Rozdział 8


 – Na co czekasz, udowodnij. - rozkazał Kanato - Teddy już się nie może doczekać, by cię ukarać, jeśli kłamiesz. Wypijemy całą twoją krew, a twoja skóra stanie się porcelanowo biała, a potem... – mówił coraz ciszej, jednocześnie przechodząc na japoński. I dobrze. Nie chciałam wiedzieć co mówi do Teddyego.

Na chwiejących się nogach podeszłam do kanapy przy której leżała moja torba. Gdy Yui pokazała mi swoją szyję, a także przed chwilą, byłam kompletnie przerażona. Ale ten i tamten strach się różnił. Tamten był powolny, pełzający, dotyczył jej przeszłości i mojej prawdopodobnej przyszłości. Całej tej nieprawdopodobnej sytuacji. Było w nim dużo szoku i niedowierzania. A ten... ten był nagły, przeszywający. Wiedziałam, że za sekundę mogę zginąć i to kompletnie mnie poraziło. W jednej chwili widziałam i rozumiałam wszystko. Znudzenie Shu, zniecierpliwienie Reijiego, uciechę Ayato, rozbawienie Laito, złość Kanato, dystans Subaru i niepokój Yui. Fakt, że nic nie mogę zrobić. A przecież zabroniono im mnie zabić! Byłam roztrzęsiona. Zapamiętać: usunąć Kanato z listy potencjalnych „opiekunów".

Z portfela wyjęłam dowód osobisty i pokazałam trojaczkom.

 - Wystarczy? - Tylko tyle zdołałam powiedzieć przez wciąż ściśnięte gardło. Spróbowałam odchrząknąć.

 ~Ohh, faktycznie jesteś od nas starsza. Może więc mogłabyś mnie czegoś nauczyć, co Maleńka? Obiecuję, że będę w to wkładał wiele... serca. ~ledwo się powstrzymałam, żeby nie strzelić Laito w pysk za te podteksty i nowe przezwisko. Ale na mojej twarzy nie pojawił się nawet cień irytacji jaką czułam.

 - Miałeś mnie nie przezywać, jeśli przegrasz – przypomniałam spokojnie. Najpierw paniczny strach, teraz irytacja, ta cała sytuacja rwała na strzępy moje panowanie nad sobą. Za chwilę zacznę chichotać jak wariatka!

 - Będziemy cię nazywać, jak tylko zechcemy, Dango. Twoje zdanie się nie liczy, baka! - Stłumiłam przekleństwo. Nie próbuj urywać mu głowy. Nie chciej urywać mu tego pieprzonego czerwonego łba. Nie chciej, nie chciej...! To wampir, do cholery! Nie masz szans. Powtarzałam sobie te słowa jak mantrę.

 ~Ależ Maleńka, obiecałem, że nie będę nazywać cię „Babe-chan"i dotrzymuję słowa, prawda? ~ Laito pokazywał mi właśnie swoją wersję spojrzenia „Kota ze Shreka" połączoną ze spojrzeniem „urażonej niewinności". Prawie parsknęłam śmiechem. On z niewinnością raczej nie miał wiele wspólnego.

Westchnęłam ciężko i postanowiłam go zignorować. O czym my w ogóle wcześniej mówiliśmy?

 - Zdaje mi się, że odbiegliśmy trochę od głównego tematu. Rozmawialiśmy o zasadach panujących w tym domu oraz że muszę się kontaktować ze światem zewnętrznym, czyż nie? - zadałam pytanie. Jednocześnie zrzucając cudzą rękę z kolana – Mógłbyś w końcu przestać?! - zwróciłam się do Laito.

 ~Ależ Maleńka, przecież wcale nie chcesz, żebym przestał. ~zamruczał sięgając w moją stronę.

 - Pieprzony hentai – usłyszałam cichy pomruk od strony ściany. „Hentai" chyba znaczy zboczeniec. Miło wiedzieć, że ktoś jeszcze ich nie lubi.

 ~Ne, Subaru-kun powinieneś okazywać więcej szacunku wobec starszych braciszku, nie uważasz Maleńka? ~rudy znów się do mnie przysunął.

 - Zamknij się, gnojku! Nie uważam cię za brata! - warknął Subaru.

 - Irytujecie Teddyego. Jeśli się nie zamkniecie to was poćwiartuję! - Krzyknął Kanato.

 - Nawet byś tego nie potrafił zrobić – prychnął białowłosy. Kolejna kłótnia.

 - Zachowujcie się! Ta rozmowa nie ma przez was najmniejszego sensu. Mam ochotę powiedzieć wam „Idźcie do diabła" ale... – Reiji oznajmił wzdychając i poprawiając okulary. - Nie będę tolerował sposobu w jaki tu traktujecie tę dziewczynę - Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością, gdy Laito się nieco odsunął. Może i groził mi chłostą ale przynajmniej nie próbował mnie obmacywać. Zauważyłam, że Yui się skrzywiła. Czemu? - Takimi rzeczami zajmujcie się w swoich pokojach. - Dokończył czarnowłosy.


Aha, czyli gdyby zbok zaciągnął mnie do pokoju to wszystko byłoby okej? No ja nie mogę. Ciekawe ile razy Yui to słyszała, że odruchowo się skrzywiła, jeszcze zanim to powiedział. Czyżby Reiji był całkiem przewidywalny?

 - Wracając do tematu, uważaj co piszesz, chyba, że chcesz zostać potraktowana batem – oznajmił okularnik strzelając jednocześnie batem, który znikąd pojawił się w jego ręce. Ciekawe jak będą sprawdzać co piszę, nie sądzę żeby znali polski. Może wujek Google im pomoże? - Nie masz szans na ucieczkę i musisz być posłuszna. Resztę wyjaśni ci Yui. A teraz musisz wybrać.


____________________________________________________________

Gomene! Dużo spraw na głowie sprawiło, że nie mogłam pisać. Co myślicie o bohaterce? Dobrze opisuję braci? Miło byłoby usłyszeć wasze zdanie

Dzięki za gwiazdki i nominacje!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top