Rozdział 6

 - Rozumiem, jednak sądzę, że czasami będę musiała coś o was pisać, gdyż moi bliscy wiedzą, że mam mieszkać z innymi nastolatkami. Gdybym nic na ten temat nie mówiła, to zaczęliby podejrzewać, że dzieje się tu coś dziwnego. - Zwłaszcza, jeśli dodać do tego tę klauzurę tajności, dodałam w myślach.

 ~A o czym chciałabyś pisać z koleżankami, Babe-chan? Może o tym jaką potrafię dać przyjemność?  ~Laito po raz kolejny się do mnie przysunął, a ja się odsunęłam. Za chwilę zlecę z tej kanapy! Zauważyłam poirytowanie na twarzy białowłosego i dłonie zwinięte w pięści.

  - Raczej o tym, że nie wiesz co to przestrzeń osobista. I przestań nazywać mnie Babe-chan! Nie jestem dzieckiem.

  ~Ne, nie denerwuj się, Babe-chan. Chociaż twoja rozzłoszczona twarz jest przeurocza, Babe-chan. Tak więc nie mam najmniejszego zamiaru przestać, Babe-chan. Aż robi mi się gorąco na myśl jakie inne miny mogłabyś dzięki mnie zrobić, Babe-chaaan. ~tym razem próbował mnie objąć. Powtarzał to głupie przezwisko, żeby mnie zirytować. I udawało mu się. Strąciłam jego rękę wywracając oczami. Cholerny obleśny podrywacz.

  - A mi się robi niedobrze na samą myśl, i jak już mówiłam nie jestem dzieckiem. I nie mam najmniejszego zamiaru dać ci się dotknąć. - powiedziałam surowo. Miałam wrażenie, że Subaru przysunął się trochę bliżej na te słowa, a dłonie wciąż miał zaciśnięte w pięści.

  ~Och, nie bądź taka Babe-chan~ powiedział Laito śpiewnym głosem ~nawet nie wiesz co tracisz.

  - I nie chcę wiedzieć! I nie nazywaj mnie tak! - wybuchłam, a potem zamyśliłam się - hm, a co powiesz na mały zakład? Jeśli wygrasz nie będę oponować przeciwko nazywaniu mnie Babe-chan, ale jeśli ja wygram to już nigdy mnie tak nie nazwiesz. - i tak tu utknęłam na pół roku na ich łasce, co mam do stracenia? To znaczy poza życiem...

  - Zgódź się, Laito i tak wygrasz z Dango – zaczął namawiać go Ayato.

  - A może ty też dołączysz? Na takich samych warunkach. Przestaniesz mnie przezywać, jeśli przegrasz. - wyglądał na niezbyt chętnego - Ale przecież śmiertelnik nie zdoła cię pokonać, co? - podpuściłam Ayato. Przyda mu się małe przytarcie nosa. No i nazywanie „kluską" niezbyt mi się podobało.

  - Dawaj, Ore-sama zawsze wygrywa! - cóż za arogancja. Nie wiedział co kombinowałam, tym razem z pewnością przegra. Nikt nie trafia z odpowiedzią.

  - No więc, Laito? Zgadzasz się? - spytałam kapelusznika z uśmiechem.

 ~Tylko dlatego, że ładnie prosisz, Babe-chan ~zdjął kapelusz i przeczesał włosy palcami. Dooobra, w tym momencie wyglądał całkiem sexy, należałoby tylko zapomnieć o jego osobowości...

 ~Niedługo będziesz jednak prosić o coś innego ~szepnął mi do ucha jednocześnie liżąc mój policzek. Zachwyt szybko mi minął. Odskoczyłam ze wstrętem wycierając policzek. Uch!!! ~ Słodka.

  - A więc musicie zgadnąć odpowiedź na moje pytanie. - na ich twarzach pojawiło się zdziwienie – Sądzę, że oni – skinęłam głową w stronę Shu i Reijiego – znają odpowiedź, dlatego proszę was o nieudzielanie podpowiedzi braciom.

  - Nie będę dołączał do takiej dziecinady – prychnął czarnowłosy.

  - Zbyt uciążliwe – dodał Shu.

  - Pośpiesz się, Dango! Ore-sama zaczyna być głodny!

  - Rzygać mi się chce od tego twojego Ore-sama! - warknął Subaru.

  - Zamknij się, draniu!

Czerwonooki tylko prychnął w odpowiedzi. Zaczekałam chwilę.

  - W porządku. Oto moja zagadka: Ile mam lat?

____________________________________________________________

Witam, mam nadzieję, że kłopoty z lapkiem już się nie powtórzą, bo skonam na zawał serca i nie będzie kolejnych rozdziałów.

Osoba, która jako pierwsza zgadnie odpowiedź na zagadkę bohaterki dostanie dedykację.

See you!


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top