XXVI

Uwaga uwaga ten rozdział zawiera scenę 18 + , oczywiście ostrzegam was kiedy ta ów cena się zacznie, zapraszam do czytania!

..................................................

Tej nocy sniła mi sie mama.....

Widziałam jej twarz, była młoda, miała moze z 16 lat..

-szybko chodz! - ciagneła jakiegos chłoaka za rękę, był on blondynem ale, miał zamazaną twarz. - na dalej nie che staracuc okazji i tego pokazac

-dobrze, przeciez idziemy tak? - powedział, był to młody chłopiency głos.

Poszłam za nimi, mama zaprowadziła "nas" do jednego z zaułka, w ktorym czesto Eren był ratowany orzez Mikase

-spujsz-pokazała mu naszyjnik ktory teraz mam

-wisiorek?

-glupi to naszyjnik, otwiera podobno jakies tajne przejście w lesie...

-kto ci tak naopowiedał?

-mama.....

-oj Anna.....

Obudziłam sie zdysznana..... Zawsze moje sny były wspomniniami moimi... Ale teraz było to wspomnienie mamy.

-Aya? Co jest? - powiedziała zaspana Emily

-miałam dziwny sen, ale to nic takiego....

-cos o tytanach? - zpaytała

-nie, tym razem nie.... Emily czy ty lub Leo wiecie.....

-nie... Gdy sie urodziłas sami bylismy mali, czesm widzielismy cie w kołysce, twojego taty, na oczy nie widziałam-wyjasniła

Rozumiem.... Musze przestac myslec o tym.

Przebrałysmy sie w mundury, ja ruszyłam na trening z Kapitanem Levi'em a Emily jak sie później dowedziałam ma trening z Leo.

Trening minoł szybko, bez przeszkód.

-na sniadanie Gówniarze! - powedział Levi, miałam rowniez isc ale.... - zaczekaj Foster

Byłam zdziwiona, dawno mnie nie wołał po treningu.

-tak kapitanie? - zapytałam

-co sie z tobą stało? - powedział marszczac brwi

-chba nie Rozumiem pytania...

-dleczego stałas sie nagle taka posłuszna, gdzie jest ta pyskata foster-wiec to go bolało.

-dorosła Kapitanie-odpowedziałam-a jesli pan pozwoli pójdę na....

-nigdzie nie idzisz Aya-powedział włdaczo na co sie zdziwiłam-odpysluj mi prosze.....

Szok na twarzy, az tak za tym tesknił? By prosic mnie, sam z siebie bym mu znowu pyskowała.

-nie.... Nie chciałabym dostac kary-powedziałam

-zadnej kary kurwa nie dostaniesz! - krzyknoł

-ale co krzyczysz! - odpyskowałam mu jak chciał, ale dostane opierdol od Emily-nie masz innych rzeczy do roboty!

-.... - patrzył na mnie... Nagle delikatnie sie usmiechnoł i odszedł.... Levi sie usmiechnoł!

Pokreciłam tylko głową, za duzo sie dzieje... Ruszyłam na sniadanie. Usiadłam jak zawsze z Erenem i przyjaciółmi.

-oi Aya czego od ciebie chciał kapitan-zapytał Armin

-a... Nic takiego-odpowedziałam. Nagle ktoś podszedł do naszego stolika, tym kims był Leo, chciał mnie za reke i odszedł ze mną trche dalej od przyjaciół, zostawiajc ich w małym szkou.

-hmm? Co sie stało? - zapytałam a ten podał mi książkę, otwarłam ją a w niej kazdy tytan dokładnie opisany-nie wierzę .....

Powiedziałam i z radosci uderzyłam go z liścia

-ała-powedział wyższy, a do nas podbiegła Emily ktora fdy zobaczyła co trzymam rowneisz mu przywaliła z radosci-ał!

-jestes najleprzy Leo-pochwaliłam go

-tak wiem, wiem

-no ale nie przyzwyczajaj sie-powedziała Emily na co sie zasmiałam

-moze ja ją wezme, jesli sie zgobi, bedziemy miec przesrane-powedział Czarnowłosy na co przytaknełam.

