XLIX.
*pov Emily *
Aya strasznie to przeżywała, rozumiem ją... Tez nie byla bym zadowlona gdybym sie dowiedziała ze Leo bedzie miał dziecko. Ja bym go chyba wykastrowała na miejscu. Dziewczyna po jakis 2 godz zasnęła. Wygnałysmy Leo z pokoju, ktory ciagle u nas siedział jak by nie miał swojego kąta.
Przebralysmy sie i również położyłyśmy by zasnąć. Spałam naprawdę dobrze, jak nigdy ale przebudził mnie jekis dźwięk. Spojrzałam na zegar... 1.30 kurde srodek nocy. Spojzałam na Jasmine ktora miała łóżko obok. Spała spokojnie. Spojrzałam przed siebie na łóżko Ayi.... Blondynka cieszko dyszała, kreciła sie. Wlasnie ona mnie obudziła.
Wstałam ostrożnie... I podeszłam do niej. Chwyciłam za dłoń ale odrazu ja pisciłam.
-ał....gorąca - powedziałam sama do siebie, byla strasznie spocona, dotknełam delikatnie jej czoła.... Ona miała gorączkę i to nie byle jaką.-Aya... Aya obudź sie
Nie reagowała...... Musze cos zrobic.
-Jasmine! - Krzyknełam na co ta podskoaczyła przerażona budzac sie...
-co.... Co sie dzieje!? - krzykneła wystarszona, po czym spojrzała na Aye.....-co jest?
Dzieczyna szybko wyszła z łóżka i podbiegła do nas.
-cztero ręka idz po Leo, i przynieście z kuchni zimną wode i ręcznik, zrobimy jej zimny okład-mowiłam
-jasne....a nie budzić jaj ojca??? - zapyała.
-jesli nie bedzie spac powiedzcie mu....
Mowiłam wystarszona, dzieczyna wybiegla z pokoju, w piżamie.... Spojrzałam na Aye.... Widac ze bardzo sie meczyła w tym snie, ale wogóle na nic nie reaguje.
*Pov Ayii"
Obudziło mnie swiecace na mnie slonce.... Lekko otworzylam oczy.... He.... Byłam na jakims podworku.... Przecież, chyba kladłam sie w łóżku? Wstałam z brudnej ziemi. Rozgladłam sie porządnie.... Kojazyłam to miejsce.
Wyszłam tylem podwórka i.... Nie mogłam uwiezyc, bylam w Shiganshina.....
-co jest??? - zpaytałam sama siebie......
Nagle przezemnien przebiegło troje dzici. Chłopiec i dwie dziczynki.
-zaczekaj Neron!! - krzyczała brązowo wlosa dzieczyna.... Neron???
-no dalej Anna, ale jestes słaba haha!!! - krzyczał chłopiec... Anna?? Mama???!
-ej zaczekajcie na mnie-powedziała trzecia dzieczyna
-Dalej Izza-powedziała moja mama.... To była Mama... I Wujek Neron.... Ale ta dziewczynka???
-wybaczcie moje siostry ale jestscie za wolne - powiedział poetycko..... Nigdy mama mi nie mówiła ze miała jeszcze siostrę.
Czułam się dziwnie, patrząc jak moja własna mama jest dzieckiem.... To było naprawdę krępujące.
-dzieciaki!!! Wracać do domu zaraz będzie cali brudni od tego błota!-krzyczała jakaś pani.... Wywnioskowałam po tym że krzyczała... Na mamę i jej rodzeństwo..... Że to musi być moja babcia...
Moją babcię widywałam bardzo rzadko prawie że w ogóle... A dziadka tym bardziej.
-już idziemy mamo-krzyknęła izza
To nie bardziej przekonało. Po chwili stało się coś..... Dziwnego. Czułam się jakbym zaczęła spadać i się nie myliłam. Po chwili wylądowałam na ziemi. Znaki miś domu rozejrzałam się porządniej... Zobaczyłam zapłaconą mamę, wujka neurona ze spuszczoną głową. A nad nimi... Krzycząca babcia i chyba dziadek.
-jak mogliście ją zgubić!!!!! Kto wie gdzie teraz jest!!!-krzyczała babcia
-przepraszam mamo-mówiła moja mama to było strasznie dziwne uczucie...
-co nam po twoich przeprosinach smarkulo.... Jeżeli Izza nie wróci nie chcemy was w domu.....!!!!-krzyczał mężczyzna... Czyli mój dziadek.
