XXIII
Nawet nie wiedziałam, że zasnęłam na Emily. Zasnelyśmy jak przytulone jak siostry. Kiedy się obudziłam musialam budzić dziewczynę.
-wstawaj!!!
-co się wydzierasz? Która godzina?
Zapytała a ja spojrzałam na zegar
-po 9:00....
-fajnie nie zjem śniadania-mówiła zaspana
-przeżyjesz-powiedziałam i zaczęłam ziewać-w sumie się dobrze spało
-no dawno nie spałam tak długo.....
-wstawaj klusko-widziałam i zrzuciłam ją z łóżka
-ała......
Kiedy w końcu dałam rady ją dobudzić....chciałam się przebrać sportem w mundur i koszulę jak przyszłam ale znowu ta się uparła że da mi jakieś ubrania.
Ubrane wyszłysmy z pokoju by sie przejsc gdzie na korytarzu spotkaliśmy Erena, Mikase i Armina
-Aya!!! - krzyknoł do mnie Eren
-Hejka!! - odkrzykłam
-a ty czemu nie bylas na sniadaniu? - zapyał Armin-kto to??
-to jest Emily... Poja koleżanka - dostałam z łokieta od niej - oj no dobra Przyjaciołka...
-tak lepiej lalka.... Ty jestes Eren prawda? Czlowiek - Tytan
-T... TAK... - powedział jakajac sie
-co cie to obchodzi-zapytała zazdrosna Mikasa
-tylko grzecznie zapytałam.... Dobra widzimy sie pozniej Ayka-powedziała i odeszła od nas
-z kad tys ja wytrzasła? - zapytał Armin
-jak to z kad... Z wojaka-powedziałam zartobliwie
-nie lubie jej-powedziała czarno włosa
-wydaje sie miła-powedział Eren
-jest ona takim młotrzym typem Hange....
-z kad sie znacie-drazył blondyn swoje przsłuchanie
-ano.... Jest ona córką przyjaciółki mojej mamy.... Z tad sie znamy.kiedys sie z nia bawiłam w dzicinstwie. - troche skłamałam... Ni3 checiałam mowic całej prawdy..
-aaa czyli koleżanka z dzieciństwa - powedział juz usmiechniety Armin
-tak-prztaknełam
-okej to zmienia postac rzeczy-powiedziała juz spokojnie Mikasa
To było troche dziwne.... Uspokoili sie gdy dowiedzieli ze znam ja do dziecka.... Hmm?
-to co robimy?? - zapytałam
-ja musze iść pilnie do łazieki - powerdział zawstydzony Eren i odbiegł a mikasa zaraz pleciała za nim co było smiesznym widokiem.
-Armin masz nadal ta ksiazke o murach?? - zapytałam
-ano... Gdzies pownna byc
-pozyczyl bys mi ja moze?
-oczywiście - powiedział zachwycony
Gdy tylko dostałam książkę chciałam isc do pokoju ale gdy tam szłam napotkałam Kapitana, tym razem nie stanełam. Szłam przde siebie omijając go kiedy ten stanoł. Zrobiłam to co on, nawet na niego nie spojrzałam mimo ze bardzo chciałam. Ale szłam twardo dalej, kiedy nagle ktos zaciagnoł mnie w cienny korytarz.
-Co ty sobie wyobrażasz Gowniaro-powedział moj ulubiony kapitan
-ale co???
-cos ty robiła u Erwina? Gdzie byłas cała noc?!
-o... O co ci chodzi?? - zapytałam lekko sie jakajac ale nadal wrednie
-zadałem pytanie!? - mowił twardo-mow prawdę spałas z nim!!?
-co?? Nie! - powedziałam.... On myślał ze ja? I Erwin!!! Nie no az tak to nie!
-przyznaj sie Gowniaro!!!
-nie mam sie do czego przyznawać, bo to nie prawda.... - powedziałam juz spokojniej.... - nigdy nie spałam z żadnym mężczyzną.....
Powedziałam spuszczajac wzrok.... Przeciez nie jestem dziwką...
-nie kłam!!
-nie kłamie!!!!! - wrzasnełam załamanym głosem a z moich oczu popłyneły łzy-czego chesz o demnie!! Nic nie zrobiłam! Wiec czym zasłuzyłam!!
Juz szykowałam sie na spoliczkowanie ale..... Nic nie zrobił patrzył na mnie, niby z zmarszczonymi brwiami.... Ale jak by jego twarz złagodniała...
-Wiec co tam robiłas? Gdzie byłas na noc? - pytał juz spokojnie
-to juz nie twoja sparawa-powedziałam chcac odejść... Ale nie pozowlił mi na to trzymajac mnie za nadgarstek.
