XX.
Następnego dnia unikałam kapitana jak tylko mogłam, na treningach to nie było możliwe. Ale po nich już tak. Widząc go na korytarzu, zawracam w drugą stronę i spierdalam przed nim. Jemu to się widocznie nie podobało, bo gdy tylko była pora na jedzenie. Często zaczynał gapiać się na mnie, co oczywiście zlewam.
Po całym dniu unikania tego rządzącego sie kurdupla postanowiłam sie umyć... Znowu w tych ohydnych prysznicach, ktore teraz lsniły czystością bo Jean wczoraj sprzatał. Zaczełam sie rozbierac, bo w ubraniach przecież nie wejde.
*Pov Levi*
Ta gowniara cały czas mnie unika. Miałem ja przeprosic a jeszcze bardziej na nia nakrzyczałem. Po całym dniu, poszłem do jej pokoju, ale jej znowu nie było. Postanowiłem na nia poczekać. Po jakis 15 min wróciła.
-co tu robisz?? - zapytała wystraszona
-czekam na ciebie-powedziałem wstajac z krzesła na którym siedziałem, dziewczyna miała mokre włosy i pasy jak i kurtke w ręce.
-ale po co? Nie masz innych zajęć?? - dopytywała a ja podszedłem do niej... Na co odrazu sie cofnęła. - powonnam teraz wywalic cie za drzwi
Powedziała cicho na co zmarszyłem brwi
-to to zrób......
*Pov Aya*
-to to zrób....
Powedział a ja sie zdziwiłam...... Cos tu nie gra
-o co ci chodzi.... Najpierw sam wywalasz mnie za drzwi , a potwm sam mnie nachodzisz! - byłam zła
-bo zasłuzyłas na takie traktowanie - powedział marszczac brwi
-na jakie? Niech pan sobie za duzo nie wyobraża....
-nie pyskuj - powedział chwytajac mnir za szczękę ale zdziwiłam sie gdy kciukiem zaczoł jezdzic po mojej dolnej wardze....
Ja sie chba serio zakochałam........
-co robisz?? - zapytałam czerwieniac się, a on spojzał na mnie sowimi pieknymi oczami.
-pownnas dostac kare za pyskowanie-powedział zimno..... Ale nie przestawał jeździć kciukiem.
Po chwili włozył mi go do buzi, ja z wrazenia pusciłam kurtke i pasy ktore trzymałam. Patrzył na mnie inaczej...... Spkojniej? Z troską? W sumie nie wiem czemu było mi przyjemnie przez jego bliskość. Intesywnie zaczełam ssac jego palec.
-sugerujesz coś?? - zapytał spokojnie a mi migło jak jego kaciki ust podnosza sie w górę. Wyjoł palec z moich ust po czym swoimil jezykiem oblizał swoj palec.
Po chwili reka znowu była na mojej twazy ale tym razem na policzku. Juz miałam na niego spojzec ale ten wbił swoje usta w moje. Na pocztku byłam zaskoczona ale szybko oddałam pocałunek, swoimi dłońmi złapałam jego kark a on sam swoje obie dłonie przełozył na moje biodra.
Całował namiętnie i to bardzo czule. Przuciagnoł mnie jeszcze blizej siebie. Odklelilismy sie od siebie gdy brakło nam powietrza.
Spojrzał na mnie, i nic nie mowic wyszedł.... Zostwaiajc mnie w osłupieniu i zdziwieniu. Czemu on tak nagle wyszedł? Zrobiłam coś zle? Fakt nigdy sie nie całowałam ale....... Głupia... Myslałam ze cos do mnie czuje... Ale przeciez jestem tylko mała nędzną gowniarą..... Nigdy by na mnie nie spojrzał jak na kobietę. Chciało mi sie tak bardzo płakać. To na co on sobie pozwala to chora przesada!
Poszłam na dach trochę ochłonac. Ja serio sie zakochałam, siedziałam taki i myslałam, z tego wszystkiego wyrwała mnie dłon na ramieniu. Odwriciłam sie do tej osoby
-Erwin??
-czemu tu siedzisz, jest zimno-powedział łagodnym głosem.
-musiałam pomyslec.... - powedziałam... - Erwin czy miałes tak ze byłes zakochany ale ta druga osoba cie nie chciała??
