VII

Właśnie siadałam do obiadu, wkoncu... Usiadłam z przyjaciółmi z którymi świetnie się bawiłam.

-Eren, zarosłes trochę - zaśmiałam się z bujeniej czupryny przyjaciela

-haha bardzo zabawne - powedział ale i się uśmiechnął

-uważam że jest mu ładnie - powedziała mikasa z lekkim rumiencem

-wyglądasz w nich bardziej kobieco niż Emily - powiedział Connie

-coś ty powedział gnojku? - zpaytała zła tytanica

-ej ja jestem tylko szczery - powedział i się zaśmiał

-jakie to jest dobre-powiedziała przerywając kłótnie Sasha

-pyszne to ci pomogło aya-zapytała również z pełną buzią Jasmine

-kadeci-powiedziałam wzruszając ramionami-ta laska znaczy te dwie laski z korytarza-powiedziałam do Emilii która już wiedziała o co chodzi

-tylko one współczuję-powiedziała

-nie było jeszcze trzech chłopaków i jedną miła dziewczyna-powiedziałam

-nie rozumiem lasek jak możecie się nawzajem obgadywać??-powiedział Leo zajadając jedzenie

-żresz??? To Żryj-powiedziała Emilii do swojego chłopaka

-żrem żrem....-wydział czarnowłosy z powrotem zajadając się jedzeniem

-aya???

-Armin???

-a ty nie powinnaś być u pani Hange coś mówiła że chciała z tobą rozmawiać czy coś??-powiedział blondyn a mnie oświeciło

-faktycznie zapomniałam!!-powiedziałam szybko dokańczając napój i zbierając się-widzimy się później narka!

Słyszałam tylko śmiechem moich przyjaciół a sama ruszyłam do gabinetu dowódcy... Po chwili byłam już przed drzwiami z które zapłakałam

-proszę-usłyszałam głos okularnicy

Weszłam do środka zamykając drzwi zostałam tam nietypowy widok bo zauważyłam....

-Monica!!!-krzyknęłam uradowana gdy zobaczyłam dziewczynę

-siemka blondyna-powiedziała uśmiechnięta

-co ty tutaj robisz?-zapytałam

-postanowiłam tutaj zaprosić Monice-powiedziałam brązowowłosa-postanowiłam żeby była świetną pielęgniarką u nas zna się na swoim fachu i parę razy nam pomogła w twoim przypadku

-to fajnie że będziesz z nami...-powiedziałam szczęśliwa-A ty podobno nie zabrałaś wcześniej

-tak dobrze że przyszłaś Mam dla ciebie ważną wiadomość-uśmiechając się chytrze

-słucham???-powiedziałam

-nie mów słucham bo cię...... No ten tego-powiedziała siostra mojego przyjaciela dla co się zaśmiała

-dziewczyny mogę skończyć??-zapytała kobieta z przepaską na oku

-no tak proszę-powiedziałam

-chciałabym byś dostała kapralem-powiedziała ani uśmiech zszedł twarzy....

(Już tłumacz, Aya być kapralem, a Levi jest kapitanem... I zrobiłam tak że kapitan byl wyższym stopniem żeby Aya nie czuła się ważniejsza od niego i żebym musiała go nadal słuchać.... Dlatego też zrobiłam że levcio nie jest kapralem  tylko kapitanem...... już było ustalone na początku mojej drodzy... taki był plan xddd)

-kim mam być??-zapytałam i myślałam że stanęło mi serce

-byś była kapralem i miała swój oddział-powiedziała znowu

-Hange..... masz Tyle wyszkolonych żołnierzy dlaczego ja??-zapytałam niedowierzając

-bo jesteś tytanem i masz to swoje T4 tworzycie drużynę chciałabym żebyście byli w jednym oddziale w którym ty będziesz rządziła jak przystało a nie dam jakiegoś starego zgreda wam jeszcze-powiedziała poprawiając okulary

-ale...... Czemu Nie Emilii lepiej by się nadawała-mówiłam dalej

-bo Emilii nie jest ymir-powiedziała teraz Monica wpatrując się we mnie-nikt sobie I nic z tym nie poradzi jak nie ty.....

Przez długi czas myślałam fajnie by było mieć własny oddział.... Ja bym rządziła i ustala zasady..... Ale czy na pewno???

-czyli ustalone.....-powiedziala -jutro będzie apel...

