Rozdział czwarty

Usiedliśmy razem pod barierką, na początek wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Wręcz utonąłem w jego ciemnoniebieskich oczach, cudowne były. Oderwałem szybko wzrok gdy poczułem jak pojawia mi się rumieniec na twarzy, on chyba zrobił to samo.

-Co pamiętasz ze wczoraj?-Zapytał tak nagle, że aż lekko podskoczyłem. Usłyszałem jego cichy śmiech na moją reakcje.

-Nooo...jak uciekłem stamtąd, jak potem tutaj przyszedłem i potem mam tylko małe urywki w których chyba ty jesteś, szczerze nie wiem, ciemno było.-Zaśmiałem się sztucznie żebym nie wyszedł że kompletnie nic nie pamiętam, skłamałem z tymi urywkami. Chuja pamiętam co było później!

-No dobrze. Za to ja pamiętam chyba większość, jak razem tutaj paliliśmy, a potem pojechaliśmy nad chyba klif, nie wiem jak to nazwać i musiałem potem ciebie do domu odwozić bo się ktoś tam wkurzył.-Ponownie spojrzał na mnie.-I się całowaliśmy...

-Że my?? Na pewno? Może ci się z kimś pomyliłem? Nie jestem jakimś gejem jezu...

-Z tego co pamiętam to byłeś ty.-Uśmiechnął się, a ja poczułem jeszcze większe gorąco na mojej twarzy.-Może...byś chciał to powtórzyć?

-Byliśmy pijani! Wtedy wszystko mogło się wydarzyć, mogliśmy się też przeruchać ale JA nie jestem jakimś gejem, oni wogule mnie obrzydzają! Przyszedłem się spotkać tylko po to by dowiedzieć się dokładnie co się wczoraj stało a nie...

Mogłem zauważyć jak jego uśmiech szybko znikł, myślałem że dłużej popatrzę na jego cudowny uśmiech...Jezu o czym ja myślę?! Nie jestem gejem. Byliśmy pijani i tyle. Popatrzyłem się na niebo, było czyste, żadnej chmury, chciałbym żeby moje myśli takie były.

-A pamiętasz chociaż jak się nazywam?-Spytał trochę złamanym głosem.

-Chyba Finn...ale nie jestem pewien. Nie mam pamięci co do imion.-Odpowiedziałem po chwili namysłu.-A ja?

-Dawid.-Od razu odpowiedział z uśmiechem.

Siedzieliśmy w ciszy przez kilka minut. Oparłem się o ramie Finna i dalej wpatrywałem się w czyste niebo, trochę to wyglądało jakbyśmy cieszyliśmy się naszą ostatnią chwilą, naszym ostatnim spotkaniem, jakby zaraz miałby być nasz koniec, jakby nasz wieloletni związek zaraz by się zakończył. Ale my się ledwo znaliśmy, nawet nie wiemy czy to na pewno ze sobą wczoraj byliśmy, czy z kimś innym, ale nam się ubzdurało że to właśnie ze sobą. Spojrzałem na niego, na jego teraz stanowczą twarz, wyglądał jakby myślał o czymś. Jak w jego oczach coś migało, jakby jakiś obraz...Wyglądał tak cudownie. Miałem ochotę powtórzyć to o czym mówił, to co się wczoraj stało. Jakoś odtworzyć wszystko, ale wątpię żeby on chciał. Może nie będzie nawet chciał się zadawać po dzisiejszym wyjściu. Może on coś poczuł do mnie, zauroczył się, a ja zareagowałem...tak dziwnie, jakby to nie ja był. Trochę żal mi się go zrobiło. Może on serio liczył na coś. Może...skąd ja mam to wiedzieć? Wprost go nie zapytam.

Chyba zauważył że się wpatruje w niego, bo jego cudowne oczy skierowały swoją uwagę na mnie. Nic się nie odzywał tylko patrzył na mnie, ponownie patrzył mi głęboko w oczy, ponownie tonąłem w nich...jak w oceanie. Poczułem jak układa swoją zimną dłoń na moich rozgrzanych policzkach, zbliżał się do mojej twarzy, tak że dzieliły nas tylko kilka milimetrów, delikatnie musnął moje usta po czym brutalnie się w nie wbił, a ja bez żadnego sprzeciwu odwzajemniłem pocałunek, przy okazji zarzucając ręce wokół jego szyi. Oderwaliśmy się od siebie po chwili bo zaczęło brakować nam obojgu powietrza. Szybko odsunąłem się i odwróciłem wzrok w kompletnie inną stronę. Jezu dlaczego ja go nie odepchnąłem...Ledwo go znam, a ja się dałem. Zaraz jeszcze wyjdzie z seksem...Spojrzałem się chwilę na niego. Finn cały czas patrzył na mnie z uśmiechem na twarzy. Ten uśmiech tak mu pasował...mógłbym cały czas patrzeć na niego. Szybko wyrzuciłem te myśli z głowy.

-Tooo...może rozejdziemy się? Ja już wiem co się w miarę stało wczoraj.-Spytałem się trochę niepewnie. Na pewno będzie chciał jeszcze posiedzieć czy gdzieś wyjść.

-A chcesz? Wiesz..wydajesz się na na prawdę fajnego i myślałem że będziesz chciał się bliżej, jako znajomi oczywiście!-

-Teraz trochę nie zręcznie jest...ty mnie pocałowałeś, a teraz mówisz że chcesz się bliżej poznać. Dziwnie trochę to brzmi.-Zaśmiałem się.-Ale jednak można. Na przyszłość nie lubię aż takiego dotyku od strony drugiej osoby.

-Zapamiętam.-Uśmiechnął się miło

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top