LXVI

Siedziałam zas w pokoju, tamci znowu gdzieś poszli.... Od ostrej kłótni levia z Lili minelo 30 min...

Nagle przez drzwi wleciała mi Emily z Jasmine

-Lili wyjebali z wojska!!! - krzykneła a ja spojrzałam na nią otwierając szeroko oczy.

-serio!!? - zapytalam-nie robisz sobie ze mnie jaj???

-nie.... - powedziała Jasmine po czym zaczęła sie śmiać - wkoncuuu kurrrrwaaa

Spojrzałam na nia z Emily po czym sie za smialysmy delikatnie

-co ty tak właściwie zrobiłaś ze ja wywalili?? - zpaytała zamykając drzwi

-nic takiego.... To pewnie przez Levia który wściekł sie i wziął ja do taty.....

-ohoho Erwinek w swoim żywiole - zaśmiała sie Jasmine a ja z nią

Nastał wieczur..... Wkoncu.... Eh ile można czekac... Leżałam ma łóżku brzuchem do góry.... Nie no nie da sie tak leżeć..

-ide na dwór - powedzialam wstając z wyrka...

-gdzie znowu?? - zapytała Emily

-na mur... Musze sie przejść, juz mnie kości bolą - powedziałam

-nie narzekaj masz dopiero 15 lat - powiedziała Emily

-ale też jestem człowiekiem i mam prawo sie zmęczyć - powiedziałam zbulwersowana

-czym ty sie zmęczyłaś, leżeniem!? - zapytała Jasmine, która śmiejąc się prawię spadła z łóżka

-wy sobie mnie obgadujcie ja idę na spacer - powiedziałam podchodząc do drzwi

-nie gniewaj sie Aya- powiedziała któraś ale zdążyłam już wyjść z pokoju

Szłam ciemnym korytarzem, kiedy przechodziłam obok gabinetu ojca slyszałam jak on Hange.......cale szescie ze tylko rozmawiają ... ale jakoś nie chciałam sie temu przysłuchiwać. Ruszyłam dalej na zewnątrz....... Udałam się w stronę murów by po chwili na nie wejść, usiadłam na skraju i patrzyłam w dal.

Cisza...Tego potrzebowałam... Słychać było tylko świerszcze....

-chcesz zmarznąć?? - zapytał ktoś za mną

-lubisz mnie nawiedzać co Dino?? - zapytam odwracając cię do czarwonookiego

-nie wiesz jak bardzo - powedział siadając obok mnie.... - jak ci dzisiaj minął dzien???

-a dobrze..... Lili wywalili z wojska!! - powedzialam uchachana

-no i jestem pewny że ty maczalas w tym palce - powiedział targając moje włosy

-no a jak haha-zaśmiałam się... Dino nagle wstał i staną za mną... - co robisz??

Obioł mnie ramionami....

-nie jest Ci zimno? Jest naprawdę chłodno-szepnął mi do ucha...

-jest dobrze.... Jak by było mi zimno to bym powiedziała.. - powedzialam opierając się o jego brzuch i klatkę.

Nagle ten w moja dłon włożył małe pudełeczko....spojrzałam na niego zdziwiona...

-co to??

-no na co czekasz...... otwórz a zobzczysz - powiedział a ja otwarłam delikatnie śliczne małe pudełko.

W środku była brazoletka.... Złota brazoletka była....... Prześliczna.....

-ale sielczna - powedzialam z uśmiechem - ale.... Dlaczego???

-masz dzisiaj urodziny prawda??? To dla ciebie - powedział

-zaraz z kąd wiesz?? - zpaytałam

-to już moja sprawa..... Najleprzego Księżniczko-powedział i też się uśmiechnął

-ale.... Skąd miałeś......

-nie pytaj z kąd miałem pieniądze okej? - powedział znowu siadajac obok mnie

-ukradłeś to prawda? - zapytałam a on spojrzał na mnie przewracając oczami

-nieeee.... Ukradłem pieniądze i za nie kupiłem branzoletke... Spokojnie nawet nie wiedza że to ja -powedział dumny z siebie a ja załozyłam branzoletke za lewa rękę.

-dziękuję - powedzialam wpatrzona w prezent po czym pomizialam go po karku.

-eeeeej nie rób tak-powedział zakladajec ręce na karku, na co się zasmielam..... Zobzczyłam lekkiego ruminca na jego policzkach.