-dałabym ją Hange-powiedziałam-i oczywiście pokazać Erwinowi to dopiero jest odkrycie.

-też racja to co chodzi jak zawsze-zapytała Emily-pójdziemy do niech wieczorem tak?

-tak-powiedział naburmuszony

-co ci???

-moglibyście łaskawie następnym razem mnie nie tłuc-zapytam zły

-przestań to nie jest pobicia to jest lekkie uderzenie w policzek-powiedziała brązowowłosa na co chłopak prychnął i zaczął się od nas oddalać-ej no nie fochaj się

Powiedziała i poleciała zanim.... Ta dwójka kiedyś będzie wspaniały małżeństwem. Kłócą się jak małżeństwo, obydwoje traktują mnie jak dziecko, a kiedy i kłótnia wejdzie za daleko przepraszają się nawzajem... Niby to tylko przyjaciele, warczą na siebie jak wrogowie, a zachowują się jak małżeństwo.... Urocze!

Wróciłam do stołu moich przyjaciół

-kto to był?-zapytał Armin-i czemu go uderzyłeś?

-o to był Leo, -wpadłam na bardzo głupi pomysł-chłopak Emily, fajny koleś..... Od niedawna się kolegujemy

-nie podoba mi się że chwycił cię za rękę-powiedział Eren

-co???

-skoro ma dziewczynę ty czemu chwycił się za rękę?-powiedział marszczący brwi

-eren, nie przesadzaj przecież nic się nie stało-uspokoiła go Mikasa

-w ogóle go nie kojarzę ze zwiadowców.....-powiedział Armin

-przeniósł się z Żandarmeri-ustaliliśmy to już wcześniej z Erwinem by nie wzbudzić podejrzeń że nagle,nie  wiadomo skąd... Pojawił się chłopak w zwiadowcach- czemu się tak  o wszystko wypytujecie?

-po prostu się martwimy abyś nie wpadła w złe towarzystwo-wyjaśnił zielonooki

-Eren , wiem z kim się przyjaźnię, umiem rozróżnić dobre towarzystwo od złego.... Nie jestem dzieckiem-powiedziałam i wstałam od stołu

-Aya....-próbowała zatrzymać mnie Mikasa

-nie jestem już głodna jak spotkacie sashe powiedzcie żeby zjadła moją porcje -powiedziałam i odeszłam

Nie rozumiem, czemu wszyscy zachowują się jakbym była malutkim.... Dzieckiem. Którym trzeba się opiekować i pilnować.... Jestem w wojsku..... Nie potrzebuję opiekunki.

Nie odzywam się do nich do wieczora a raczej do Erena. Właśnie o 18:00 poszliśmy do dowódcy, i pułkownik hange. Oczywiście ucieszyłam z takiej książki była wniebowzięta. Gdy wszyscy wyszli zostałam sama z dowódcą.

-Erwin.

-tak?

-czy jest taka opcja bym się u ciebie mogła wykąpać?-zapytałam przecież  nie wciskałabym mu się na chama do łazienki

-oczywiście nie ma problemu-powiedział im pozwolił mi iść do łazienki i się w spokoju mogłam się umyć i w spokoju pomyśleć.

Dzień był dziwny zaczynając od kapitana i tym bym mu odpryskiwała, później książka Leo, kłótnia mogłeś tak nazwać z erenem. A teraz kąpię się swojego dowódcy. Miał 100 razy cieplejsza wodę niż pod prysznicami. To mogą puścić sobie gorącą.... Aż parowało w łazience przestałam się strasznie czerwona. Kocham tą łazienkę ja chcę mieć własną!

Po jakże cudownej kąpieli, wyszłam z wanny, wytarłam się ubrałam i ogólnie to co powinnam zrobić. Aż w końcu wyszłam z łazienki....nie wiedziałam jeszcze wtedy że czeka mnie ostra kłótnia i jeszcze z jedną osobą...

