XXXII

Minęło kolejne dwa dni a ja przechodziłam sobie po korytarzach....wszyscy żołnierze mieli trening więc błysku same pustki. No może w połowie bo po chwili zobaczyłam biegnąca w moją stronę Jasmine...

-aya!!!!!-krzyknęła i przytuliła się do mnie

-Jasmine co ci jest???-zapytałam

-stali się coś ,wspaniałego, najbardziej zjawiskowego w moim życiu!!!!-mówiła zachwycona

-co się stało ???-znowu zapytałam

-ZAKOCHAŁAM SIĘ- powiedziała podskakując....-jest przystojny i taki kochany

-co?! Jasmine nie spodziewałam się tego....cieszę się twoim szczęściem- mówiłam radośnie-znam go?

- a no........nie wiem czy znasz .....jest nowy .....

-a konkretniej.....

- Oliver Flinchers -powiedziała- i powiedział że mu się strasznie podobam a mi on!!! Aaaaaa super nie?

-tak Jasmine  mam nadzieję że go poznam -powiedziałam z uśmiechem

-wszystkie w swoim czasie - zaśmiała się i uciekła mi

No proszę , w końcu sobie kogoś znalazła ,aż mi humor poprawiła.....ruszyłam dalej przed siebie.....

Nogi pokierowały mnie na plac treningowy gdzie Levi prowadził właśnie trening z innymi...zaraz...to co robiła Jasmine???

Nagle zobaczyłam machającego mi Erena i Armina a Mikasa tylko się uśmiechła.....odkiwałam im  serdecznie się uśmiechając ....

Levi ciekawy do kogo kiwają jego żołnierze odwrócił się i zobaczył mnie....coś powiedział do innych prawdopodobnie rozkazał im biegać bo wszyscy zaczęli robić kółka a ten sam do mnie podszedł.

-a ty co nudzi ci się ?-zapytał podnosząc brew do góry

-tak troszkę...oj naprawdę mi się nudzi nie mogę już usiedzieć w miejscu muszę coś porobić-powiedziałam zawstydzona

- może ci jakieś zadanie znajdę -powiedział krzyżując ręce

Zauważyliśmy że coraz większa ilość żołnierzy nam się przygląda.

-Gówniarze nie mają swojego życia? -powiedział

-myślałam że ja jestem twoją jedyna Gówniarą?- zapytałam krzyżując ręce na piersiach i patrząc na niego z "wyższością"

-......serio? Naprawdę Aya?? Naprawdę?- mówił patrząc na mnie wyczekująco

-tak......

-ciąża nie służy ci na mózg-powiedział na co otworzyłam usta że zdziwienia

-głupek!-odpowiedziałam na ripostę która mnie zgasił

-dobra nie trój mi dupy-powiedział całując mnie w czoło- i idź znajdź sobie coś do roboty

-dobra już sobie idę -powiedziałam odchodząc....nie byłam zła że mnie wygnał to jasne że chciał skończyć trening....no cóż udałam się w dalszą drogę.....wędrowałam tak dalej gdy nagle ktoś wpadł na mnie ,bym się wywaliła gdyby nie złapał mnie za rękę .

-oj strasznie panią przepraszam -powiedział młody chłopak ..... postawił mnie do pionu poczym puścił moją rękę.

Spojrzałam na niego i był to bardzo atrakcyjny mężczyzna z lekkim zarostem i przede wszystkim nie widziałam go tu wcześniej.

-nic nie szkodzi -powiedziałam uśmiechając się

-ależ szkodzi ,mogła pani upaść a to już był by wypadek -mówił zmartwiony

-ale nic się takiego nie zdążyło- powiedziałam  zmieszana a ten dziwnie się na mnie patrzył

-niech pani wybaczy że tak na panią patrzę ale żądło kiedy widuje się w wojsku takie piękne kobiety-powiedział uśmiechając się do mnie "uroczo"-może dała by się pani namówić na kawę?

-emmm ,muszę cię niestety zawieść ale nie skorzystam.....-powiedziałam

-ależ co cię powstrzymuje??  No dalej nie daj się prosić....co ktoś ci mówił byś cię umawiała się z Facetami czy co ?

-atak mówią .....moj narzeczony? Moja drużyna? Dowódca ? Moje dziecko? A przede wszystkim ja sama sobie to mówię -powiedziałam -na przeszłość jak kobieta mówi "nie" to znaczy "nie"

Odeszłam od mężczyzny zdenerwowana , boże co za nachalny typ....gdyby nie mój brzuch to skopała bym mu facjatę....postanowiłam że pojadę do miasta na małe zakupy więc poszłam do Hange.

