Kocham cię ponad wszystko
(Z perspektywy Axela)
- Kochanie? Ty tam dodałaś wanilii!?
- Tak a co? Smakuje ci?- spytała
- Dobre. Tylko jest problem ja mam uczulenie na wanilię! - wykrzyczałem
-To nie dobrze, masz jakieś leki odczulające- spytała
- Tam w szufladzie- pokazałem
Wyciągnęła czerwone opakowanie z lekami.
- Powiedz, że to te bo się robisz czerwony- powiedziała
-Tak- szybko wyciągnąłem jedną tabletkę po czym popiłem ją wodą.
- Ja nie chciałam-z jej oczu zaczęły płynąć łzy
- Wiem, nie wiedziałaś- odparłem
- Jutro macie ostatni trening. Weź prysznic i się połóż - rzekła
Wszedłem do łazienki i zacząłem się myć.
(Z perspektywy Karin)
Dobrze, że powiedział na przyszłość będę wiedziała, że nie może wanilii. Wyszedł z łazienki w bokserkach. Był cały w krostkach i się drapał.
- Bardzo cię swędzi? - spytałam
- Nie. Przeżyję. - odparł
Położył się na plecach przy ścianie i zamknął oczy. Przykryłam go kołdrą i poszłam się wykąpać. Jak wyszłam Axel dawno spał, położyłam się obok i przykryłam. Przysypiałam powoli gdy poczułam jak się obraca w moją stronę i przytula się do mnie. Jest taki uroczy i nie winny jak śpi. Zasnęłam obok niego.
(Z perspektywy Axela)
Rano po przebudzeniu, przygotowałem się na trening, ostatni zresztą przed meczem i obudziłem Karin.
-Idziesz z mną kochanie- spytałem
-Gdzie? -zapytała
-Na ostatni trening przed meczem. - odparłem
- Tak. - szybko wyszła z łóżka i zaczęła się przebierać.
-Musisz coś zjeść- powiedziałem
-Kupię sobię batona - odpowiedziała.
Wzruszyłem ramionami.
Wyszliśmy z domu, wiatr wyjątkowo mocno wiał.
-Zbiera się na burze.
- Chyba tak- powiedziała cicho
- Boisz się?
- No co ty. - odparła.
Spojrzałem na nią, zaburczało jej w brzuchu, że trudno było nie słyszeć.
- No dobra boję się- odpowiedziała
- Nie dość, że boisz się burzy to jeszcze jesteś głodna. Batonik cię nie nakarmi.- Wyciągnąłem z torby dwie kanapki i oranżadę.
-Trzymaj- podałem jej
-Jejku, ale ty jesteś kochany, dziękuję.- pocałowała mnie, po czym zaczęła jeść kanapki. Gdy zjadła je jak wygłodniały wilk swoją zdobycz, popiła oranżadą a puszkę wyrzuciła do śmietnika.
- Lepiej Ci? - spytałem
-O wiele. Czuje sie jak w ciąży, tak się najadłam. - odparła
Złapała mnie za rękę i szliśmy dalej. Gdy byliśmy na moście to widzieliśmy chłopaków jak grają.
-Chodźmy do nich.
- Szybko, bo za nie długo będzie padać- rzekła.
Przyszliśmy na trening. Gdy byłem już gotowy do gry, dołączyłem do chłopaków.
Ćwiczyliśmy nowe ruchy jakie poznaliśmy w ostatnim czasie. Jednak według mnie to było za mało. Nie wymyśliłyśmy, żadnego nowego zagrania do jutrzejszego spotkania.
- Jak myślisz Jude jakie mamy szanse? -spytałem
- Jeśli rozpracujemy ich taktykę to możemy to wygrać - odparł
Nagle zaczęło padać. Wszyscy złapali swoje rzeczy i schowaliśmy się pod mostem. Wszyscy tam siedzieli.
Nathan z Katie się całował, Jude rozmawiał z Natalie, Mark zagadywał do Nelly, a reszta się przekomarzała kto będzie lepszy w tym meczu.
Karin wtuliła się do mnie zatykając uszy. Przytuliłem ją.
-No to dziś po treningu, bo to nie przejdzie tak szybko. Więc jutro przy autokarze o 11 Panowie a i Panie - powiedział Mark, który poszedł z Nelly. Celia i Sylvia też już poszły,potem chłopaki. Jude zabrał Natalie.
-Wracamy razem? - zaproponował Nathan, który mieszkał nie daleko.
- Dobrze- odparłem
Wziąłem Karin za rękę a on swoją Katie.
Szliśmy w deszczu, dałem Karin bluzę.
- Co powiesz Axel? - spytał Nathan
-Nic takiego a Ty? - moją odpowiedzią było pytanie
- Też w sumie- odparł
Uśmiechnął się do mnie życzliwie i podał rękę.
- My tu już skręcamy. Do jutra! - pomachał mi i poszedł
Poszedłem dalej z Karin, po wejściu do domu, nasze mokre ubrania włożyłem do suszarki.
- Czemu ty się tak boisz burzy?
- Nie wiem, może dlatego, że jest taka głośna i robi dużo szkód. A jak cię trafi piorun to zabije - odparła
-Co do tej śmierci masz bujną wyobraźnie- odparłem, rozwalając jej włosy dłonią.
Zjedliśmy obiad, zobaczyliśmy dwa filmy. Była już 19 godzina. Zrobiłem własnoręcznie sushi i zaniosłem do pokoju. Zjedliśmy.
-Kochanie jutro mecz idź wziąć prysznic i połóż się spać. W końcu będziesz grał przeciwko Peterowi. - powiedziała Karin
-A co brzydko pachnę, zresztą ja się go nie boję.
-Wiesz, że nie chodzi o zapach, musisz się wyspać. - rzekła.
Wziąłem prysznic i się położyłem, Karin w łazience siedziała pół godziny. W końcu wyszła.
- Ile ty czasu się myjesz- zaśmiałem się
-Tyle ile trzeba- odpowiedziała
Zadzwonił telefon.
-Podasz mi telefon leży na komodzie- Karin podała mi telefon.
-Halo. Hej Jude. Co Ci powiedział? Skąd miał twój numer? Czekaj mam kogoś na drugiej linii nie rozłączaj się. Hej Nathan to Ty. Co?! Judowi powiedział to samo mam go na linii! Zadzwoń do niego musimy o tym pomyśleć co dalej mamy zrobić.
- Co się stało? - spytała Karin
-To on...
Zapraszam na kolejne części
A. Karolak
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top