Przebaczyć
- ... przepraszam... - zacząłem głaskać jego dłoń. Było mi głupio. Popełniłem sporo błędów, ale ten był najgorszy. - Gdybym Cię tak nie wygnał wtedy... tylko porozmawiał, nie uciekł... to by się nie zdarzyło...
Spojrzałem na jego słodką i niewinnie spiącą twarz kobaltookiego chłopaka.
Chwila... słodką?
Poczułem jak moje serce przyspiesza a pewnego rodzaju ciepło kumuluje się w policzkach, zostawiając ślad w postaci delikatnych rumieńców.
Z każdą chwilą wspomnienia ze mna i czarnowłosym wracały.
Przypomniałem sobie wszystko.
To jak się poznaliśmy... nasze pierwsze uśmiechy... czułe gesty... pierwsza randka... nasz pierwszy wspólny obiad... kolacja... nasz pierwszy pocałunek przy fontannie w parku.
Przypomniały mi się te jego usta... pełne... delikatne... ponętne... miękkie... malinowe... muskające ze wzajemnością swoje wargi.... to jak mi się oddał w walce o dominacje... jak pragneliśmy siebie bardziej i bardziej... aż w końcu przez to omotanie i zapomnienie wpadliśmy do fontanny.
Śmialiśmy się z tego i cali mokrzy udaliśmy się do mnie na noc. Nieprzespaną i przyjemna noc.
Wyrywając się z tych wspomnień otarłem ciepłe policzki z łez które polały mi się z oczu. Mój wzrok ciągle tkwił w śpiącym czarnowłosym. Zmniejszyłem dystans pomiędzy naszymi twarzami.
- Levi... Wybacz mi to... zrozumiałem że... że to przecież... ciebie... kocham...
Po tych słowach delikatnie zamknąłem nasze usta w krótkim pocałunku. Jego wargi były jednocześnie ciepłe i zimne, mokre i suche, delikatne i twarde.
Odsuwając się spojrzałem na jego zamknięte powieki głaszcząc policzek.
- Prosze Levi... obudź się...
* Levi *
Od pewnego czasu byłem w dziwnej rzeczywistości, ale i pięknej. Był tam Eren, i on mnie kochał pamiętał wszystko. Po prostu... życie toczyło się tak jak przed wypadkiem w naszą rocznice...
Myślałem że mnie i Hanji uderzyła ciężarówka w wypadku.
Jednak… podobno to ja zostałem potrącony na pasach jak szliśmy do kawiarni świętować.
Może to wszystko... to sen? To że Eren stracił pamięć... to że mnie nie pamiętał... nie kochał... nienawidził...
Czy to naprawde był tylko... sen?...
- Levi? Coś nie tak? - jego anielski głos wyrwał mnie z rozmyślań. Trzymał mnie za rękę. Spacerowaliśmy wzdłuż plant w naszym mieście tak jak robiliśmy to zazwyczaj.
- No... eh... dalej myślę o tym śnie... i wypadku… musiało ci być ciężko. Gdybym uważał na tym przejściu... nie byłoby tego wszystkiego... ja naprawde Cię kocham Eren, i... nie chcę by kiedykolwiek stało się tak jak w moim śnie...
Spacerowaliśmy dalej. Eren mi nie odpowiedział, nie wiedziałem dlaczego. Wpatrywałem się w niego. Nawet nie zauważyłem jak dotarliśmy w pewne miejsce, w którym mnie nie było, a planty znałem jak własną kieszeń.
- Eren?.. gdzie my jestesmy?? - czekoladowłosy staną przede mną i położył swoje dłonie na moich ramionach.
- Levi... posłuchaj mnie. To wszystko... to fikcja, ty śpisz... przepraszam że nie obudziłem Cię wcześniej ale... chciałem żebyś odpoczął i poczuł się lepiej.
- Co?.. Eren o czym ty mówisz?
- Wszystko się wyjaśni, gdy się obudzisz - zielonooki uśmiechnął się do mnie - ja jestem tylko twoim wymysłem, tym czym byś chciał żeby było. Jednak może tak być. Walcz Levi o mnie. Przebacz mi i walcz! Wiem że dasz radę - brunet pogłaskał mnie po policzku - wiem to tylko prawdziwy ja na chwile o tym zapomniał.
- Eren... ja... ja ko-
Wyższy przerwał mi wpijając się w moje usta z namiętnością, czułością i dzikością. Muskał moją wagę jednocześnie ją przygryzając. Było mi naprawde dobrze i przyjemnie. Chciałem więcej ale mój ukochany akurat teraz się oderwał od mojej pragnącej więcej twarzy, wpatrując się w moje oczy.
- Powiesz mi to jak się obudzisz - położył swoje dłonie na moich policzkach - a teraz dobranoc Levi...
Eren przyłożył swoje czoło do mojego zamykając swoje oczy. Też tak uczyniłem.
Poczułem się dziwnie lekki, grunt zapadł mi się pod nogami, było ciemno.
Zacząłem czuć ból... głowy, rąk, nóg, pleców... wszystkiego. Słyszałem głuchy głos... głos, który tak jakby próbował przebić się przez coś co nie pozwala mu dotrzeć w pełni okazałości do moich uszu.
Uświadomiłem sobie, że coś... dotknęło moich ust. Było to przyjemne doświadczenie. Po chwili czułem, że ktoś delikatnie muska dłonią mój policzek.
Wiedziałem już, że gdzieś leżę dalej mając zamknięte powieki.
Otworzyłem je powoli, a światło rażące moje ślepia dawało we znaki. Jęknąłem cicho, próbując zasłonił światło ręką do której były przypięte kabelki, rurki i inne. W oczy rzuciła mi się pewna czekoladowa czuprynka.
- Levi?... Levi... ty... ty się obudziłeś... - zauważyłem że w kącikach jego oczu tliły się łezki. Byłem zaskoczony tym widokiem.
- E...eren... - delikatnie się uśmiechnąłem.
- Levi ja... ja przepraszam... zrozumiałem że byłem głupi... że ja... ja eh... nie wiem jak mam to ująć w słowa...
- To nie... ujmuj... - czując nagły przypływ sił pociągnąłem go za jego uroczy podkoszulek i przyciągnąłem do siebie rozpoczynając pocałunek.
Zielonooki jednak szybko przejął inicjatywę dominując mnie. Nie opierałem się. Z przyjemnością i pragnieniem oddawałem się drobnej i słodkiej pieszczocie.
Gdy Eren odsunął się ode mnie dalej się do niego uśmiechałem, patrząc w jego piękne szmaragdowe tęczówki.
- Mogę do ciebie wrócić?... znowu z tobą mieszkać?? Chcę żyć tak jak dawniej... wszystko sobie już przypomniałem... i chce nadrobić ten stracony czas.
- Nawet musisz… nadrobić... tylko wróce do... sił... - brunet znowu zaczął głaskać mój policzek.
- Kocham Cię Levi, i obiecuję, że już nigdy to się nie powtórzy.
- Też Cię kocham... Ereś...
Mój chłopak przytulił mnie opatulując swoimi delikatnymi ramionami. Nareszcie czułem się tak jak dawniej...
Szczęśliwy...
Zakochany...
I kochany...
Przez człowieka...
Którego też kocham...
I kochać będę...
Do końca...
~~\\~~~~\\~~~~\\~~~~\\~~
Dziękuję, że byliście ze mną przez ten czas pisania tej książki ♡♡♡
Mam nadzieje że miło spędziliscie czas czytając ją i bedzie wam sie miło kojarzyć ^u^
Czekajcie na epilog
A może i... kontynuacje? Kogo tam wiee... hehe
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top