Rozdział drugi
Kunikida zaspany wszedł do biura, trzymając w ręku małą czarną teczkę i swój ideał. Otworzył drzwi, szepnął szybkie "dzień dobry" i usiadł za swoim biurkiem. Gdy tylko otworzył Ideał, wpisał tam kilka zdań, minął go Ranpo z małą bułką w ustach i Atsushi, dreptający za detektywem.
-Nie za wcześnie na wycieczki do domu?-spytał Kunikida ironicznie, poprawiając okulary.
-Idziemy łapać mordercę, Kunikida!-odpowiedział Ranpo, odklejając na chwilę śniadanie od twarzy.
-Jakie znowu morderstwo?!
-Jeszcze nie wiemy, ale tej nocy zdarzyło się coś dziwnego-odparł Atsushi.
-Jak to?-spytał zdziwiony okularnik.
-Straszne rzeczy się działy.-odparł Ranpo, po czym razem z Atsushim opuścili biuro. Kunikida patrzył po nich zdziwiony, więc chwilę po dźwięku zamykanych drzwi, wstąpił do biura Fukuzawy.
-Dyrektorze, co się dzieje?-spytał otwierając drzwi. Biuro był wręcz nienaganne, a siedząca w fotelu postać wyglądała nader majestatycznie przez ten spokój i harmonię wokół. Właściwie ten pokój z mosiężnym biurkiem wydawał się być oderwany od rzeczywistości. Jakby był częścią innego, boskiego wymiaru.
-Nie wiem, Kunikido-odparł, po czym odwrócił się w stronę okna i zaczął patrzeć w stronę wysokich budynków, oświetlonych porannym słońcem.-Właściwie to dzisiaj w nocy w mieście zrobił się jakiś okropny bałagan. Kilka osób nie żyje, kilka okradziono, kilka bójek w szemranych uliczkach... To brzmi absurdalnie.-westchnął.
-To wszystko stało się dziś w nocy? Przecież to niemożliwe! Może to jakaś grupa terrorystyczna? Albo zbuntowani uzdolnieni? A może...-głos mu zamarł. Do głowy przyszło mu jedyne, racjonalne wyjaśnienie tych zdarzeń.- A może to... Portowa Mafia?
Dyrektor spojrzał na niego zdziwiony. Potem zrobił minę myśliciela, wyjaśniając wszystkie za i przeciw. Gdy mafia nie miała jeszcze dobrego kagańca, w postaci Agencji lub wyszkolonych funkcjonariuszy policji, szalała w mieście. Takie rzeczy jak to, zdarzały się tu być może codziennie! Jeśli to prawda...
-Musimy rozważyć taką opcję. Czy Dazai już przyszedł?-spytał dyrektor.
-Nie wiem, sprawdzę.-rzekł Kunikida, po czym wyszedł. Odetchnął głęboko po wyjściu z biura. A co jeśli to prawda?
Kunikida sprawdził wszystkie kąty i czarne dziury w Agencji. Tak jak się tego domyślał- Dazaia jeszcze nie ma, mimo że jest już spóźniony ponad godzinę. Kunikida westchnął ciężko. Pewnie znów spotkał kobietę, którą namawia do odebrania sobie życia, znów zgubił życiową ścieżkę, albo po prostu się obija. Jak zawsze. Z tych rozmyślań wyrwał go Tanizaki.
-Kunikida, Szef zwołuje spotkanie. Mają być wszyscy.-powiedział- Zadzwonie jeszcze po Ranpo i Atsushiego, pewnie jeszcze nie wiedzą. Pamiętaj 11.00.
-Dziękuję.
***
Kunikida, Kenji, Yosano i Tanizaki czekali na dyrektora. Była punkt 11, a jego jak i reszty jeszcze nie było. Po chwili pojawili się Ranpo i Atsushi, tłumacząc się awarią metra. Następnie pojawił się Dazai. Jak się okazało, odnalazł piękną niewiastę, i koniecznie musiał ją odprowadzić do domu. Co z tego, że jechał na drugi koniec miasta i z powrotem.
Gdy do pomieszczenia wszedł dyrektor przeliczył zebranych dwa razy. Niestety brakowało Kyoki.
-Brakuje Kyoki. Ktoś wie gdzie może być? Tanizaki na pewno ją informowałeś?
Ale zanim Tanizaki zaczął mówić, do pokoju wbiegła zdyszana Kyoka. Była blada jak ściana. Kilka osób do niej podeszło i pomogło znaleźć miejsce, a Kenji poleciał po szklankę wody.