-no co Ja się zgadzam-powiedziałam zdychają

Po omówieniu wszystkich rzeczy z dziewczynami mogłam już iść. Wróciłam do pokoju i położyłam się........ Jakiś 20 minutach ktoś w parował do mojego pokoju trzaskając drzwiami... Się by zobaczyć kto to już wiedziałam kto...

-do reszty ogłupiałas!!!-krzyknął nami kobaltowo oki

-Levi?? O co ci chodzi??-powiedziałam zdziwiona

-byłem przed chwilą u okularnicy! Dlaczego żeś mi nic nie powiedziała??-mówił wpatrując się we mnie

-co???

-dostałaś awans nie??? Mylę się???-zapytał lekceważąco

-skarbie nie staram się niedawno o tym dowiedziałam jakieś 20 minut temu-powiedziałam wstając z łóżka....-przeciwko temu nie chciałam ale później pomyślałam że fajnie by było mieć własny oddział...

-myślisz że to jest zabawa??? Myślisz że dasz radę??-powiedział A mi zrzedła mina-myślisz że fajnie jest patrzeć jak twoi ludzie giną........

Ja nie wiedziałam co powiedzieć......

-odezwiesz się??-zapytal już w spokojniej

-uważasz mnie za aż takiego słabeusza??? Że nie podołam???? Sama się boję bo nie jestem taka jak ty..... Nie jestem nieustraszona...... Ledwo co wchodzi mi kontrolę nad tytanami..... Ale mam osoby które nie przy tym pomogą...... Mam nadzieję że to jedną osobę będziesz ty....... a ty Wbijasz do mojego pokoju.... Krzyczysz na mnie....... Dlaczego???

-bo ja się po prostu o ciebie boję...... Obiecałem twojemu ojcu że się tobą zajmę-powiedział ale ja mu przerwałam miałam dość tłumaczenia się cały czas moim ojcem

-to nie ma nic wspólnego Levi..... Przestaniesz się w końcu nim bronić i cały czas mówić że obiecałeś to mojemu tacie! Tylko ci przypomnę że on już nie żyje dobry rok może przestaniesz żyć przeszłością i spojrzysz na przyszłość......

Co jakiś czas odwracał ode mnie jak strok i się nie odzywał..... Dał mi wyraźny znak co myśli o pranie Hange....

-ty naprawdę uważasz że nie podołam.....-powiedziałam marszczący brwi wpatrując się w niego.....-Ja wiem że ty się martwisz i nie chcesz żebym zrobiła sobie coś...... Ale wiecznie nie będziesz mnie chroni nie zamkniesz mnie w czterech ścianach.... Wspólnym roku powinieneś wiedzieć że się nie dam

Powiedziałam mi chciałam wyjść mijając go ale ty się nagle odezwał....

-oczywiście że cię kurwa nie zamknę w czterech ścianach.... Nawet jakbym chciał nie dałbym rady z twoim długim jęzorem ..... Kuźwa wszystkich przegadać......-wydział obracając się do mnie a ja wróciłam do niego-znam cię wystarczająco długo by wiedzieć jakim typem dziewczyny jesteś......

-levi.......-powiedziałam wzdychają

-Nie po prostu nie chcę cię stracić..... Tak jak straciłam wiele bliskich mi osób...... Niech będzie..... Zostaniesz tym kapralem.... Na misjach będziesz dziś zawsze koło mnie-powidział grożąc mi palcem

-dobra możemy iść na tą umowę-powiedziałam wyciągając w jego stronę rękę.....

Tyle również wyciągnął do mnie rękę i chwycił ją delikatnie ale zamiast uścisnąć sobie ręce ten przyciągnął mnie do siebie przytulając......

-nienawidzę kiedy ktoś podejmuje decyzję o tobie beze mnie-powiedział naburmuszony

-zdążyłam zauważyć wiesz?-powiedziałam patrząc na niego z dołu

-przy tobie stałem się miękką kruchą-powiedział wzdychając

-ale inni nadal się ciebie boją-powiedziałam uśmiechając się

-tak tak-powiedział Mam rozrząd jeszcze coś pod nosem

-już nie marudź marudo-powiedziałam chwytając jego policzki moje dłonie termoszac je... Jego mina bezcenna.....

(proszę mi wybaczyć zły rozdział dałam xddd)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top