Rozdział 16
Bez zastanowienia wybiegłam z klasy, po moich policzkach spływało co raz więcej łez. Nie zwracała uwagi nawoływania nauczycielki, teraz liczył się tylko On. Ten szpital nie był daleko mojej szkoły, więc cały czas biegłam. Dobrze, że jednak nie założyłam tych obcasów. Gdy tak biegłam przypomniała mi się rozmowa, którą odbyłam z nim podczas tego jak u mnie spał:
Obeszłam od parapetu, bo Harry już poszedł. Ułożyłam się na łóżku z Oliverem.
-Bella- spojrzałam na niego- Mówiłem ci już, że miałem kiedyś dziewczynę przed przyjazdem tu. Wydawało mi się, że to ta jedyna. Zerwała ze mną, ponieważ według niej związki na odległość nie wypalają. I wiesz co się okazało- pokręciłam głową- okazało się, że ta jedyna leży teraz obok mnie.
Pocałowałam chłopaka w policzek i szeroko się uśmiechnęłam.
-Kocham cię Bella.
-Ymm...
-A czy ty mnie kochasz?
-Yyy.. jest taki drobny problem, ja nie wierzę w miłość- Oliver zmarszczył brwi.
-To co jest między nami?
-Nie wiem.. może zbyt się do siebie przywiązaliśmy.
-Hahaha... mów co chcesz ja cię kocham i miłość istnieje, bo inaczej nie był bym tu teraz z tobą gdybyś mi nie ufała. A miłość to po części ufanie drugiej osobie. Gdybyś czegoś do mnie nie czuła nie pozwalała byś mi się całować i nie leżała byś ze mną w łóżku. Ale poczekam może kiedyś mi to powiesz. Mogę na to czekać nawet milion lat, ale poczekam- pocałował mnie w nos, po czym obaj zanurzyliśmy się w głębokim śnie.
Nim się spostrzegłam byłam już pod drzwiami szpitala. Szybko tam wbiegłam.
-Dzień dobry, gdzie leży Oliver Radke?
-Dzień dobry, ktoś z rodziny?
-Jestem jego dziewczyną.
-sala 120.
Podziękowałam i weszłam do windy. Gdy znalazłam się na trzecim piętrze na którym znajdowały się sale powyżej 100. Z daleka zauważyłam Sarę. Podbiegłam i się do niej przytuliłam.
-Co się stało?
-Jakiś idiota wjechał im w samochód. Samochód cały zmasakrowany, lekarze mówili, że dziwne, że Ronnie wyszedł bez szwanku,a Oliver jest w tak ciężkim stanie. Jest na sali, jeszcze się nie wybudził. Możesz wejść. Może jak cię usłyszy to się obudzi- powiedziała przez łzy.
Bez zastanowienia popchnęłam drzwi. Gdy znalazłam się w środku, zobaczyła coś co wstrząsnęło moim sercem. Oliver leżał bez ruchu, z bandażem na głowie, rękach, klatce piersiowej, podłączony do kroplówki. Podeszłam do łóżka i delikatnie dotknęłam jego dłoni.
-Oliver... proszę obudź się- ledwo powstrzymywałam łzy- walcz, zrób to dla Sary, Ronnie'go, zrób to ale mnie-usiadłam na krześle które znajdowało się obok łóżka- pamiętasz to jak powiedziałeś Kocham cię Bella, wtedy nie byłam świadoma swoich uczuć do ciebie. Nie wiedziałam co to miłość, bo nigdy jej nie zaznałam. Ale, spotkałam ciebie, twoją roześmianą twarz, delikatność, czułość, to jak się o mnie troszczyłeś, to było niesamowite. Nigdy do nikogo takiego czegoś nie czułam. Tylko przy tobie się tak czuję, jakbym mogła latać, wznieść się w górę, lecz gdy cię przy mnie nie ma upadam. Nie chcę żyć bez ciebie. Tego czego tak pragnę, to chcę być blisko ciebie. Dlaczego? Bo jesteś zbyt wartościowym człowiekiem, by skreślić cię z mojego życia. Nie chcę cię skreślać. Kocham cię Oliver, słyszysz kocham cię, zostań ze mną.
Nie mogłam już wytrzymać i rozpłakałam się na dobre. Oparłam się o krzesło i wpatrywałam się w twarz Mojego Olivera. Nie wiem kiedy zasnęłam.
********
-Proszę pani- obudziłam się- niech pani idzie do domu.
-Nie zostawię Go.
-Niestety musi pani iść.
-Dobrze.
Wstałam i pocałowałam Olivera w usta.
-Jutro tu wrócę, mój najdroższy. Kocham i zawszę będę kochała.
Wyszłam ze szpitala i powędrowałam do domu. Gdy się w nim znalazłam od razu poszłam do pokoju, wykąpałam się i przebrałam się w koszulę Harry'go i położyłam się w łóżku. Cały czas myślałam o Oliverze. Zasnęłam śniąc o ukochanym.
_________________
Hejka... wszystkim.
Nie zawsze jest tak różowo.
Miejmy nadzieje, że Oliver się wybudzi.
Dobranoc miśki. <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top