Rozdział 14
Stałam przed drzwiami jak idiotka. Nie wiedziałam o czym bardziej myśleć, o tym, że jest mi zimo bo jet około godziny 20:00 a ja mam odkryte nogi, czy o tym, że jeden z moich idoli zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Ocknęłam się. Wzięłam telefon i wystukałam wiadomość.
Bella: Możesz mi otworzyć drzwi?
Oliver: Nie umiesz zadzwonić królowo?
Bella: Zadzwoniłam, ale... ymm.. twój ojciec zatrzasnął mi drzwi przed nosem.
Oliver: Co za idiota. Dobra idę.
Nie musiałam długo czekać. Drzwi się otworzyły. Spojrzałam na Olivera. WoW... .
-Zrób zdjęcie.
-Sorry, aparat w telefonie się popsuł.
-Okey. Wchodź- powiedział z uśmiechem na ustach- do razu ostrzegam, że jesteśmy tylko we czworo bo reszta nie dała rady dojechać.
-Może to i nawet lepiej.
Przeszliśmy przez korytarz. I weszliśmy do salonu, gdzie byli wszyscy. Ronnie spojrzał na mnie potem na Olivera i walnął się ręką w twarz.
-Cholera, przepraszam nie wiedziałem, że to ty. Idiota ze mnie!
-Wszyscy to już wiemy- odpowiedziała mama Olivera- Jestem Sam. Ymm.. czy ja cię skądś nie znam?
-Jesteśmy sąsiadami proszę pani. Przyszłam z bratem kilka dni temu.
-A no faktyczne, Bella tak?- kiwnęłam głową- Aha, i jak jeszcze raz powiesz do mnie pani to nie wiem co ci zrobię maleńka, nie jestem aż taka stara, mów mi Sam,a do ojca Olivera po prostu Ronnie. Wiem, że go znasz po dużo razy słyszałam jego twórczość u ciebie w domu.
-Słuchasz FIR?
-Jak mogła bym nie słuchać- zaśmiałam się, a Oni ze mną.
-Dobra, do stołu-powiedziała Sam, dziwnie mówić do mamy swojego chłopaka na T- A no tak, Bella, świetna sukienka i cudne buty.
-Dziękuję, Sam ty też pięknie wyglądasz- kobieta uśmiechnęła się do mnie i zniknęła w kuchni.
-I co nie jest aż tak strasznie- usłyszałam przy uchu- Choć do stołu.
Ruszyłam za Oliverem. Usiadłam przy stole. Obok mnie usiadł Oliver, a na przeciwko mnie Ronnie.
-A więc, jesteś moją fanką tak?
-Ależ oczywiście, uwielbiam twórczość FIR.
-Miało byś tu całe, ale nie dali rady dojechać, niestety.
Oliver przybliżył się do mojego ucha.
-Teraz zgrywa zaradnego tatuśka, stara się wypaść jak najbardziej sztywno- wyszeptał, a ja zachichotałam.
Do salonu weszła Sam z jedzeniem. Wszystkie godziny minęły nam bardzo miło. Śmialiśmy się i opowiadaliśmy różne rzeczy. Ronnie'mu się buzia nie zamykała. Cały czas opowiadał o trasach i jakich ludzi spotkał. Opowiadał jak poznał zespół i mojego przyszłego męża (czyt. Andy'ego) i ogólnie BVB. Dodał nam mały wykład o antykoncepcji z czego razem z Oliverem się śmialiśmy. Czas mijał nie miłosiernie. Nim się zorientowałam była już godzina 23:30.
-Przepraszam bardzo ale ja już będę musiała iść, późno już, a nawet nie poinformowałam brata, że gdzieś idę.
-Odprowadzę cię.
Wstaliśmy od stołu. Pożegnałam się z Sam i Ronnim i wyszłam z rezydencji państwa Radke. Gdy doszliśmy do mojego domu który był parę metrów dalej, Oliver mnie pocałował.
-Harry jest w domu?
-Tak, światło się paliw jego pokoju. A czemu pytasz?
-Nie nic, myślałem, ymm.. że jeszcze go nie ma.
-Dobra to idę. Dobranoc- cmoknęłam go w policzek i poszłam do domu. Poszłam się umyć. Przebrałam się w koszulę Harry'ego i automatycznie zasnęłam.
______________
Krótki bo krótki ale przynajmniej coś napisałam XDD :)
Jak wam minął dzień, bo mi koszmarnie :/
Dobranoc miśki <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top