XI.

Nie mogłam spać w nocy, Ja wyszłam z tym zostawiłam kapitana z masą pracy. No ale cóż wkurzył mnie, jestem człowiekiem i mam tego prawo. Dzisiaj zostało odwołane wszystkie treningi, byłam na śniadanie z przyjaciółmi, nadmierne podbieg do nas nieznany mi żołnierz.

-która to Aya Foster?-zapytał

-ja o co chodzi???

-dowódca cię wzywa do swojego gabinetu.....

Zdziwiłam sie, tak jak moi przyjaciele

-ale po co? - zapytał Armin

-a nie wiem..... Ale masz przyjsc... Teraz

Nic nie powedziałam, tylko wstałam z miejsca i ruszyłam do gabinetu dowudcy. Gdy byłam juz pod drzwiami, lekko w nie zapukałam po chwili usłyszałam solidne "wejsc" wiec tak zrobiłam.

-wzywał mnie Dowudca? - zapytałam i zasalutowałam. W pomieszczeniu był rowniez półkowink Miche i połkownik Hange oraz Kapotan Levi

-spcznij...

-hej maluszku co tam? - zapyała pani hange ktora oparła sie o mnie.

-Hange przestan jej tak robić - powedział pan Miche

-oj tam oj tam....

-wiec o co chodzi? - zapytałam

-słyszałem od kapitana Levi'a ze wczoraj wyszłas z jegi gabinetu podczas swojej kary trzaskając drzwiami... - no nie ten krasnal na mnie naskarżył!!! - czy to prawde

-tak dowudco.... - powedziałam-ale nie zrobiłabym tego bez powodu

-wiec jaki był powód panno Foster? - zapytał

-miałam prawdo sie zezłoscic na kapitana za cos takiego.....

-przpomne ci Foster ze to ty najczesciej wkurzasz innych. - powedział Levi

-ale ja panu nie mowie zeby isc sie dac pozrec tytanowi, bo było by mniej kłopotów na głowie-uniosłam sie

-juz spokój... - uspokoił nas Dowudca Erwin- mam coraz większe wrażenie ze swietjie bys sie nadawała do oddziału kapitana Levi'a

-niby dla czego? - zapytałam nie rozumiejąc

-z tego co widziałem w twoich aktach to jestes jedna z najleprzych żołnierzy, dużo pyskujesz, szybko myslisz, nie popełniesz tych smych błędów. Opis idealnego zołnierza, no prawie....

-? Nadal nie rozumim?

-masz odrobinke za dłigi język, jesli nie będziesz tyle pyskować bedzisz jednym z najleprzych żołnierzy - powedziała wesoło Hange

-wiem ze czasem mam za długi jęzor, czesto nie przemysle togo co chce powiedziec a mowie to co leży mi na sercu.... - powedziałam polatrząc w podłogę..

-dobrze od dziś dostajesz nowy pokoj, jestes teraz w oddziale kapotna Levi'a on nad tobą troche pooracuje, a co do poorzedniej kary-powedział Dowudca- dzisaj po kolacji posprztasz w kuchij i calej stołówce... Oczywiscie przypilnuje cie Levi....

-tak jest dowudco..... - powedziałam normalnie mimo ze w duchu klnełam i wreszczałam na niego i Levi'a.

-odmaszerować - kazał a ja nic nie mówiac po prostu opuściłam pomieszczenie.

Co za jak można na mnie skarżyć... Dupek!!Weszłam do pomieszczenia trzaskając drzwiami a dziewczyny spojrzały na mnie zdziwione.

-co się stało?-zapytała Mikasa

-ten kurdupel na mnie na skarżył!!!!!

-ale dlaczego?-zapytała Sasha

-bo wczoraj miałam karę mnie tak zirytował i po prostu wyszłam i naskarżył ten pieprzony ....-powiedziałam byłam strasznie zła sam nie jest lepszy

-no i co czy generał krzyczał?-zapytała znowu żarłoczna dziewczyna

-nie ale powiedział że będę w oddziale kapitana bo się do niej był nadaje mam dostać nowy pokój.....

-a dlaczego będziesz u tego kurdupla?-zapytała dziewczyna w szaliku

-bo niby jestem dobrym żołnierzem tylko kapitan levi musi popracować nad moim długim językiem.....pff

-czyli co nie będzie już z nami w pokoju?-dopytała Sasha

-chyba tak........

-przynajmniej będziesz pilnować Erena-powiedziała Mikasa

-no w sumie też racja ,ale nie zniosę cały czas patrzenia na kapitana i te jego głupią twarz-powiedziałam ci że mając ręce na piersi-poza tym za to że wyszłam ostatnio z kary muszę posprzątać po kolacji będzie on mnie pilnował

-współczuję-powiedziałaś zemnieczara

-może jakoś wytrzymie trzymajmy się dobrej myśli-powiedziałam do dziewczyn uśmiechając się....

