Numer 6.
Scotty: Wiecie co, kobieta jest jak tajfun.
Tsunami: Dlaczego?
Scotty: Stary przychodzi ciepła i wilgotna, a odchodząc zabiera samochód i dom.
Tsunami: Pizgam. Pozdro z podłogi :D
Scotty: A po za tym, jak ufać komuś kto krwawi 5 dni i nie umiera?
Tsunami: hahahahaha
Nelly: Zabawne... Naprawdę.
Caleb: Czemu ty się tak ubierasz, Celia ?
Celia: Serio pytasz, czy już Ci dupa mózg zlasowała?
Celia: Wyobraź sobie, że idę tak ubrana na imprezę...
Celia: Tyle chłopaków by do mnie zagadywało, że byś się nie dopchał...
Celia: Pewnie wielu przystojniejszych od Ciebie...
Caleb: Hmm...
Celia: W sumie zacznę się tak ubierać ;) Może mi się lepszy trafi...
Caleb: Cofam to co pisałem.
Caleb: Przekonałaś mnie.
Caleb: Tak jak się ubierasz jest idealnie.
Caleb: Chcesz to wezmę cię dzisiaj na zakupy? Kupisz sobie co będziesz chciała. ;)
Celia: Tak myślałam, a na zakupy chętnie się przejdę.
Jordan: Jestem geniuszem!
Xavier: Co tym razem?
Jordan: Postanowiłem wyczyścić monitor.
Jordan: Szukałem czarnego tła Google.
Jordan: Żeby lepiej widzieć kurz, a wystarczyło wyłączyć ekran.
Xavier: Faktycznie geniusz...
Nelly: Hej Mark. Co robisz?
Mark: Hej. Siedzę z kolegami. Trochę zajęty jestem. Nie mogę pisać.
Nelly: Rozumiem. Znaczy, że koledzy są ważniejsi ode mnie?!
Mark: Co za bzdury? Po prostu jestem zajęty.
Nelly: Ok!
(10 minut później)
Nelly: Jeśli Cię to interesuje wiedz, że się gniewam!
Mark: Co? O co?
Nelly: Ja siedzę sama w domu, a Ty się bawisz!
Mark: Cholera. Znowu zaczynasz?
Nelly: Zapomnij, siedź sobie tam.
(10 minut później)
Nelly: Super! Nawet nie odpisałeś!
Mark: Przecież sama napisałaś żebym zapomniał...
Nelly: Według Ciebie to w porządku, że siedzę sama, obrażona w domu?
Mark: W czym problem? Ty się spotykasz z koleżankami...
Nelly: Koniec rozmowy! Cześć!
Axel: Ale kłótnia...
(20 minut później)
Nelly: Ale kołek z Ciebie! Nie pomyślałeś by napisać i przeprosić...
Mark: Cholera. Żartujesz sobie? Sama pisałaś, że to koniec rozmowy, to i nie pisałem...
Nelly: I ja jestem jeszcze winna? Sorry, że Ci przeszkadzam. Może mnie jeszcze rzucisz, skoro jestem taka?
Mark: Dość. Zostawiam kolegów. Zaraz będę.
Nelly: Masz tu nie jechać! Nie chce cię widzieć!
Mark: TO CZEGO TY W OGÓLE CHCESZ?
Nelly: Niczego! Siedź tam z koleżkami. Narazie!
(15 minut później)
Nelly: No i gdzie jesteś?
Mark: Pogięło Cię? Sama mówiłaś, że nie chcesz mnie widzieć!
Nelly: A ty powinieneś przyjechać i pokazać, że jestem najważniejsza mimo wszystko.
Mark: Masakra. Zaraz będę.
Nelly: Nie trzeba, jestem obrażona.
(10 minut później)
Mark: Otwórz. Już jestem.
Nelly: Nie otworzę. Nie chcę cię widzieć!
Mark: Otwórz. Powiedziałaś, że mimo wszystko mam przyjechać...
Nelly: Teraz jest za późno!
Mark: W takim razie goń się!
Nelly: Misiu obraziłeś się?
Nelly: Misiu? Przepraszam.
Nelly: Gdzie jesteś?
(Godzinę pózniej)
Celia: Tak myślałam ostatnio o sensie życia...
Celia: I nadal zastanawiam się co nim jest...
Caleb: Ja wiem.
Caleb: Mój penis. Hehe
Celia: Masz rację, bo życie jest krótkie hahaha
Wszyscy: hahahaha
(Na drugi dzień)
Celia: Jude!
Celia: Jude!
Celia: Jude, możesz odpisać?
Celia: Jude, jestem w ciąży!
Jude: Co?
Celia: Och zdobyłam twoją uwagę. Chciałam żebyś odebrał mnie o 19, a nie o 17. Dzięki. Pa.
Jude: Zabije...
I tak najdłuższy rozdział nam zleciał. Mam nadzieję, że się pośmialiście. Ja tak. XDD
Pozdrawiamy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top