Rozdział 5

Obudziłam się około godziny 11 tak wiem śpioch ze mnie. Odsunęłam zasłony, słońce świeciło, świetny dzień na krótkie spodenki i bluzkę na ramkach. Stanęłam przed szafą. Hmm... dżinsowe spodenki i biała zwykła bluzka na ramkach odsłaniająca pępek. Idealnie. Poszłam do łazienki, szybko się umyłam śpiewając przy tym Bad Girls Club zespołu Falling In Reverse. 

"Hey sexy boy I got you wrapped around my finger L.O.V.E really doesn't mean much"
Your love is like a drug but it is not enough "gimme a B.A.D were the bad girls club. 

Potem ubrałam się w przyszykowane wcześniej rzeczy. Wyszłam z łazienki i włączyłam na cały głośnik wcześniej wspomnianą piosenkę. Wzięłam szczotkę do włosów i zaczęłam do nie śpiewać i czasami przeczesywałam nią włosy. Zaczęłam tańczyć jak szalona. Przyznaję, że niektóre moje ruchy które wykonałam mogłyby się nadawać do klubu nocnego, ale nie przejmowałam się. Wskoczyłam na łóżko i zaczęłam po nim skakać i śpiewać do mojej szczotki. Kiedy piosenka się skończyła usłyszałam oklaski za moim oknem. Walnęłam się ręką w głowę. Oliver to wszystko widział i słyszał, po co odsłaniałam to okno. 

- Ładnie tańczysz królowo- uśmiechnął się szeroko. Był taki słodki, kiedy się uśmiechał, kuźwa co nie myśl tak.

Podeszłam do okna i zasunęłam zasłony. Spaliłam się ze wstydu. Pobiegłam do łazienki, rozczesałam do końca włosy i utworzyłam z nich lekko rozczochranego koka. Na rzęsach umieściłam trochę tuszu i po chwili znowu ta myśl On wiedział jak tańczę a potem pocieszyłam się tym, że Dobrze, że nie widział mnie jak tańczę w bieliźnie, bo miałam taki zwyczaj kiedy jeszcze obok nikt nie mieszkał. 

Zbiegłam na dół, zjadłam płatki. Przejrzałam jeszcze fb i twittera. Usiadłam na kanapie i wzięłam kartkę, która leżała na stoliku.

Nie będzie mnie praktycznie przez cały dzień. Pojechałem z Sarą do jej rodziców <strach>. Masz całą chatę dla siebie. 
Ps: Pamiętaj, że nie chce byś jeszcze wujkiem :* 
Harry 

Uśmiechnęłam się czytając te słowa, odłożyłam kartkę na stolik. Ktoś zadzwonił do drzwi. Powolnym krokiem, ruszyłam ku drzwiom. Otwarłam.

-Witaj królowo- gdy tylko Go ujrzałam zaczęłam zamykać drzwi- Ej, ej.. spokojnie- zatrzymał mój gest swoją ręką.

-Czego chcesz?- nie miałam ochoty z nim gadać po dzisiejszym incydencie. 

-Książki- pomachał mi przed twarzą zeszytami, które mu pożyczyłam.

Otworzyłam szerzej drzwi. Zamierzałam jak najszybciej je złapać i zamknąć drzwi. Szybko wyciągnęłam rękę próbując złapać zeszyty ale Oliver był szybszy. Uniósł rękę do góry. Był tak wysoki, że jak skakałam po te książki ... musiało ty wyglądać strasznie zabawnie. Po chwili usiłowania zdobycia moich książek, odpuściłam sobie.

-Oddasz mi je?

-A może by tak grzeczniej- uśmiechnął się lekko- aha, i jeszcze bym się czegoś napił- tu jego lekki uśmiech przemienił się w wielkiego banana.

-Właź- byłam już zdenerwowana całą tą sytuacją i sytuacją wcześniejszą- co by Pan chciał do pica?

-A co Pani ma?- dlaczego ten jego uśmieszek nie schodził mu z twarzy.

-Sok pomarańczowy, mogę zrobić herbatę albo kawę no i oczywiście woda.

Spojrzał na szklankę którą wcześniej przygotowałam (zanim ten cwel się zjawił) i na sok, który zamierzałam wypić.

-Sok.

Obróciłam się w stronę blatu i próbując dosięgnąć swoimi krótkimi rączkami do najwyższej półki po kolejną szklankę (wcześniej męczyłam się nad tym około 5 minut) nagle poczułam czyjeś ręce na moich biodrach. Zaczęłam się unosić do góry i już z łatwością mogłam dosięgnąć do najwyższej półki. Gdy zostałam odstawiona na ziemię, powoli nalewałam do szklanek sok.

-Cholera- rozlałam sok na blat, dokończyłam nalewanie, przełożyłam szklanki z sokiem w suche miejsce i wzięłam ścierkę i zaczęłam sprzątać. 

Podczas kończenia ścierania poczułam czyjeś ręce które oplatają się w okół mojej tali i nagle obróciły mnie w przeciwną stronę. Znalazłam się na przeciwko Olivera. Te jego oczy. Byłam w pułapce. Z jednej strony chciałam się oderwać od niego i wykopać go z domu, a z drugiej chciałam żeby było tak jak teraz. Chłopak zaczął mnie do siebie przysuwać. Znowu to dziwne uczucie. Dlaczego czułam je tylko przy nim? Dlaczego dopiero teraz? Dlaczego nigdy wcześniej? Zadawał sobie te pytania nie zwracając uwagi na poczynania chłopaka. Dopiero po chwili zorientowałam się, że siedzę na blacie i całuję się z Oliverem. Ale podobało mi się to. I nagle przypomniała mi się sytuacja z rana. Oderwałam się od chłopaka. Ten zdziwiony oczekiwał wytłumaczenia.

-Czemu znowu mnie podglądałeś?! -chłopak się uśmiechnął.

-Lubię na ciebie patrzeć, jesteś dla mnie jak woda na pustyni, niezbędna- w tej chwili zaczął do mnie podchodzić, za zaczęłam się cofać i znowu spotkałam się z blatem "Cholerny blat". Oliver był tak blisko- Jesteś moim i tylko moim narkotykiem- znowu mnie pocałował i posadził na blacie. Ten pocałunek był inny bardziej namiętny. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.

-Oliver.. 

-Bella..

-My się w ogóle nie znamy.

-A jak myślisz, po co tu jestem- uśmiechnął się.

Zaszłam z blatu, wzięłam szklanki z sokiem i podałam jedną chłopakowi. Poszliśmy do salonu. 

-A więc... pograjmy w pytania- zaproponował.

-Okey.. ale mam pewne pytanie, które chce ci zadać poza tą zabawą.

-Pytaj.

-Czy my od wczoraj jesteśmy razem ?

------
No i koniec rozdziału piątego :)

Trudno było mi go pisać ponieważ, nie miałam weny i siostra mi truła nad głową problemami.

Miłego wieczoru. :D 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top