Rozdział 15
Rozdział dla Rove2405
która jako pierwsza wskazała zwycięską okładkę
____________________________________________________________
Drgnęłam gdy złapał mnie za kucyk i odwrócił głowę obnażając szyję, spróbowałam odsunąć jego dłoń ale złapał i przytrzymał moje dłonie wolną ręką. Całe jego ciało przypierało mnie do ściany. Jego usta przesuwały się powoli po mojej szyi.
– Więc napiję się twojej krwi – mówi białowłosy miękko. Nie mogłam opanować drżenia. Moje serce przyspiesza ze strachu, ale i czegoś jeszcze, czego nie rozumiem. Wyrywam się, ale nie jestem w stanie mu uciec. Zaraz wbije zęby!
- Subaru-kun! Reiji-san będzie niezadowolony jeśli tu to zrobisz! - Słyszę głos Yui. Subaru unosi głowę znad mojej szyi. Przez chwilę patrzy w moje oczy z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Niech to! Zapamiętaj to sobie! I nie nachodź mnie! - odskakuje ode mnie i wychodzi z kuchni trzaskając drzwiami.
- Wszystko w porządku? - pyta Yui. Co za głupie pytanie! Chyba widziała co się działo.
- Jasne, że tak. Właśnie grożono mi śmiercią i prawie zostałam ugryziona. Jest po prostu cudownie! - mój głos ociekał sarkazmem. Zaczęłam się histerycznie śmiać. Wciąż czułam jego zapach.
- Co jest? - Yui patrzyła na mnie jakbym oszalała. Może właśnie tak było.
- Właśnie moja nadzieja, że jestem w samolocie, a to tylko dziwaczny sen po lekach na chorobę lokomocyjną się rozwiała. - Rozleciała w drobny mak. Jak ja niedługo, ucichłam i zadrżałam przypominając sobie słowa Subaru. Po raz pierwszy czułam taką bezsilność. Instynkt mówił: uciekaj, uciekaj jak najprędzej, ale nie mogłam się praktycznie ruszyć.
Te czerwone oczy i głos jednocześnie kazały mi zwiewać i przytrzymywały w miejscu. Nie do końca rozumiałam swoje uczucia. Tam było coś jeszcze poza przerażeniem. Zachwyt nad doskonałością istoty niebędącej człowiekiem? Podziw nad pięknem drapieżnika? Ta dzikość w spojrzeniu? Jakbym spojrzała w oczy tygrysowi? Wrażenie flirtowania ze śmiercią? Jakbym stała na krawędzi przepaści i chciała skoczyć, poczuć ten pęd, wolność lotu zanim wszystko się skończy. Podsumowując: na mózg mi padło. Za dużo wrażeń.
Odetchnęłam głęboko odpychając wszystkie te pokręcone emocje. Czas na załamanie się przyjdzie jak zostanę sama w swoim pokoju.
- To się powtórzy, prawda? W końcu mnie ugryzie. - powiedziałam spokojnie. Yui tylko skinęła głową. – Rozumiem. A więc zjedzmy te kanapki, a później pokażesz mi mój pokój. Tam będziemy chyba mogły pogadać w spokoju, prawda? - Dziewczyna wyglądała na zdziwioną moją nagłą zmianą zachowania, ale nic nie powiedziała. Nie mając ochoty na rozmowy szybko zjadłyśmy i ogarnęłyśmy kuchnię.
Szłyśmy przez korytarze. To miejsce przypominało labirynt. Dobrze, że nie należę do osób, które się łatwo gubią. Weszłyśmy po schodach na górę. Pomimo, że podziwiałam porozstawiane wszędzie dzieła sztuki, nie mogłam nie zauważyć, że wystrój wnętrz był raczej ponury. Wiało tu jakąś pustką, ten budynek nie przypominał domu tylko muzeum. Albo nawiedzony dwór.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top