Po kolacji**

Kiedy wszycy wysli z stołówki, co mnie zdziwilo ze Kapitan tez wychodzi. No coz, zaczełam od wycierwnia stołów. Gdy sama stolowka byla ogarnienta, zaczełam sprzatac kuchnie. Nagle do kuchni wszedł Levi.

-myslałem ze zwiejesz i nie posprztasz...-powedział chłodno, nic nie od powedziałam, a wzięłam sie za zmywanie. - zapasz mi czarnej herbaty, troche tu posiedzę z tobą

-przepraszam kapitanie ale ja nie jestem pana służącą pozatym cos juz robię....

-nie pytałem cie o zgode gowniaro-powedział zły i usiadł na krześle, wytarłam dłonie i zrobiłam mu te głupią herbatę.

Gdy ją zrobiłam postawiłam przed niem, tylko na mnie spojrzał, nawet nie podziękował ja tylko prychłam i zaczełam zmywać reszte.

-nie wiem co w tobie widzi Erwin ze tak bardzo chce bym wziął cie do swojego oddziału-zaczoł goszko a ja tylko starałam sie nie wybuchnąć - nie wiedziałem ze umiesz czymac jezyk za zebami jak chesze...

-a ja nie wiedziałam ze jest pan skarżypytą...

-no i cisze mineła... - wzioł łyka swojej herbaty w swoj dziwny spokoju. - no co nic nie powiesz?

-... - po prostu go bede ignorować i tyle..

Gdy ja sprzatałam, on siedział, noga na noge, pił herbatke i obesrwował mnie i moj każdy ruch.

-nie mylałem nawer ze moze byc cisza gdy jestes w poblizu-nie odzywaj sie Aya, ignoruj go- odezwiesz sie w koncu? Musze przyzanac ze lubie jak tyle paplasz...

-....

-nie ignoruj mnie gowniaro - powedział stanowczo i wstał odkładając filiżankę.

Lekko sie wzdrygłam, ale nie pokazałam tego. Gdy akurat myłam szklankę, złapał mnie za ramie i szarpnoł obracając w stronę swoją strone. Nawet na niego nie spojzałam, co było trudne ale dalej patrzyłam na szkanke i staranie myłam.

-spójrz na mnie gdy z tobą rozmawiam-warknął i chwycił mnie brutalnie za szczenke..... Mimo ze uniusł moj łep to moje oczy nie patrzyły na niego tylko w bok-zaraz starce do ciebie cierpliwość!

-serio myslałam ze stracił ją pan juz dawno... - powedziałam i spojzałam na niego,,... Bjego piekny kolor oczu,...... kobaltowe......normalnie ciary przechodzą.

Ale szybko sie opanowałam i odwrociłam wzrok,ale ten facet mnie wnerwia.

-moze mnie pan puścić che skonczyc pracę i wrocic do pokoju....

-jak skonczysz to zaprowadze cie do twojego nowego pokoju, juz chba masz wszystko tam przeniesione.......

Ja tylko przewróciłam oczami i wyrwałam sie z uscisku i wrociłam do zmywania.

-zachowujesz sie jak gowniara-powedział nadal zły, ja go minełam i wziełam jego filizanke od herbaty, było w niej jeszcze pół juz zimnego napoju. Chciałam go wylać, bo kto lubi zimną herbatę, ale w jednej z chwili kapitan złapał za moje dłonie, i zaczą pic z filizanki moje rece trzymały filizanke a on moie dłonie.... Nie mogłam sie powstrzymac i potrzasłam kubkiem, i go lekko oblałam czarną herbatą... On odrazu puscił kubek i odsunoł sie, jego białą koszula była brudna..... Nie mogłam się powstrzymac i zaczełam sie smieć, ona tylko na mnie spojzał zły. Po chwili on szturchnoł kubkiem w ktorym cos jeszcze było i ja tez zostałam poplamiona.

-juz nie jest ci do smiechu Foster?? - zaputał Kobaltowooki

Spojzałam na niego, dstałam herbatą po twarzy a krople spadały na koszule. A ob mił za to wiekszą plamę na koszuli i na brodzie.

Oblizałam sie wokół ust, czarna herbata, nie piłam jej odkąd staciłam mame, zapomniałam juz jak pysznie smakowała.

-uwielbiam czarną herbate.. - zaczełam a on znowu na mnie spojzał- mama mi zawsze ją robiła...

Usmiechłam sie na wspomninie o mamie...po tym ja jej brata i mojego kuzyna straciłysmy, Miałysmy tylko siebie.... Moich dziatkow nigdy nie poznałam podobnie jak ojca, a mama miała z rodzenstwa tylko brata ktory miał tylko jedno dziecko.

-ej...ej!!Mowie cos do ciebie! - powiedział głośno.

-przepraszam ale musze skonczyc kare-powedziałam i zaczełam wycierac naczynia i je chowac... On cos tam biadolił o tym ze jestem gowniarą i nie słucham, ale ja go miałam głeboko....

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top