Subaru Rozdział 1
Z punktu widzenia Subaru:
Medytowałem w swojej trumnie. Próbowałem ignorować hałasy powodowane przez moich braci. Nagle usłyszałem wrzask histeryka.
- KTO ZJADŁ CIASTECZKA MOJE I TEDDYEGO?! I CZEMU NIKT NAS NIE POINFORMOWAŁ, ŻE PRZYBĘDZIE NOWA NARZECZONA?! NIKT NIE LICZY SIĘ....!!!
I nie wytrzymałem. Przeniosłem się do salonu.
- Zamkniesz się wreszcie?! Nie mogę myśleć przez twoje cholerne wrzaski! - przerwałem mu uderzając w ścianę. Cholera, kolejna dziura! Chwila, nowaNarzeczona? Rozejrzałem się. Na kanapie obok zboczeńca siedziała dziewczynka wyglądająca na jakieś czternaście lat w wielkim, bezkształtnym swetrze. Właśnie na mnie spoglądała. To ma być ona!?
- To ty się zamknij! Przeszkadzasz mnie i Teddyemu! - Kanato ściskał durnego miśka. Gdyby ten faktycznie był żywy już dawno by się udusił. Otwierałem usta, żeby mu przygadać, ale zostało mi przerwane.
Wkurzający okularnik powiedział, ku mojemu zaskoczeniu, po angielsku: Mamy gościa z zagranicy, a wasze zachowanie jest całkowicie nie na miejscu. Uspokójcie się, jeśli nie chcecie zostać ukarani. - znałem jego kary, więc sobie darowałem. Kłótnia z Kanato nie była tego warta – Skoro wszyscy już są, to możesz się przedstawić i przedstawić reszcie cel twojego przybycia. - zwrócił się do dziewczyny.
Na jej twarzy nie malowały się żadne uczucia. Które za to wyraźnie było widać w jej wielkich niebieskoszarych oczach. Zerknęła z niepokojem na histeryka, który zasiadł dokładnie naprzeciwko niej. Dziwak chichotał właśnie do miśka, że znalezienie takiej małej sukni ślubnej będzie dla nich prawdziwym wyzwaniem.
Zacząłem ją oceniać. Nieduża, długie ciemnoblond włosy i delikatna buzia. Wyglądała jakby niebyła w stanie przetrwać tu tygodnia. Do tego ten zapach. Delikatny i słodki, prawie tak słodki jak Yui, gdy do nas przybyła. Ale miał w sobie jakąś przyprawę, która sprawiała, że nie mogłem się doczekać, żeby wbić kły. Tym bardziej, że byłem już dość spragniony. Czy reszta też to czuje? Jeśli tak, mała nie przeżyje dwóch dni.
- Nazywam się Paulina Kowalik i jestem z Polski. - powiedziała po angielsku - Przyjechałam na półroczne stypendium ufundowane przez Tougo Sakamakiego, w celu nauki japońskiego. - Ten Drań przysłał tu kolejną dziewczynę na śmierć! Kiedyś go zabiję za całą krew jaką ma na rękach! Kiedyś, ale teraz skup się na teraz, a nie na fantazjach o tym jak wbijasz mu sztylet w serce i rzucasz je matce, a potem ją uwalniasz. Teraźniejszość, czyli to co mówi worek z krwią. Przynajmniej wiem czemu nie gadamy po japońsku - Mam mieszkać przez ten czas z jego synami. Rozumiem, że to wy. Mam nadzieję, że się dogadamy. - szczerze w to wątpię. Drapieżniki i ofiary raczej się nie lubią. Chociaż Yui i Ayato to wyjątek... - W końcu mam z wami mieszkać i chodzić do szkoły. Za pół roku będę mogła zdecydować czy chcę przedłużyć kontrakt czy wrócić do Polski. - jaki znowu kontrakt? Co Ten Drań znowu wymyślił?! - Zostałam także poproszona, by wybrać sobie spośród was kogoś w rodzaju opiekuna, by łatwiej się przystosować do nowych warunków. - uśmiechnęła się delikatnie. Z jakiegoś powodu ten uśmiech wydał mi się wymuszony. Pewnie chce zrobić dobre pierwsze wrażenie, nie żeby to miało jakieś znaczenie. I o co chodzi z tym opiekunem?
Reiji przedstawił nas według starszeństwa. Gdy mówił o zboczeńcu, ten spróbował ją objąć, ale Paulina, czy jakoś tak, zręcznie się wywinęła. Prychnąłem w zniecierpliwieniu, gdy Otaku Zastawy Stołowej mówił o mnie, na co mu to całe przedstawienie? Przecież to tylko żarcie! Choć dobrze pachnące...
____________________________________________________
Mała niespodzianka! Ktoś się spodziewał?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top