-Hange- wyszłam do gabinetu okularnicy

-o część Aya ,co tam ?- zapytałam z uśmiechem

-nudze się ,więc chcę jechać do miasta.....na małe zakupy- powiedziałam

-o super ja też jade - powiedziała

-dlaczego?-zapytałam

- wiesz potrzebuje paru rzeczy,a poza tym nie puszczę cię samej-powiedziała i ruszyła do drzwi biorąc mnie pod pachę po drodze.

Więc ruszyliśmy po konie i udaliśmy się do miasta...po jakimś czasie zakupów Hange mi gdzieś zniknęła no cóż nic nie poradzę na to . Chodziłam tak dalej po targu gdy nagle zabaczylam coś ciekawego.

Jakiś chłopak może miał z 13 lat zabrał jakiejś starszak pani sakiewkę z pieniędzmi i udał się w przeciwną stronę ,ruszyłam za nim i złapałam za nadgarstek ,w dłoni miał to co ukradł.

-nie wolno kraść- powiedziałam spokojnie ,chłopiec widocznie spanikował bo zaczął się szarpać-uspokój się ......

-zostaw mnie! Puszczaj !

-oddaj tej pani sakiewkę....może potrzebuje pieniędzy- powiedziałam mówiąc dalej spokojnie- chcesz żeby Żandarmeria się dowiedziała?

Chłopak się uspokoił , był mniej więcej mojego wzrostu ,ciemnie włosy i okulary na nosie.

-ja też potrzebuje pieniędzy- powiedział

-ale kradzieży i tak wyjdzie na jaw .....to nie popłaca jak ci na imię?-zapytałam

-Victor- powiedział zły widocznie na mnie

-po co ci te pieniądze ?-zapytałam

-nie jesteś moją matką bym ci wszystko mówił- powiedział marszcząc brwi

-nie nie jestem ,ale jestem pewna że swojej mamie też nie mówisz wszystkiego- odparlam na co chłopak się zmieszał- to jak oddasz ta sakiewkę.....

-tak.......

- obiecaj mi że już więcej nic nie ukradniesz Viktor -powiedziałam

-obiecuje....-powiedział

-jesli chcesz coś zarobić trochę swoich pieniędzy zawsze się coś znajdzie do pracy - mówiłam

-faktycznie ma pani rację- powiedział jak by wpadło mu coś do głowy....

Puściłam go a ten spojrzał na mnie .... Wzięłam swoją sakiewkę i wyjelam z niej dwie monety podałam je chlopcowi.

-to dla mnie ?-zapytał

-tak na zachętę- powiedział z uśmiechem

On tylko się uśmiechnął i poszedł do starszej kobiety która właśnie szukała swojej zguby ,chłopiec rzeczywiście oddał jej własność i również otrzymał od kobiety dwie monety za znalezienie....

-boże Aya szukam cię i szukam -powiedziała okularnica- co jest?

-nic.....wracajmy już Hange -powiedziałam uśmiechając się do niej ,na co ta odwazajemniła uśmiech po czym drogę powrotną cały czas gadała jak najęta a ja jej przytakiwałam.

Kiedy byliśmy już na terenie bazy ,w progu do stajni przywitał mnie nie kto inny jak Levi

-a wy gdzie się szwędacie? Zaraz będzie kolacja.....-powiedział

-byłyśmy w mieście-powiedziała Hange schodząc z konia .

Ja też chciałam zejść ale Levi postanowił mi pomóc i zdioł mnie z niego przez co wylądowałam w jego ramionach.

-slodziaki - skomentowała Hange

-utkaj się okularnico - powiedział Levi

- idź czyścić podłogi pedancie- powiedziała prowadząc swojego rumaka do środka stajni

Nie wytrzymała i zaśmiałam się na minę Levi'a,kocham tę dwójkę....

Levi musiał iść coś załatwić z Hange więc ruszyłam sama na kolację . Usiadłam z już jedzącymi Leo i Emily Jasmine nigdzie nie było.

-hejka -przywitała się Emily

-hej-przywitałam się

-widziałaś gdzieś cztero ręką?- zapytał Leo - cały dzień jej nie było

-wiedziałam ja po południu....no cóż może jest ze swoim chłopakiem-powiedziałam

-co!?-krzyknął Leo

- Jakim chłopakiem?-zapytała Emily

- wpadłam na nią a ta cała we skowronkach.....coś mówiła że pozwala kogoś- mówiłam - fajnie że kogoś ma

-tak super ale czemu się nie pochwaliła nim-powiedziała Emily

-ktoś ja chciał?-zapytał Leo z kpiącym uśmiechem

-leo!- Stukła go w ramię Emily .....

Chile gadaliśmy ale minął dosłownie monet a podeszła do nas Jasmine z .....

-hejka drużyno ....to jest Oliver mój chłopak-powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha a ja już poznałam wcześniej jej chłopaka

-O kurwa.......

_______________________

Hola hej heja jak tam życie ? Sorka za błędy :)

Macie Levi'a na koniec dnia Baiiiiii! <33









Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top