Rozdział 14

Przypominam o pytaniach do specjalu!

_________________________________________________________________

Oparty o stół z założonymi rękami stał Subaru. Jakieś pół metra ode mnie.

  - Jezu! Zaskoczyłeś mnie, Subaru-kun! Długo tu stoisz?

  - Daruj se. - warknął. Nie wyglądał na zadowolonego.

  - Hm? - o co mu chodzi?

  - Formalności. Subaru wystarczy. Co robisz?

  - Kanapki. I nie odpowiedziałeś na moje pytanie.

  - I co z tego? – minął mnie i zdjął talerze – Masz.

  - Dzięki. I też możesz mi mówić mi po imieniu. Chociaż Yui skróciła je do Lina - Po co przyszedł do kuchni? Może jest głodny? Albo chce krwi? - Zrobić ci kanapkę?

  - Nie jestem głodny. Czemuś mnie wybrała? - Czerwone wwiercały się w moje ze złością.

  - Jaką chcesz odpowiedź: całkiem szczerą i tłumaczącą wszystkie powody, choć nieco nieuprzejmą czy szczerą ale pomijającą mnóstwo informacji? - uniosłam brew.

  - Nie pierdol, tylko mów! - Rozzłościł się jeszcze bardziej ale w jego oczach błysnęło jakieś zadowolenie.

  - Dobra. Najkrótsza odpowiedź jest taka, że wydałeś się najmniej irytujący. No może poza Shu.- zaczęłam robić kanapki, żeby nie przecierać nerwowo rąk pod jego ostrym spojrzeniem. - Nie dogadujesz się z resztą, więc pomyślałam, że będziesz trzymał braci z daleka, by ich wkurzyć.- Uśmiechnęłam się do niego krzywo – Odniosłam wrażenie, że zwisa ci czy żyję czy nie. Po za tym prosto z mostu powiedziałeś, że za ucieczkę czeka mnie śmierć. Nie lubię owijania w bawełnę. No i wydawało mi się, że możemy się jakoś dogadać.

  - To wszystko?! Aleś ty durna! - popchnął mnie na ścianę szczerząc kły – Jestem takim samym potworem jak oni. Jeśli nie większym! A ty jesteś moją ofiarą! - uderzył w ścianę tuż obok mojej głowy, pojawiło się pęknięcie – cholera! Sądziłem, że jest mocniejsza. Niech to! - zaczął mówić głośniej.

Miałam doskonały widok na ostre zęby białowłosego - Użyj cholernego mózgu i zapamiętaj to sobie! - wskazał głową na pęknięcie - Jesteś moją ofiarą i musisz mnie słuchać. Wypełniaj moje rozkazy bez wyjątku! Może nie mogę cię zabić, ale to nie znaczy, że nie możesz umrzeć. To znaczy tylko, że nie mogę zrobić tego natychmiast. - pochylał się nade mną, jego twarz była tuż nad moją przestraszoną, czułam się jak w klatce. Instynkt wrzeszczał niebezpieczeństwo. Serce biło coraz szybciej – Nie potrzebuję kłopotów więc nie marnuj mojego czasu. Jeśli nie będziesz mnie słuchać to... - zachichotał ponownie uderzając pięścią w ścianę, tym razem pojawiło się w niej wgniecenie. Nie dam się zastraszyć!

  - Myślisz, że nie wiem, że jestem ofiarą?! Trafiłam do domu pełnego wampirów jako obiad! - z całej siły spróbowałam go odepchnąć. Nie drgnął nawet o centymetr. Wręcz miałam wrażenie, że jest jeszcze bliżej. Moje ciało było uwięzione między ścianą a nim. Starałam się nie okazywać, że się boję. Pamiętałam, że Yui twierdziła, że strach ich bawi.

Zachichotał złośliwie opuszczając głowę tak, że jego usta znalazły się tuż przy moim uchu. Niskim głosem powiedział – Złamię cię, tak jak tę ścianę. Nie – poprawił się – złamię cię jeszcze bardziej. Całkowicie cię rozwalę, tak, że nic nie zostanie. - Czerwone oczy błyszczą, gdy śmieje się miękko. W tym momencie wygląda tak pięknie. Co ja myślę?! UCIEKAJ IDIOTKO!!!

  – Ta przerażona mina jest dość podniecająca. Należy ci się za nią nagroda. - Co u diabła? Najpierw groźby, teraz ten jedwabisty głos. Co on...?

Drgnęłam gdy złapał mnie za kucyk i odwrócił głowę obnażając szyję, spróbowałam odsunąć jego dłoń ale złapał i przytrzymał moje dłonie wolną ręką. Całe jego ciało przypierało mnie do ściany. Jego usta przesuwały się powoli po mojej szyi.

  – Więc napiję się twojej krwi – mówi białowłosy miękko. Nie mogłam opanować drżenia. Moje serce przyspiesza ze strachu, ale i czegoś jeszcze, czego nie rozumiem. Wyrywam się, ale nie jestem w stanie mu uciec. Zaraz wbije zęby!

  - Subaru-kun! Reiji będzie niezadowolony jeśli tu to zrobisz! - Słyszę głos Yui. Subaru unosi głowę znad mojej szyi. Przez chwilę patrzy w moje oczy z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

  - Niech to! Zapamiętaj to sobie! I nie nachodź mnie! - odskakuje ode mnie i wychodzi z kuchni trzaskając drzwiami.

_______________________________________________________

Witam wszystkich, którzy na to czekali.

Tych którzy jeszcze nie wiedzą informują, że przygotowuję specjal na 5tyś wyświetleń. Na razie zbieram pytania do bohaterów i do mnie pod ostatnim rozdziałem z Subaru (Subaru Rozdział 6) i na priv. Gdy tylko dojdzie do 5tysi puszczę pytania i odpowiedzi. Jak dotąd tylko jedna osoba ma jakieś pytania.  :(

Liczę na was. See You!



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top