Rozdział 4
ZBIEGŁAM ze schodów w stronę drzwi. Gdy byłam już przy klamce zminimalizowałam uśmiech, żeby nie myślał sobie nie wiadomo czego. Otworzyłam drzwi. Przed moimi oczami stał chłopak w czarnych dżinsach, białej bluzce, skórzanej kurtce i glanach. Najbardziej zdziwiło mnie to, że On ma kolczyk w uchu, nie żeby mi się nie podobało. Wyglądał SUPER.
-Witaj, Królowo- dodał kłaniając mi się.
Wzięłam szybko moją kurtkę krzycząc, że wychodzę.
-Cześć- uśmiechnęłam się lekko- więc, gdzie idziemy?
-Niespodzianka- powiedział po czym delikatnie stuknął mnie biodrem.
Zaczęłam mu opowiadać o naszym mieście, o różnych interesujących rzeczach jakie tu znajdzie. Moje gadanie zajęło mniej więcej godzinę. Gdy skończyłam gadać znaleźliśmy się przed wielkim lasem.
-Chodź
-Do lasu?
-No tak- uśmiechnął się szeroko.
-Zaczynam się bać.
-Czego?
-Tego, że mnie tam zgwałcisz i porzucisz- powiedziałam lekko się śmiejąc.
-Zgwałcić nie zamierzam, a porzucić taką piękną osobę jak ty, to grzech.
Zarumieniłam się lekko. Oliver wyciągnął w moją stronę rękę. Po chwili udawanego zastanowienia uścisnęłam jego dłoń. Myślałam, że od razu mnie puści ale On splótł nasze palce i tak szliśmy przed las w milczeniu. Nie wiem dlaczego nie protestowałam, może dlatego, że próbowałam zapanować nad nieznanym mi dotąd uczuciem, który mnie dręczył od jakiegoś czasu. Starałam się je zignorować ale dzisiaj nie umiałam.
-A więc- po długiej ciszy się odezwał- opowiesz mi coś o sobie?
-Co tu opowiadać, przeciętna dziewczyna która wygląda tak jak wszystkie..- tu mi przerwał.
-Śliczna dziewczyna, której uroda góruje nad wszystkimi innymi- poprawił mnie. Spojrzałam na niego krzywo, ale czułam, że się rumienię- No mów dalej.
-Słucham Rock, Metal. Kocham zespoły takie jak Black Veil Brides, Falling in Reverse, Pierce The Veil oraz ONE OK ROCK. W przyszłości chce mieć przynajmniej pięć tatuaży, kolczyk w wardze i w nosie- tu się do niego uśmiechnęłam.
-Mamy podobne gusta muzyczne, O.. jesteśmy na miejscu.
Przed sobą ujrzałam rzeczkę, którą oświecało słońce. Przy niej było mnóstwo zielonej trawy, a obok ciągnął się metrowy murek przy nim rosło niesamowite drzewo. Tam było pięknie.
-I jak się podoba?- nic nie odpowiedziałam, stałam, byłam zauroczona tym widokiem.
Chłopak popatrzył na mnie, potem na ten piękny widok. Po czym złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę murku. Złapał mnie za biodra, podniósł i posadził na murku, i sam się przysiadł.
-Tu jest pięknie- odpowiedziałam po dłuższej chwili milczenia.
-Teraz już jest-obróciłam się w stronę Olivera. Przez cały czas na mnie patrzył i się ładnie uśmiechał.
Chłopak przysunął się bliżej mnie.
-Skąd znasz takie miejsce, skoro przeprowadziłeś się tu nie dawno?- spojrzał na rzeczkę.
-Pierwszego dnia jak tu przyjechałem pomagałem rozpakowywać wszystko i ogólnie umeblować dom. Dokładnie mieszkam tu już tydzień, ale dopiero wczoraj poszedłem do szkoły, bo mama by go sama nie umeblowała. Przedwczoraj skończyliśmy wszystko. Mama wygoniła mnie z domu abym sobie gdzieś pochodził. Chodziłem bez celu, aż nagle znalazłem się tu. Bardzo spodobało mi się to miejsce- w tym momencie spojrzał na mnie- pierwszego dnia w nowej szkole, gdy wędrowałem wzrokiem po klasie zauważyłem piękną dziewczynę. Można by powiedzieć, że się zakochałem w jej wyglądzie- zaśmiał się- postanowiłem ją poznać i mimo, że nie znam jej jeszcze tak długo jak powinienem ale chyba coś do niej czuję, a najbardziej ekscytującą rzeczą jaka może dla mnie być to to, że Ona siedzi teraz obok mnie.
Czułam jak to dziwne uczucie wzrasta. Teraz patrząc mu prosto w oczy, te niebieskie piękne oczy, chyba zaczęłam coś do niego czuć. Ale to nie możliwe. Miłość nie istnieje, to tylko tymczasowe zauroczenie. Po chwili się obudziłam z mojego głębokiego zastanowienia na temat miłości, której nie ma. Spojrzałam znów na rzeczkę. Zauważyłam, że się ściemnia.
-Chyba musimy już wracać.
-Co? A... tak tak już idziemy- wydawał się smutny z tego powodu.
Chłopak zszedł z murka, chwycił mnie za biodra i odstawił na ziemi. straciłam równowagę i upadłam na Olivera. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Chciałam aby mnie pocałował, zaraz co ja bredzę. Chłopak przyciągnął mnie bardziej do siebie. Nasze ciała się ze sobą stykały. Nie mogłam oderwać się od jego oczu. Zbliżył się do mnie. Po czym mnie pocałował. Wiedziałam, że sprawiało mu to trudność ponieważ, byłam dość niska, a on dość wysoki. Stanęłam na palcach, a on oparł się o murek. Gdy oderwaliśmy się od siebie, Oliver dotknął mojego policzka i jeszcze raz mnie pocałował tym razem krótko.
- Teraz już nie pozwolę ci odejść- uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam go. Złapał mnie za rękę i zaczęliśmy iść w stronę naszych domów.
Czułam się jak opętana. Podobało mi się to. Ale to na pewno nie miłość tylko znowu jedno głupie zauroczenie. Będzie tak samo jak z Sebastianem, moim byłym. Nie będziemy ze sobą gadać, będziemy wysyłać sobie dziwne miny, gdy będziemy obok siebie przechodzić. Ale na razie chcę się dowiedzieć do czego doprowadzi TO COŚ.
Byliśmy już przed jego domem. Zatrzymałam się.
-Co ty robisz?- zapytał mnie.
-No przecież tutaj mieszkasz.
-Daj spokój, odprowadzę cię- stanął przy mojej bramie.
-Jak słodko.. --powiedziałam uśmiechając się do niebieskookiego- Dobranoc.
-Dobranoc- pocałował mnie w policzek.
Gdy weszłam do domu i zamknęłam drzwi, zdjęłam moje glany i poszłam do kuchni coś zjeść, cały czas myślałam o Oliverze. Zjadłam powoli jogurt. Potem Harry wszedł o kuchni.
- I jak tam randka- powiedział z uśmiechem.
-No nawet spoko.
-Nawet nie zaprzeczasz.
-Czego?
-Że to była randka, Bella była na randce, Bella była na randce- zaczął sobie śpiewać.
Nie zwracając na tego idiotę uwagi. Poszłam do swojego pokoju. Spojrzałam przez okno. Oliver już spał. Poszłam się umyć i do łóżka. To był ... dzień.
---------
Trochę namęczyłam się nad tym rozdziałam. Ale się udało 'chyba' XDD
Udanego dnia :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top