Koniec Mafii.

(Z perspektywy Axela)

Wstałem rano, Karin robiła śniadanie, dzieci spały, nie poszły dziś do szkoły, dla ich bezpieczeństwa. Siedziałem na łóżku i myślałem. Do pokojów Karin zanosiła śniadanie. Weszła do naszego z tacką pełną sushi.
-Czas na śniadanie Axel-rzekła.
-Chętnie się skuszę na sushi. Ciekawe co z Peterem i Grandem, prawda?
-Teraz będziesz o tym myślał? -spytała..
-Nie, masz rację...
Zaczęliśmy jeść, jak skończyliśmy Karin poszła na dół wynieść talerze i tacę. Siedziałem w pokoju, gdy nagle pojawiła się Alice.
-Moja misja została spełniona, więc znikam- powiedziała.
-Chwila, Co?
-No zrozumiesz nie długo, włącz radio - odparła.
Włączyłem radio i usłyszałem coś, co mnie zamurowało.
-Już nigdy cię nie zobaczę? - spytałem.
-Zobaczysz, jak trafisz do Nas-dodała Alice..
-Nie możesz tak po prostu odejść...
-Wybacz Axel, moja misja została spełniona, widzimy się u góry. Do zobaczenia. -pocałowała mnie jej dusza w policzek i zniknęła.
-Alice!...
Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy... Czyli to koniec.. Już jej nigdy nie ujrze... Będę za nią tęsknił. Wybacz Alice, że nie wierzyłem na początku w Ciebie.

(Z perspektywy Petera)

-Grand gdzie my jesteśmy?
-Nie wiem... -odparł.
-To wasz nowy dom, ja jestem jego Panem. Nazywam się Lucyfer i tu spędzicie resztę żywota - odparł stwór.
-To my nie żyjemy?
-Nie... Teraz to wasz dom i nowe życie waszych dusz -dodał stwór.
Gdzie się znaleźliśmy... Ratunku!
To koniec... Będziemy w piekle do końca... Zginęliśmy przez Granda, a teraz będziemy żyć w piekle... Cudnie, to koniec naszej sielanki..

Chce Was poinformować, że prawdopodobnie jutro albo pojutrze pojawi się ostatni rozdział tej książki. Wtedy zacznę pisać obiecane Yaoi na które czekacie. Dziękuję wam, że byliście z mną. Pozdrawiam..
Fudou_Akio_8

Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top