-Kyoka, co się stało?-spytał Atsushi.
-On zamknął mnie w klatce. I przybiegła lalka, a ona była straszna, a potem druga, przestraszyłam się, zaatakował swoją zdolnością a one rozerwały demona na strzępy. To było straszne...-zacięła się, z jej oczy popłynęły łzy, a pomieszczenie wypełnił szloch. Atsushi przytulił dziewczynę do siebie, podając przy tym chusteczkę.- A potem te lalki przestały. Tak po prostu...
-Jesteś pewna, że to nie...
-Tak jestem pewna!- przerwała.-Nawet pamiętam jego twarz... Chyba...
-Skoro pamięta twarz oprawcy, musimy zrobić portret pamięciowy.-rzekła Yosano.
-Tak, ale w jaki sposób?-spytał Kunikida.
-Narysować idioto!
-A umiesz?!
Jak się można domyślić, nie. Chwilę później Kyouka próbowała im go opisać, ale ostatecznie nie przyniosło to zbyt dobrego efektu.
-Ranpo, co ty robisz?!-krzyknął Kunikida w stronę detektywa, trzymającego telefon blisko ucha.
-Dzwonię...-odparł i odszedł kilka kroków. Wrócił po kilku minutach z uśmiechem na twarzy.
-Załatwiłem kogoś do portretu pamięciowego!-powiedział.
-Nie mogłeś wydedukować jego wyglądu?-spytał Tanizaki.
-Nie!-pokręcił głową- Nawet gdybym mógł, to nudne!
-A po kogo dzwoniłeś? Jakiś twój znajomy?-spytała Yosano.
-To moja znajoma, a raczej przyrodnia siostra mojego przyjaciela Edgara.
Wszyscy stali zdziwieni, wpatrując się w detektywa.
-Będzie za 15 minut.-odparł zrezygnowany Ranpo. I wszyscy rozeszli się do swoich wcześniejszych zadań, i tylko Kunikida wpadł na pomysł, aby na szybko posprzątać biuro.
***
W biurze rozległ się cichy odgłos pukania, starannie tłumiony przez kłótnię Dazaia i Kunikidy. Po chwili do biura nieśmiało weszła dziewczyna ze szkicownikiem w ręku i wypchaną torbą na ramieniu. Ranpo przywitał się z nią i przez chwilę rozmawiali na uboczu, aż wreszcie przedstawił jej Kyokę, po czym obie zamknęły się w jakimś pomieszczeniu.
Po jakimś czasie dziewczyny wyszły, nieznajoma podziękowała Kyouce i podeszła do Ranpo z gotowym rysunkiem.
-I jak?-uśmiechnęła się.
-Wspaniale. Dzięki za pomoc.
-Nie ma sprawy. Jakby co to jestem pod telefonem.-powiedziała na odchodnym. Ranpo z dumną miną, rumieńcem i rysunkiem złoczyńcy wszedł do biura dyrektora.
***
-On nie wygląda jak członek mafii.
-Może jest nowy?-spytał Atsushi. Spotkanie zostało wznowione, a teoria o tym, że sprawcą jest Mafia Portowa, przedstawiona.
-To może być też grupa terrorystyczna.
-Mamy za mało informacji, Dazai.
-To bardziej prawdopodobne niż bunt Mafii!
-Zgadzam się z Dazaiem! Przecież z Mafią mamy sojusz!
-Tymczasowy sojusz, Kenji.
Taka wymiana zdań i teorii szła bardziej w kierunku kłótni, ale nie była też kompletnie bezowocna. Co jakiś czas ktoś podał jakiś niepowtarzalny argument, a wtedy powstawała kolejna teoria, i tak bez końca.
-Nie widzicie najprostszych rozwiązań! Musimy skontaktować się z Mafią!
-Wyjdziemy na idiotów!
-A niby czemu?-spytał Kenji.
-Głupio się tak pytać.-rzekł Tanizaki.
-Racja...
-"Hej Mafio, czy to wy zdemolowaliście nam miasto? No proszę was...
-Ale to jedyne rozsądne wyjście!
-Idzcie w teren zbierać informacje!-wrzasnął dyrektor-I tylko spróbujcie wrócić z pustymi rękoma!-i zamknął się w swoim biurze.
-I widzisz? Wkurzyłaś dyrektora...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top