V.

Rankiem obudziło mnie bardzo delikatne ciągnięcie włosów... Moich włosów..... Kiedy otworzyłam oczy zauważyłam leżącego koło mnie czarnowłosy tego który beztrosko bawił się moimi blond włosami....

-co robisz???-zapytałam delikatnie śpiącym głosem

-ranek trzeba wstać A ty jedziesz przecież z okularnicą co nie?-zapytał wpatrując się we mnie

-już wszystko dobrze??-zapytałam podnosząc się na rękach co on też zrobił

-A było kiedyś źle??-zapytał i pocałował mnie

-bywało czasem-powiedziałam śmiejąc się pod nosem na co on zmarszczył brwi-muszę wstać i się ogarniać i łeb mnie boli odrobinkę

-jeszcze więcej pij pijaku-powiedział z powrotem kładąc się na łóżko

-bo sobie raz na miesiąc odpalę lampkę wina i od razu tak będzie mnis nazywał-powiedziałam patrząc na niego

-widać że wdałaś się w Erwina.... Oboje za dużo mówicie i obydwoje za dużo pijecie.....-powiedział z zamkniętymi oczami.... Moja mina była pewnie bezcenna w tym momencie... Ten człowiek by umarł gdyby komuś niedobryzał

-cieszę się że się kochamy-powiedziałam śmiejąc się z tej sytuacji i ubrałam się pierwszą lepszą sukienkę....

-mogę ja dla ciebie wybrać sukienkę???-usłyszałam czyjś głos za plecami wstał już myślałam że jeszcze poleży???

-myślę że ta jest odpowiednia-powiedziałam uśmiechając się

-zdejmuj ją-rozkazał po czym wyciągnął z szafy inną sukienkę-i ubierz tą

I przegadaj takiego..... No się nie da no i byłam zmuszona założyć sukienkę którą on wybrał i widocznie bardzo mu się to podobało....  szybko jeszcze upiłam włosy swoją klamrą tak jak robiłam to zwyczaju od jakiegoś czasu...

-na pewno jedziecie tylko we dwie??? Nikt inny z wami nie jedzie??- dopytywać się Levi który akurat zapinał koszulę

-z tego co wiem raczej tylko my dwie-powiedziałam zakładając buty

-to dobrze-powiedział jakby do siebie ale i tak to słyszałam-jak przyjedziesz będziesz z młodymi robić obiad....

-młodymi?? Chodzi ci o kadetów??-zapytałam

-no kogo innego mogło mi chodzić??-zapytał-oczywiście że chodziło o kadetów....

-a ile ich będzie???-teraz to ja się dopytywała mam

-z tego co wiem trzy chłopaki i trzy dziewczyny

-rozumiem dobra lecę bo Hange mnie zabije-powiedziałam podbiegłem do czarnowłosego  pocałowałam go w policzek i ruszyłam biegiem do drzwi-widzimy się później!!

Jesteś cze mu pomachałam i pobiegłam na dziedziniec gdzie już czekała na mnie okularnica.... Pojechałyśmy do stolicy same.... Brązowowłosa chciała po prostu załatwić jakieś swoje sprawy prywatne.... Myślałam że chodziło o coś ważniejszego.... Pojechałyśmy same i wróciłyśmy same.... I akurat wróciliśmy przed obiadem.....

-jestem głodna-powiedziała okularnica

-zamienisz się w Sashe???-powiedzialam żartobliwie na co obydwie się za śmiałyśmy

-tak troszeczkę.... Pamiętaj dzisiaj ty gotujesz z karnetami-przypomniała mi

-tak wiem levi  mi już mówił-powiedziałam klaskając w ręce-no to idę trzymaj kciuki żeby było smaczne...

-oczywiście że będę trzymać....

Krzyknęła mi na pożegnanie.... Od jakiegoś czasu żołnierze gotują dla innych... Bardzo często gotowałam ja Sasha która zawsze wszystko wyżerala... Mikasa też do tego dochodziła no i oczywiście Emily... Nasza czwórka najczęściej była wpisywana na kuchnię..... A gdy teraz jest dużo kadetów pewnie zrobili tak żeby dawać ich i by gotowali A jakiś żołnierz ich pilnował i pomagał im..... Noooi wypadło na mnie....

Poszlam  do kuchni gdzie czeka na mnie szóstka młodych zwiadowców.... No i dwójka z nich kojarzyłam...... Zajebiście....

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top