-to nie nasza wina-bronił się wujek
-a czyja!!!!!!!!-wrzeszczał gdy nagle ktoś zapukał do ich drzwi
Starsza kobieta, podeszła do drzwi przechodząc przeze mnie... Byłam niczym duch nikt mnie nie widział i nie słyszał....
Kobieta otworzyła drzwi a niech stanęło wojsko... Żandarmia....
-państwo Foster???-zapytali
-tak...
-..... Znaleźliśmy państwa córke, tak nam przykro.... Składamy szczere kondolencje-teraz już wiedziałam dlaczego mama nigdy nie wspominała mi o cioci Izzie.... Zginęła jako dziecko....... Moja mama jeszcze bardziej się popłakała..... Było to bardzo przykre.....
Znów poczułam się jakbym spadała..... Tym razem wylądowałam znowu na ziemi.... Rozejrzałam się i nadal byłam za murami Maria.... Wstałam nie otrzymałam się... Zobaczyłam... Trochę starszą mamę. Może miała 12 lat... Poprzednim wspomnieniu wyglądała zdecydowanie na młodsza. Szła ulica z wielkim koszykiem pełnym warzyw. Nagle się z kimś zderzyła i chyba nawet już wiedziałam z kim. Poznałam go już po wyglądzie... Mimo że teraz tata wygląda na bardzo bardzo starszego niż tutaj to nadal idzie go poznać.
-tak strasznie przepraszam-mówiła mama próbując pozbierać wszystkie warzywa
-nic się nie stało pomogę -powiedziało i pomógł jej zbierać jedzenie. Gdy już wszystko znów znalazło się w koszyku, podnieśli się z ziemi.
-dziękuję...... No tak jestem Anna, Anna Foster-przedstawiła się wyciągając rękę
-Erwin Smith.....-powiedział i chwycił również jej dłoń... Więc spotkali się przez przypadek....
-jeszcze raz dziękuję za pomoc.....
-nie ma za co daj... Ciężkie pomogę ci to zanieść do domu
-naprawdę? Dziękuję......
Urocze !!!!!urocze!!!!! I jeszcze raz urocze!!!
Znowu ciemność wiedziałam że to znaczy, przeniesienie się do innego wspomnienia. Znowu otworzyłam oczy ale tym razem nie leżałam na podłodze jak mam to w zwyczaju tym razem po prostu stałam.
-dalej chodź Erwin!!-założenie moja mama ciągnie za rękę gdzieś tatę
-a ostrożnie! Do wojska przecież mi pójdę ze złamaną nogą!-mówił nie nadążając
-może to i lepiej-powiedziała z uśmiechem.... To też już wyglądali na starszych może 14 lat?
-Anna!!!
-no co przecież żartuję-powiedziała dalej się śmiejąc......
Znowu mroczki przed oczami i kolejne wspomnienie.
Mama była na murze? Nie wiem kto ją tam wpuścił ale stała na nim. Patrzyła w dal... Tak jak ja niedawno.... Po chwili zobaczyłam jak spada, chciałam ją złapać ale zapomniałam że nie mogę. Po chwili zobaczyłam... Pupilka... Stało się to co stało się wcześniej ze mną. Wiedziałam że to sen więc skoczyłam i poszłam za nimi.
Zobaczyłam jak pupilek wrzucają do dziupli? I słuchać tylko Wielki plusk... Więc skoczyłam za nią tak dla formalności. Ale nie wpadłam do wody nosiłam się nad nią.
-kim jesteś? Gdzie ja jestem?-zapytała mokra mamy zwracając się do kogoś kto stał w cieniu.
-witaj Ymir..... Dawno się nie widzieliśmy-cień podniósł głowę a jego oczy były krwiście czerwone
-jestem Anna nie Ymir-poprawiła mama tego kogoś, postać nagle wyszłaś z cienia.... Dino....
-przecież wiem... Ymir była blondynką, i nie była fałszywa..... Że też mnie spotkało takie debili styczne zadanie.....-mówił to bardzo znudzonym głosem
-fałszywa???? Nie wiem jaki masz problem ale chcę wrócić do siebie jak ja tu się wogóle znalazłam?-pytała moja mama wychodząc z wody
-no tak ty nic nie wiesz, ale zaraz się przekonasz-na trudno podszedł do mojej mamy a jego oczy jeszcze bardziej był zły na czerwono.....
-zaraz co ty chcesz???-zapytała ale nie zdążyła, demon pocałował mojej mame!!! A ona ...............nagle, nagle zaczęło się coś dziać. W ogóle ciała zdobywać się błyskawice a potem wielkie światło...... Po chwili widziałam olbrzymiego tytana który był moją mamą.......... Moja mama tyle przede mną ukrywała.....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top