16. Pojedynek o wszystko cz. 1
(Z perspektywy Atsuyi)
Uśmiechnąłem się w stronę trenera i drużyny, ale mój uśmiech po chwili zrzedł, po tym co powiedział trener o Ayano. Podszedłem do niego i popatrzyłem na niego.
-Trener chyba sobie żartuje! Ona nie może być libero! Była umowa, że jeśli z nią wygram, to ona nie będzie w drużynie, a jeśli przegram to wtedy dołączy!
-Atsuya, ale ty nawet nie dałeś jej szansy aby odebrała ci piłkę. - Powiedział trener.
-No to może będę stał bezczynnie na boisku. Na pewno nasi rywale będą robić to samo przez jedną księżniczke, która nie potrafi grać!
-Zagracie jeszcze raz. Tym razem do trzech. - Powiedział stanowczo trener.
-Ale to bezsensu, trener robi wszystko na siłę aby ta głupia kwoka była w drużynie. Wystarczy nam już jedna dziewczyna w drużynie czyli Nae. Nie oszukujmy się, Nae może nie jest bardzo ogarnięta na boisku, ale szybko biega, więc daje nam to przewagę. A tą beczkę możemy jedynie postawić na bramce, przynajmniej zasłoni całą bramkę i nie będzie musiała biegać za piłką.
-Sugerujesz, że jestem gruba?! - mruknęła oburzona Ayano.
-Jeśli sugerowanie moich słów, można brać jako stwierdzenie faktów... To tak.
-Pff, jeszcze zobaczymy kto będzie lepszy. - dodała.
-Weź się dziewczyno nie pogrążaj. Biegasz wolniej niż babcie, które walczą o miejsce w autobusie.
Na te słowa cała drużyna zaczęła się śmiać, oprócz Shirou. Natomiast trener myślał co zrobić z Ayano. Robił jej pomiary i sprawdzał kondycję na każdej maszynie do treningu, wtedy kiedy ja rozmawiałem z przyjaciółmi z drużyny.
W końcu przyszedł trener, a z szatni wyszła cała czerwona ze złości Ayano w stroju bramkarza.
-Teraz wypróbujemy ją na bramce. -oznajmił trener.
-Dla mnie to bułka z masłem.
-Czemu bramka trenerze? - mruknęła Ayano.
-Chce sprawdzić każdą możliwą opcje. - powiedział do Ayano.
-Dobra beczka, kulaj się na bramkę!
-Zamknij się rudy małpiszonie! -krzyknęła Ayano.
-A mam ci wyrwać kłaki za obrazę mojego Atsusia! - krzyknęła Nae.
-To chyba będzie zbędne... - powiedziałem do Nae zażenowany tym jak mnie nazwała przy przyjaciołach, po czym wziąłem piłkę i poszedłem w stronę boiska.
-Pamiętajcie, gracie do trzech strzałów! - krzyknął trener.
-A mogę od razu pierdzielnąć z hissatsu?
-Oczywiście, że nie! Nie wiadomo czy Ayano by obroniła i byś ją tylko połamał. - dodał trener.
-Ehh..- westchnąłem cicho i ustawiłem piłkę patrząc w kierunku bramki w której stoi walony golum. Szkoda, że nie mogę z hissatsu, przynajmniej jakby poleżała kilka tygodni w szpitalu, to byłby spokój. Przeciągnąłem się i zrobiłem rozbieg do piłki, którą kopnąłem, a ta poleciała obok słupka, ale i obok bramki. Strzeliłem sobie mentalnego facepalma. Spokojnie jeszcze dwa strzały.
-Każdy głupek trafia w słupek, a inne głupki po za słupki. - zaśmiała się Ayano.
-Ta? Bombastycznie. A znasz pewną zasadę?
-Jaką? - spojrzała na mnie.
-Bramkarz broni, bramkarz goni.
-Wredna, ruda małpa. - poszła po piłkę i mi ją podała.
Od razu ją ustawiłem, po czym strzeliłem z całej siły i pełnego rozbiegu w kierunku bramki. Niestety piłka poleciała prosto w bebech Ayano.
Szybko otrzymałem piłkę z powrotem. Ostatni mój strzał, nie mogę go zepsuć. Nie będę słuchać trenera. Wybiłem się z piłką do góry.
-Eternal Blizzard!
-Atsuya Nie! - usłyszałem tylko krzyk trenera.
-Co jest?! - usłyszałem po tym Ayano, gdy piłka zaczęła lecieć w kierunku bramki, gdzie stała.
Wszyscy w tym momencie z drużyny na to patrzyli, wręcz zamarli włącznie z trenerem. Ayano nie wiedziała co zrobić, a ja patrzyłem dumnie jak piłka zbliża się coraz szybciej w kierunku jej bramki.
Reklama TVN 📴
Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak 🤙🏻
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top