Wszystko ma swoje miejsce.

(Z perspektywy Axela) 

Na drugi dzień zaraz jak wstałem, ubrałem się i poszedłem obudzić Juda i Julie.
Zjedliśmy śniadanie.
-Musimy urządzić pusty pokój, ten trzeci dla Andy'ego. Kupić mu rzeczy.
-Dobrze, pojedziemy jednak samochód twojego Ojca jest większy, więc nim pojedziemy. -rzekł Jude.
-Mogę z wami -dodała Julia
-Ty zrób porządek w pokoju.
Pokiwała głową i poszła do pokoju robić porządek. Natalie zadeklarowała, że jej pomoże.
Wsiedliśmy z Judem do samochodu mojego Ojca.
Pojechaliśmy. Weszliśmy do sklepu dziecięcego.
-Kupimy może niebieski wózek, tą kołyskę, nosidełko i inne akcesoria potrzebne dla dzidziusia.
-Chłopie, ale ty go rozpieszcisz-zasmiał się Jude.
-Zobaczymy jak twoje się urodzą.
Zamilkł. Kupiliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i zawieźliśmy do domu. Wnieśliśmy rzeczy i zaczeliśmy urządzać pokój.
Gdy wszystko było gotowe, zamówiłem pizzę, zjedliśmy.
-Jadę do Karin, zawiozę jej ulubione jedzenie.
-To pojadę z tobą -rzekł Jude
-Okej. Tylko zatrzymamy się na stacji benzynowej i w sklepie.
Pojechaliśmy, zatankowałem samochód, który prowadził Jude.
Poszedłem do pobliskiego sklepu, kupiłem ulubione jedzenie Karin i pojechaliśmy do szpitala.
-No to stary idź do nich. -powiedział Jude.
-Dobrze. Idę.
Wszedłem na salę.

(Z perspektywy Karin) 

Ujrzałam mojego kochanego Axela. Przyszedł do mnie z reklamówką.
-Cześć kochanie. -powiedział Axel
-Cześć, Andy właśnie zasnął.
-Widzę. Pokój już jest gotowy dla niego. Kupiłem wszystkie rzeczy, nawet ubranka - powiedział
-Jesteś kochany.
-Proszę tu masz coś, co lubisz. Jutro wyjdziesz i będziemy wszyscy razem, w końcu. -uśmiechnął się.
Pocałowaliśmy się. Kocham jego usta na moich. Jest cudny, ma piękne perfumy, mięśnie i fryzurę. Pogłaskał Andy'ego po głowie i spojrzał na mnie.
-To nasza przyszłość- rzekł.
-Wiem. Sami ją tworzymy Axel.
-I stworzymy jeszcze jedną, dla pewności - uśmiechnął się.
-Jutro wrócę do domu, lekarz mówił, że macie przyjechać o 12.
-Dobrze. -odparł.
-Uciekaj już. -pocałowałam go.
Uśmiechnął się i wyszedł.

(Z perspektywy Axela)

Wyszedłem na korytarz, gdzie stał Jude. Poszliśmy w kierunku samochodu.
-Wiesz co Jude?
-Nie, ale pewnie mi powiesz. -odparł.
-Tworzymy przyszłość. Nasze dzieci to nasza przyszłość.
-W sumie tu się z Tobą zgodzę, chodź o tym tak nigdy nie myślałem- odpowiedział.
Ruszyliśmy samochodem, zacząłem się dusić.
-Ey Axel wszystko w porządku?- spojrzał na mnie Jude.
-Tak, tak..
Przyjechaliśmy do domu, było już ciemno. Dawno była 18. Poszedłem się wymyć, wyszedłem, zjadłem kanapkę wcześniej przygotowaną. Zajrzałem do Julii już spała.
Poszedłem do pokoju włączyłem muzykę i zasnąłem.

(Z perspektywy Petera)

-Grand kocham cię.
-Coś ty brał? -spytał mnie
-Nic.
-Jeszcze raz mi tak powiedz, a serio coś ci zrobię. - powiedział.
To dziwne, czyżbym zakochał się w Grandzie? I co gorsza Axelu. Nie Peter obudź się musisz zniszczyć Axela.

Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
A. Karolak.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top