*Pov Levi*

Po 18:00 poszłam zajrzeć do Erwina, siedział przy biurku opisując jakieś papiery. Ja przynajmniej na dzisiaj skończyłem swoją robotę.

-czymś ci pomóc?-zapytal  blondyn

-przyszłam tylko do ciebie zajrzeć-nagle usłyszałam jak jakiś drzwi się otwierają ale nie były to drzwi wejściowe...

I nagle w drzwiach od sypialni elwina stanęła blondynka.... W rekacj miałam twoją kurtkę i pasy...... Dlatego była cała czerwona na twarzy!

-co to ma znaczyć!-krzyknąłem złe na Erwina, nie odpowiedział-odpowiesz mi! A ty co sobie wyobrażasz gówniaro?!

-ja..... O co panu chodzi?-jeszcze zapytała głupio.... Moja ręka normalnie wchodziła żeby jej nie przyjebać.... Czyli okłamała mnie wtedy! Pocieszał ją.... Ta chyba kurwa w łóżku!

-Erwin!-krzyknęłam na niego a ten tylko mnie spojrzał....

-....-nic kuźwa nie powie..... Byłem naprawdę wkurzony na dziewczynę, kim jesteś że mnie okłamała... To jest fałszywą idiotką, podeszłam do dziewczyny która chciała się ode mnie odsunąć...Chwyciłem ją za rękę a raczej za nadgarstek... I mimo jej oporu wyciągnąłem ją z gabinetu tego pedofila I zaciągnęłem ją do mojego gabinetu. łyknąłem ją do pomieszczenia zaraz zamykając za sobą drzwi.

-co to kurwa ma znaczyć-zapytałem wściekły , starałem się być spokojny ale się nie da! To tylko spuściłam głowę.

-dowódca.... Pozwolił mi się wykąpać niego łazience-powiedziała wystraszona

-ja mam ci w to uwierzyć!-krzyknąłem

*Pov Aya*

-ja mam ci w to uwierzyć!-krzyczał na mnie ale ja nic złego nie zrobiłam....

-ale ja mówię prawdę-powiedziałam nadal mając spuszczam głowę

-nie kłam! Już cię rozgryzłem! Kłamliwa ,fałszywa.....-wymieniał poczułam ukłucie w sercu, ale w końcu nie wytrzymała

-mówię prawdę zabrudzony pedancie!-krzyknęłam na niego sama się tego nie spodziewałam......

-jak tyś mnie nazwała?-zapytał o nadal mając zmarszczone brwi-no dalej powtórz!

Szarpnął mnie za ramię.

-powiedziałam pedant..P e d a n t! petent-musiałam mu to przeliterować a to ja jestem blondynką

-grabisz sobie gówniaro! Mów prawdę co u niego robiłaś, albo inaczej co mu robiłaś?-nie rozumiałam pytania o co mu chodzi?

-nic mu nie robiłam....

-a może on tobie?

-nic nie robił-odpowiedziałam co za łeb!-mówię bywam tylko się u niego wykąpać

Nagle ten, szybko wbił się w moje usta.... Badał językiem  moją jamę ustną. Pocałunek był bardzo.... Ostry. I zaczęłam oddawać go..... Przyjemne uczucie. Mężczyzna nagle swoje dłonie przełożył pod moimi udami i podniósł mnie przyspieszając do ściany. Moje ręce wylądowały na jego włosach były takie miękkie.zorientowałam mężczyzna rozpinał moją koszulę.

-Levi....-powiedziałam cała czerwona przerywając długi pocałunek

-zamknij się-powiedział wracając do moich ust by po chwili zjechać nimi na moją szyję później obojczyki i dekolt.

(Ehem ehem.....dzieci którymi jesteśmy wszyscy ale  szczególnie ta młodsza młodsza widownia nie czytajcie już tego rozdziału  do końca gdyż jest to...18 +🥺)

Nim się obejrzałam serio nie wiedziałam nawet kiedy to się stało zostałam przeniesiona na łóżko kapitana....Levi zaczoo dobierać się do stanika nie protestowałam... Leżałam przed nim bez w górnej części ubraniach. Sam rozpiął koszule pokazując swoją mega klatę....