Przez chwile sie zamyslił po czym od powedział
-miałem...była taka kobieta.... Ale wolała mojego przykaciela..... . Pozniej znalazłem miłosc swojego zycia w innej kobiecie... Oddała mi swoje całe serce. Ale musiałem odejsc od niej by poswiecic sie wojsku. - powedział
-.... - miałam przez chwilke takiego laga... Dowudca Zwiadowców zwiezył mi sie z swoich historii miłosych. - wolałes wojsko od miłosci??
-ona doskonale to rozumiała, wiezyła we mnie ze ocale ludzkość - powedział spojnie siadajac-wspierała mnie mentalnie.... Ale chba po paru latach przestała......
-co?? Dlaczego? - zdziwiłam sie
-pewnie znalazła sobie innego mezczyzne... Przestała pisac do mnje listy, bo nigdy na zaden nie odpisałem....
-dlaczego?
-nie było czasu...... - powedział-miłosc jest trudna do zrozumienia... Jestes młoda, wiem ze jests zakochana bo to widać.... Ale uwiesz mi zakochasz sie jeszcze pare razy.
-dziekuje.....
-nie ma za co... - powedział spokojnie - prosze cie nie siedz za długo, bo bedzoesz chora... Słyszałem co sie wczoraj stało...
-to był tylko wypadek-wytłumaczyła z uśmiechem
-mimo to, połuz sie dzisaj wczesniej... A jutro po sniadaniu przyjdz do mnie proszę. - powedział i na odchodne poklepał po ramieniu
-dobrze-powedziałam - dobranoc dowudco...
-dobranoc Aya-powedział usmiechnoł sie... - i jeszcze jedno, widze ze sie myłas. Jesli bedziesz chciała mozesz przyjsc do mnie skozustac z mojej łazieki. - odszedł... Było to miłe z jego strony.
Moze ma racje... Zakocham sie nie jeden raz w życiu. Trzeba przedewszystkim zyc dalej. Jeszcze chwile popatrzyłam w gwiazdy i wróciłam do pokoju. Moje włosy zdazyłu wyschnąć. Uwaliłam sie w łóżku by pochwili zasnac jak niemowlę.
...........
..........
..
-mamoooo, mamooo, mamooo-krzyczała mała Aya
-słucham ci kochanie - powedziała stojac przy kuchence i mieszajac jakas zupę
-Armin pokazał dzisaj mi i Erenowi interesująca książkę....
-ah tak?
-tak, a potem poszlismy do mamy Erena. I dała nam po ciasku..
-no wiesz... Obiadku jeszcze nie jadłas a tobie juz deser w głowie - poweidziała głaszczac dziewczynke po głowie.
-mamo?? Czy ty czasem nie miałas na tym palcu piersciaka? - zapytała pokazujac na jej lewą dłoń
-hmm?? - zerkneła na nia i lekko speszyła-pewnie gdzieś go zgubiłam...
-to trzeba go znalesc - mowieł energicznie
-nie.....nir trzeba.
-ale mowiłas ze to pamiatka po babci....
-bo tak jest skarbie.... Ale pewnie gdzies lezy na....... Na targu nir znajdzie sie juz i nic nie poradzimy-mowiła dalej...
-no dobrze.... Mamo mam pytanie??
-słucham?? - zapytała zaciekawiona pytaniem córki
-od dawna sie zastanawiałam.... Bo jestem juz duża, mam 8 lat i.........
-no słucham skarbie - powedziała zachęcająco
-kiedys w książce widziałam tytana.. I chce wiedziec jak one powstały?? Skad sie wzieły? - zapytała na co jej mam staneła jak wryta.... Jedniczesnie była zmartwiona ciagłymi pytaniami corki o tytany.
-no tak nie znasz tej historii-powedziała - obiecaj ze nikomu nigdy nie powesz tej historii... Zatrzymasz ja dla siebie dobrze???
-no dobrze-powedziała, na co jej mam usiadła obok niej przy stole.
-100 temu pojawił sie pierwszy tytan........
Matka opowidała córce historie tytanow, ale tylko ta z ksiazki.... Nie powedziała jej całej prawdy.....
..........
......
....
...
..
.
Obudziłam sie wystraszona.... Faktycznie istaniała taka sytuacja... Spojzałam na zegar. 6.00 czas isc na trening.
Musze powiedziec o tym Erwinowi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top