-aż tak się podnieciłeś? - zapytałam wybuchając Jeszce większym śmiechem

-nie prowokuj mnie-powedział marszczac brwi

-uwielbiam cię - powedzialam a ten przybliżył się do mnie jeszcze bardziej

-brał bym cię tu i teraz - powedział..... Spojrzałam na niego zdziwiona.... Szok nastąpił gdy musnoł moje usta to było tylko chwilowe.

-Dino........

-właśnie miałem się pytać...... Pogodziłas się z tym krasnalem?? - zpaytał nagle

-w co ty wierzysz????

-spokojnie jeszcze musisz poczekać......

-jak ty to robisz??? - powedzialam

-ale co???

-przed chwilą mnie pocalowales a po chwili pytasz o ...... - powedziałam
..a ten mnie tylko przytulił

-a jak mam się zachowywać.... Jestem demonem który nie ruchał od kiedy twoja matka zginela..... - powedział a ja odrazu mu walnęłam w ramię-al..spokojnie tylko żartuję..... Ale fakt potrzenuje czyjegoś towarzystwa.

-nigdy nikogo do siebie nie dopuszczałes co? - powedzialam wtulajc się w niego

-jedyna osobą która do siebie dopuszalem była moja Ymir, pierwszy raz poczułem się dla kogoś ważny i czułam się kochany........ I ja też moglem kogos pokochać..... - zaczoł - później... Miała swoje córki.... Z kimś innym..... Mimo że go nie kochała..... A później zaczeły pojawiać się jej podrubki......... Najbardziej ty mi ją przypominasz....

Słuchałam jak opowiada o swoim życiu.... Nigdy nie myślałam że miał aż tak źle.... Chciała bym mu jakoś pomuc.

-muszę już iść.....-powedzial nagle-nie siedź tu długo bo będziesz znowu chora...

Powedział i pocałował mnie w czoło.....

-do zobzczenia aya-powedział i po chwili zniknął mi z oczu.

-do zobzczenia..... Dino-powiedziałam i po 10 minutach sama ruszyłam do bazy....

Gdy wrócilam do pokoju spotkałam nietypowy widok.....

-emm..... Jasmine co ty robisz?? - zapytałam widząc dziewczynę zjeżdżająca brzuchem z łóżka.....

-he!? A nic, zbieram się do wykąpania się... - mowila

-a gdzie Emka???

-juz poszła.... I ja też idę - powedział wkońcu się zbierając - i tobie też radzę to zrobić

-ale ze ty?.... Taka chętna do kąpieli?? - zażartowałam

-cichooooooo-powedziała i wyszła

Ja za to usiadłam na łóżku, wpatrując się jakiś czas w prezent od demona....... Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.

Wstałam gdy ten ktoś drugi raz zapukał. Podeszłam i otworzylam drzwi... Gdy zobzczyłam osobę która się dobijała odrazu chciałam zamknąc drzwi ale niestety mój gość..... Swoją noga mi to uniemozliwaił.

-nie rób tak-powedział Levi i wszedł siła do pokoju

-czego chcesz??? - zapytałam a ten zamknął drzwi

-porozmawiać?? - powedział jak by to było oczwiste

-ale ja nie chcę - powedzialam krzyżując ręce pod piersiami

-Aya..... - zaczoł

-nie Aya..... .... Ja nie chcę z tobą rozmawiać nie rozumiesz?? Mam mówić po hiszpańsku??? - powedzialam coraz bardziej zła

-Prosze wybacz mi...... - powedział łapiąc mnie za ramiona

-oo przypomniało Ci się?? Właśnie teraz??? Kiedy pokazałam że od początku miałam rację??..... Teraz ci się przypomniało o mnie?? No chyba trochę za późno-powedzialam strącając jego ręce

-daj mi szanse.....

-dałam Ci już kiedyś szanse i co?!? Po co dawać ludzą druga szanse skoro nie skorzystali poprzednio??? - powedzialam zla

Nic nie powedział.....

-czego ty jeszcze odemnie chcesz?? Jeszcze ci się nie znudziłam??? - zpaytałam już coraz bardziej zła

-Aya......

-juz zapomniałaś jak to mnie oskarzales że grzebałam ci w biurze..... I jak mnie spoliczkowales????Jak powiedziałeś że jestem.... Potworem???? - zapytałam - wyjdź z tad..... Wyjdź i nie wracaj.....

-kurwa...... Aya-powedział bardzo pewnie i złapał mnie w talii.... - żałuję że znowu się dałem omamić, żałuję że cię nie słuchałem, żałuję że......

-a ja żałuję że cię poznałam..... - wystrzeliłam..... - muszę to przemyślec..... A teraz wyjdź.....

Nic nie powedział tylko ze spuszczoną głowa wyszedł........

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top