37. Głucha cisza

W poprzednim rozdziale...

(Z perspektywy Atsuyi)

[...]

-Teraz trzeba powiedzieć to jakoś Nithael i Shirou.- zerknął w moją stronę z zabandażowaną dłonią.

-Co by nie było. Muszą zrozumieć, że mają misję ochronić dziewczyny a my działać dalej.- uśmiechnąłem się.

Czas mijał mi i Fudou w szpitalu powoli, czekaliśmy na mojego brata i siostrę Akio. Cały czas oboje z nadzieją, że to sen a dziewczyny w pewnym momencie obudzą się i nas przytulą. Nawet nie da się opisać jaka przygnębiająca atmosfera wtedy była obok nas i ile łez, gdy nikt nie widział wylaliśmy.

Ciąg dalszy...
Rozdział 37 Głucha Cisza...

(Z perspektywy Shirou)

Odebrałem telefon od Atsuyi, który był wyraźnie przybity i roztrzęsiony gdy mówił, że mamy przyjść jak najszybciej do szpitala. Nie powiedział szczegółów, więc zaraz udałem się tam z szatynką.
W drodzę myślałem co mogło się stać.

-Nithael-San jak myślisz. Co mogło się stać, że musimy się tam tak spieszyć?- idąc patrzyłem w ziemię, która była pokryta białym puchem śniegu, który niedawno spadł.

Jednak od dziewczyny nie usłyszałem żadnej odpowiedzi, była zbyt zamyślona. Szła obok mnie swoim krokiem. Dość dziwnym jak dla mnie. Jednak już nie zadawałem pytań. Chciałem być jak najszybciej w szpitalu. Ta cisza mnie też niepokoiła, ale musiałem iść ze stalowymi nerwami dalej. Przecież podjąłem się tego wszystkiego to muszę teraz działać dalej z chłopakami i dziewczynami. Gdy dotarliśmy po jakimś czasie do szpitala, widziałem z daleka Atsuye i Fudou jak siedzą przy ścianie. Zaraz do nich podszedłem.

-Chłopaki! Co się stało?- spytałem patrząc na oboje.

-Wakane i Nae są nieprzytomne w salach... - odpowiedział cicho Fudou.

-To jego wina z Nae! Jego!- krzyknął Atusya pokazując palcem na Fudou.

-Myślę, że to nie jego ani nie twoja wina. Tylko tych, którzy są przeciwko nam. Powinniśmy bardziej uważać i zacząć bardziej działać tak aby nie wiedzieli gdzie jesteśmy. - powiedziałem do obu.

-Ja idę ich wybić. Jak chcecie to zostańcie. Ja pójdę nawet sam za Wakane i Nae- od razu zerwał się wkurzony Fudou.

-Idę z tobą!- dodał rudowłosy.

-Skoro tak bardzo chcecie to najpierw spróbujcie tutaj sprawdzić lub do kogoś z tych osób zadzwonić.- podałem im listę osób z Okinawy a sam usiadłem.

Obaj chłopacy chwile patrzyli na listę, gdy Nithael gdzieś zniknęła. Zgodnie wzięli ją i zaczęli wybierać kto do kogo zadzwoni. Tylko kwestia czy te numery się przydadzą czy też będą tutaj bezużyteczne.

Reklama TVN 📴

Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszamy na kolejne części.
A. Karolak
Wakane
Nith

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top