-jesteś wkurzająca-powiedział ale już nie był zły... Mówi to bardziej będąc podniecony.

mężczyzna zawisną nade mną i znowu zaczął całować moją szyję. Znowu przechodząc to coraz niżej. Zatrzymał się na jednej z moich piersi i zaczął ją ssać a ręką bawił się drugą no to zaczęłam jęczec.
Było to strasznie przyjemne....

-a ty jesteś strasznym pedantem-pyskowałamu cały czas jęcząc

Czarnowłosy, zszedł językiem na mój brzuch, jego kobaltowe oczy wpatrywały się we mnie. Podniósł się delikatnie zacząć odpinać moje spodnie przy okazji zdejmując buty. Teraz zostałamm pozbawiona większej części dolnego ubrania.

-mozesz chociaż raz zamknąć swoją jadaczkę?-zapytał wbijając się znów moje usta.... Nie wiem czy zrobiłam to instynktownie, czy może oszalała strzelam że obydwa ale podniosłam delikatnie biodra ocierając się o jego krocze. Na co delikatnie syknął  przez pocałunek- grabisz sobie gówniaro

-nie rozumiem o co ci chodzi?-powiedziałam niewinnie na co ten rozszerzył moje nogi... Wolność głowe po między moimi udami. Przez materiał majtek zaczął, ssać mają kobiecość. Było to strasznie przyjemne nie mogłam się powstrzymać od jęków.

Ten dźwięk zadziałał na levia jak płachta na byka i od razu zaczął rozpinać swoje spodnie. również zdejmując swoje buty, od razu zdejmując również swoje bokserki. Ja obejrzałam dużego stojącego na baczność członka.on zdjął ze mnie również moją dolną część ubrania która mi została. Znowu zawisnął nade mną. A później tylko poczułam jak jego duży przyjaciel wchodzi w moją  dziurkę. Mimo że byłam dziewicą, nie bolało to tak jak zawsze wszystkie dziewczyny opowiadały. Zawsze mówiła że pierwszy raz bardzo boli Ja nie odczuwałam bólu.

Kobaltowo rok i znowu zaczął mnie całować ostro w  usta i poruszać się we mnie.mogłam przestać jęczeć było tak przyjemnie. Za każdym głośniejszy moim pieskiem on przyspieszał.

-szybciej-błagałam-proszę kapitanie

Mężczyzna jeszcze bardziej przyspieszył, czułam jak w moim podbrzuszu robi się ciepło.

-Levi!!-było wspaniale

-no i co.... Kto jest lepszy?-zapytał a ja nie wiedząc o co chodzi zniszczyłam brwi-kto jest lepszy? Ja czy Erwin?

-znów zaczynasz?-zapytałam by po chwili znowu pisnąć z przyjemności

-pff-prychnął i zwolnił na co zmarszczyła brwi.... I nagle znowu przyspieszył maksymalnie, słyszałam jak ciężko dyszy zresztą ja też dosyć mocno dostałam.kto by się spodziewał że wyląduje w łóżku razem z nim?

Przytuliłam się do niego, dochodząc krzycząc jego imię... On parę razy jeszcze mocni pchnął,  i wychodząc ze mnie spuszczając się na mój brzuch.

Lekko odparłam się na moich łokciach,nie złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.

-nie zapędzaj aż się?- zapytał ale nie było to pytanie z tych wrednych, sam po chwili mnie pocałował- kto by się spodziewał  że wyląduje w jednym łóżku z gówniara

-kto by się spodziewał że wyląduje razem w łóżku, z gborowatym kapitanem-powiedziałam z uśmiechem,a ten tylko się uśmiechnął co było swoją drogą bardzo urocze pocałował mnie nie znowu przygniatający do łóżka przy okazji robiąc mi parę malinek na szyi. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Niby była kłótnia a później gorący seks.

(nie wyszło, sorki)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top