-a własnic ze moja.... Jestes w MOIM oddziale wiec wiec kazda sparawa dotyczaca ciebie jest tez MOJĄ sprawą-powedział zciskajac moj nadgarstek mocniej
-to boli-powedziałam prubujac sie wyrwać - puść mnie....
-powec mi prawdę..... - nalegał, nie nowił zimno jak zwykle ale i nie mowił zdenerwowany... Było to cos innego.....
-chcesz prawdy... Prosze bardzo. - nie no nie powoem mu prawdy...... Mysl.. Aya.. Mysl-Pan Erwin kazł mi przyjść by potpisac jakies dokumenty.... Wiec to zrobiłam potem zapytał sie mnie jak u moich rodziców przez co posmutniałam, widzac to połozył reke na mojej głowie i pocieszył na co sie uśmiechłam
O kurcze ale ze mnie kłamczuszek.....
-.......-nic nie mowił.....
-a na noc byłam u kolezanki ktora nie mogła zasnoc, bo miała koszary i nie chciała byc w pokoju sama-zaraz chwila skad wiedział ze nie było mnie w pokoju???-skad pan wiedział ze nie było mnie na noc w pokoju???
-..... - znowu głucha cisza, milczał..... Wiec wyszarpnełam reke z jego uscisku i odeszłam nic nie mówiąc.
*pov Levi*
Jak.... Jak mogłem pomyslec ze ona i Erwin..... Dziwczyną mowiła to z taka pewnością.... Nie mogła kłamac, prawda?? Kiedy odeszła, nie widziałem czy isc za nią czy dac jej troche czasu..... Odkad dołączyłem do wojska, nie było osoby przy ktorej miękłem.
*pov Aya *
Po nie przyjemnej rozmowie z Leviem ruszyłam do pokoju w ktorym była Emka....
-co tu robisz klusko?? - zapytałam
-Erwni dał pozwolenie - powedziała z uśmiechem....
-pozowlenie? Na co??? - zapytałam
-ze dzisaj mozemy udac sie na mor obok, i poza nim śrubować wywołac twoją przemianę.... - mowiła
Faktycznie baza Zwiadowców była pomiedzy murami Rosa i Sina (nie wiem czy tak jest ale w książce tak xd) i dosyc bliko jednednej czeci muru....
-ale....
-nie ma zadego ale o punkt 12.00 widze cie na murze w sprzcie - mowiła zafascynowana.
-no dobrze
Time skip 12.00
Stałam na murze i czekałam na Emily... Wkomcu raczyła sie pojawić.
-no nareszcie.....
-bla bla bla........
-wiesz ze tam są inne Tytany? - zapytałam nie bedac przekonana do pomysłu
-damy rade pozatym one spią w nocy.. a teraz, chodzmy do tamtego lasku..... - powedziała i wystrzeliła linki od sprzetu... Poleciałam za nią.
Nie byłoto daleko, nadal widziałysmy mur, nie było tez naokoło zadengo tytana. Zatrzymałysmy sie na drzewach. Emily żuciła mi nóż.
-zacznijmy od czegos łatwego..... Przetnij sobie dłon. - mowiła poważnie
-ale.... Jak?? Czemu?
-Eren sie gryzie do krwi pamiętasz?? - zapytała na co przytaknęłam - kiedy chcesz sie przemienić, musisz miec katakt ze swoją krwią....
-okej?? - powedziałam i
Zrobiłam sobie rane na wewnętrznej czesci dłoni... Ale nic sie nie stało, jedyne co to starszanie rana piekła...-ała
-hmm?czemu nie zadziałało?
-mnie sie pytasz? - zapytałam
-musi byc cos na rzeczy skoro nie mozesz sie przemienić - mowiła
-a moze ja nie moge sie przemienić - mowiłam desperaco patrzac na moja krew...
-nie.... Moze potrzeba ci troche treningu.... Trzeba to czwiczyc jakis czas.... Napewbo sie nauczysz - mowiła
-no nie wiem...
-spokojnie ja też miałam podobnie.... Udało mi sie przemienic za 2 razem. Kiedy sie przemieniłam pierwszy raz, cieszko mi sie wtedy ruszac. Musiałam uczyc sie wszytkiego - mowiła-ale ty nie przejdziesz tego sama. Masz mnie.
-jesteś tytanem skaradajacym sie tak??? Co to znaczy?
-to znaczy, ze cieszko mnie wypatrzec, jestem starsznie cichutka mimo ze mam 16 m. Potrafie skakac, jak i rosazywac innym tytaną. Utwardzac skure podczas walki i...... Nalektryzowac sie....
Mowiła z uśmiechem....
-wiesz puki jestesmy za murami... - powedziała i wzieła odemnie noz po czym skoczyła z drzewa tnąc rękę i zmieniajac sie..... Nie był to zułyu piorun kiedy Eren sie zmieniał był Niebieski....
Chwilke pozniej przedemną stała tytanica....
Rajku......
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top