmy, a i tak chcieli iść na żywioł. Jakby nas tam złapali to od razu wybili, ale nie wiem czy on zdają sobie z tego sprawę.
Reklama TVN 📴
Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszamy na kolejne części.
Adik.Karolak.
Wakane
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top