Nie lekceważ przeciwnika.

(Z perspektywy Axela)

-Halo. Hej Jude. Co Ci powiedział? Skąd miał twój numer? Czekaj mam kogoś na drugiej linii nie rozłączaj się. Hej Nathan to Ty. Co?! Judowi powiedział to samo mam go na linii! Zadzwoń do niego musimy o tym pomyśleć co dalej mamy zrobić.

- Co się stało? - spytała Karin
-To on. - odparłem
-Kto? -spytała
- Dzwonili Nathan i Jude, Peter im powiedział, że jak nie zrezygnujemy z gry to nie zobaczą już dziewczyn- dodałem zaciskając pięści.
Karin usiadła obok mnie, spojrzała na mnie.
- A gdzie one są teraz ?- spytała
-Odprowadzili je do domów- odparłem
-Więc są bezpieczne, nie sądzisz. -spojrzała na mnie
- Chyba, masz rację. - dodałem.
Położyłem się w stronę ściany i wpatrywałem w nią, Karin przytuliła się do mnie pod kołdrą i zasnęła. Ja całą noc nie mogłem spać. Gdy przyszedł ranek, spakowałem rzeczy na mecz i zrobiłem nam śniadanie.
Obudziłem ją, ubrała się i poszła zjeść to co zrobiłem.
Zbliżała się 11 więc wyszliśmy z domu. Złapałem ją za rękę, była zaspana. Ja także ziewałem.
-Axel a ty wiesz, że masz tak podkrążone oczy jakby torby Mikołaja, który niesie dziecku pod choinkę quada. - spojrzała na mnie, uśmiechnąłem się do niej.
Doszliśmy do autokaru drużyna była prawie pełna, nagle koło mnie jak huragan przebiegł Nathan.
-Axel nie ma Katie nigdzie, jej rodzice powiedzieli, że wyszła rano do mnie i jej nie ma- wydyszał
-A co jej rodzice na to? - spytałem
- Powiedziałem, że zapomniała czegoś i przyszedłem po to.
Gdzie ona jest Axel- zaczął mną cząść
-Axel! Nie ma Natalie. - powiedział Jude
Uspokoiłem Nathana.
-Proszę nie dokończaj Jude- powiedziałem
- Powiedz, że to zbieg okoliczności - powiedział Mark łapiąc Nelly za rękę, Karin za to się wtuliła do mnie.
- Myślę, że nie, ale to też najlepsze przyjaciółki nie myślmy źle i nie obstawiajmy czarnych scenariuszy- rzekłem
- Do autokaru,ruszamy- krzyknął trener.
Wszyscy wsiedli i usiedli na swoich miejscach. Gdy dojechaliśmy,poszliśmy odrazu do szatni a dziewczyny z trenerem. Pobiegliśmy na stadion i rozmawiać z trenerem.
-Więc jakie mamy szanse Jude-spytał Mark
- Słucham? -spytał Jude
-Jakie mamy szanse pytałem- dodał Mark
- Emm więc. - Jude myślał
-Wyręcze cię.Peter jest u nich najsilniejszym ogniwem,więc na nim powinno skupić się krycie, jak najszybsze i dalekie podania, to chyba tyle- rzekłem, patrząc na Juda zamyślonego.
Weszliśmy na murawę. Tak jak myślałem Peter musi być ich najsilniejszym ogniwem, bo w dawnej drużynie był najsłabszym. Gra się rozpoczęła, Peter zwinnie wszystkich minął.
- Jude, Nathan nie śpijcie - krzyknąłem
- Jack teraz! - dałem Jackowi znak
WODNY RÓW
Eric szybko odzyskał piłkę i podał do nas.
-Jude, Kevin jak na treningu! - kiwnęli głową w odpowiedzi.
OGNISTA TORPEDA!
No i gol. Udało nam się wyjść na prowadzenie. Powtórzyliśmy strzały. Jeden nam nie wyszedł wygrywamy. Dwa do zera, Peter coś powiedział na ucho Judowi a potem Nathanowi. Ich jakość gry spadła. Mark co chwilę używał Diabelskiego Pogromu. Gwizdek, zeszliśmy z boiska, podszedłem do trenera i powiedziałem mu o zaistniałej sytuacji.
-Sharp, Swift! Drugą połowę spędzicie na ławce!- rzekł trener
- Co? - rozdziabali miny
-Tod wchodzisz w miejsce Nathana, Max a ty w miejsce Juda. - dodał trener, po czym usiadł nie wzruszony.
Gwizdek. Wybiegliśmy z powrotem na boisko. Wybaczcie chłopaki, nigdy bym sobie nie wybaczył jakbym przegrał teraz z Peterem. Druga połowa się zaczęła biegliśmy z Kevinem w stronę bramki.
- I co teraz? Nie użyjemy ognistej torpedy! -wykrzyczał Kevin
-Nie, ale ty użyjesz nowego ruchu swojego. - krzyknąłem, kopiąc do niego piłkę.
WIRUJĄCY SMOCZY TRÓJKĄT
Kevin strzelił.
-Koniec zabawy! -krzyknął Peter
ORLE SKRZYDŁO
Piłka leciała na bramkę.
-DIABELSKI POGROM- niestety Mark wpadł do bramki z piłką.
-Kevin musimy się odegrać! - odparłem
-Tak! - krzyknął
Peter biegł z piłką minął wszystkich i był sam na sam z Markiem.
ORLE SKRZYDŁO
- TARCZA ZEUSA! Tak to się robi widzisz więcej mi nie strzelisz! - krzyknął Mark.
Peter znów zmierzał na bramkę.
Gwizdek.
- Raimon wygrywa 3 do 1 i przechodzi do finału- powiedział sędzia
Pobiegliśmy do szatni. W szatni Jude uderzył pięścią w szafkę, podczas gdy ja się przebierałem.
-Axel! Jak mogłeś? - spytał
- Ale co? - spojrzałem na niego
- Kazałeś trenerowi by nas zdjął z boiska- dodał Nathan
- To była decyzja trenera, graliście dziś nie na 100 %- odpowiedziałem
- Ciekawe jak ty byś grał gdyby Karin nie było z Tobą?! -wykrzyczał Jude
Przebrałem się. Spojrzałem na nich.
- Godnie! Jak na piłkarza przystało- wyszedłem.
Stanąłem przed szatnią i pomyślałem jak wpłynie brak Karin na moją grę.
- O czym myślisz? - przyszła Karin
- O tobie kotku- odpowiedziałem
Wszyscy wróciliśmy autokarem.
- Spotkajmy się przy wieży widokowej by poszukać dziewczyn - wszyscy się zgodzili
- To za godzinę - krzyknął Jude
Wziąłem prysznic i ubrałem się.
Spojrzałem na zegarek.
-Axel telefon twój dzwoni! - powiedziała Karin, podając mi go
-Słucham? No hej Jude jesteś już z Nathanem okej. My już będziemy wychodzić z domu a coś się stało? Co zrobił? I wysłał wam obydwóm? Dobra już idziemy dzwońcie po resztę!

- Co jest? - spytała Karin
- Peter wysłał zdjęcie Nathanowi i Judowi dziewczyn jak są....

Zapraszam na kolejną część
A. Karolak

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top