Rozdział 19

Niedziela 
Obudziłam się na kanapie przykryta kocem. Harry'ego nie miało być w domu, więc kto mnie przykrył. Wstałam i poszłam do swojego pokoju, nikogo tam nie było. Poszłam się umyć i przebrać.

Wyszłam z pokoju i pokierowałam się do kuchni. Ktoś tam był. Szybko weszłam do kuchni i wyjęłam ze stojaka nóż kierując go w stronę tej osoby. 

Jack ? 

-Co ty tu robisz? 

-Emma dała mi klucz, powiedziała żebym do ciebie przyszedł, wiem gdzie jest Oliver przykro mi Bella. Ja też za nim tęsknię w końcu to mój najlepszy przyjaciel od około 3 lat ... 

-3 lat ? 

-Ymm... tak

-Jakim cudem skoro od przeprowadził się tutaj około 2 tygodni temu? 

-Kiedyś... brałem udział w nielegalnych wyścigach motorami. Ale potem skończyłem, bo jak wiesz miałem wypadek i wszystkim mówiłem, że walnąłem w drzewo, a tak naprawdę byłem wtedy na wyścigach. Tam go poznałem. Był moim przeciwnikiem tak samo jak 3 innych zawodników. Jakiś idiota we mnie wjechał i przejechałem prawym bokiem po betonie. Przez to ta blizna- zdjął koszulkę i pokazał wielką bliznę przedzierającą się przez cały prawy bok- Haha.. nie ma to jak wywalić się prosto przed metą.Oliver wtedy wygrał. Szybka do mnie podbiegł. Rozkazał swoim kolegą, żeby zapakowali mój motor na przyczepkę samochodu, a sam zawiózł mnie do szpitala. Tak zaczęła się nasza przyjaźń. Taa.. wiem, że głupio jest zaczynać nielegalne wyścigi w wieku 16 lat. Ale... Ugh.. nie da się tego normalnie wytłumaczyć. Ale chce żebyś wiedziała, że Oliver nadal bierze w nich udział. Nie jechał z Ronnim po żaden sprzęt. Jechał na wyścigi ale tym razem samochodowe. Ronnie kierował. Resztę już wiesz. 

Nie wiedziałam co powiedzieć. Mój Oliver bierze udział w nielegalnych wyścigach. Mówiąc szczerze to nawet fajnie ale kuźwa, wypadek. 

-Czemu mi nie powiedział?- Jack podszedł do mnie i mnie przytulił. 

-Nie chciał żebyś się martwiła. Wiem, że dla ciebie to nawet fajne ale właśnie bał się takiej sytuacji. 

-Jedziesz, ze mną do szpitala ? 

-Okey, ale teraz zjedz, nie na darmo robiłem te tosty. 

Zjadłam tosty. Ubrałam buty. Zamknęłam drzwi i wyszłam razem z Jack'iem do szpitala. Szliśmy w milczeniu. Ale postanowiłam ją przerwać. 

-Emma wie, że jeździłeś?

-Nie

-Czemu jej nie powiedziałeś? 

-Z tego samego powodu co Oliver tobie. 

Już więcej się nie odzywałam. 

Weszliśmy do sali Olivera ale Go tam nie było. 

Pobiegłam do gabinetu jego lekarza. 

-Gdzie jest Oliver ?!

-Spokojnie obudził się jakieś pięć minut temu. Dziwne, że pielęgniarka nie napisała do ciebie wiadomości, kazałem jej.

Teraz przypomniałam sobie, że nie wzięłam telefonu. 

-Może i pisała ale nie wzięłam telefonu. Gdzie On teraz jest? 

-Na przeglądzie. Sprawdzamy czy wszystko jest poprawnie ustawione itp. 

-Okey. Wróci do tej samej sali? 

-Będzie w sali 50. 

-Dziękuje. 

Wyszłam z gabinetu. 

-Gdzie Oliver. 

-Spokojnie Jack, obudził się- mocno przytuliłam chłopka- mamy czekać w sali nr. 50.

-No to na co czekamy, biegniemy do tej sali bo chce na niego nakrzyczeć, że wziął w tym gównie udział. 

Zaśmiałam się na jego słowa i poszliśmy, sorry pobiegliśmy do sali 50. 

Weszliśmy do środka, jego jeszcze nie było usiadłam na krześle, a Jack przyglądał się widokowi za oknem. Po jakiś 10 minutach drzwi się otworzyły, a w nich stał Oliver, bez żadnych pielęgniarek. Sam. 

-Jack !! Stary!!-podszedł do niego i zrobili "miśka"-to twoja dziewczyna?- wskazał na mnie.

-Nie, Oliver... to twoja dziewczyna. 

On manie nie pamięta, czemu on mnie nie pamięta. 

-Moja?!- przyjrzał mi się, podszedł bliżej- Jasne, że pamiętam-szybko mnie pocałował- Hej Bella.

-Ty idioto nie strasz mnie tak!!

-Kochanie.. 

-Nie kochanuj mi tu teraz. 

-Idę się spytać lekarza kiedy wychodzisz- Jack wyszedł. 

-Aha, Bella.

-Tak, Oliver.

-Wszystko słyszałem. Też cię bardzo kocham. 

_____________________
Oliver w końcu się obudził. 

Sorry, że tak długo nie było rozdziału. Miałam problemy zdrowotne. 
Ale już jest okey :) 

A tak w ogóle co tam miśki ?? 
U mnie spoko, zaraz jadę do rodziny (chyba) ale raczej na pewno. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top