1 - Gdyby się zachowała, jak na jej rozum przystało...
Syriusz Black siedział w ekspresie Londyn - Hogwart, wypatrując przez okno przyjaciół. Widział jak na peronie rodzice żegnają swoje dzieci, a one witają się ze swoimi kolegami. Przekrzywił głowę na widok rzucających się sobie w ramiona piątoklasistów, którzy przez kolejne kilka minut nie mogli się od siebie oderwać.
- Jak jakieś glonojady - mruknął mściwie i wrócił do wypatrywania Jamesa, Remusa i Petera.
- O kim mówisz? - Usłyszał za sobą dziewczęcy głos.
Odwrócił się powoli i ujrzał Ashley Whitney. Jedną z ostatnich osób, z którymi miał ochotę rozmawiać. Nie lubił jej. Przez ostatni rok była bardziej nachalna i wkurzająca niż zwykle. A jednak to właśnie ona powiedziała mu, co robi Lotta. Zamiast dać zginąć Famous pobiegła do niego i z przerażeniem mu wszystko opowiedziała. Nalegała, żeby tam poszedł. Może coś się w niej zmieniło? A może to widok Voldemorta podziałał na nią jak kubeł zimnej wody. Jednego był pewien: gdyby nie przybiegła z informacją dalej był by śmiertelnie obrażony na Lottę i nie szukał by teraz sposobu jak ją odczarować.
Zresztą nawet, by nie musiał. Brunetka po prostu by uciekła, a on już nigdy więcej, by o niej nie słyszał. Westchnął ciężko i wskazał dłonią na całującą się parę.
- Oni. Przykleili się do siebie i mam wrażenie, że trzeba ich będzie od siebie odciągać, bo chyba się nie odkleją przed odjazdem pociągu - powiedział obojętnie.
Blondynka usiadła na przeciwko niego.
- Podobała ci się - stwierdziła nagle, a on spojrzał na nią zaskoczony.
- Że niby kto?
- Famous, a kto? Widziałam jak na nią patrzysz, a nasiliło się to od tego waszego „przyjacielskiego spotkania", na którym rozmawialiście o gwiazdach. Zresztą to chyba był przełom.
- Nie wiem o czym mówisz - warknął zły, że poruszyła ten temat.
- Doskonale wiesz, ale nie chcesz o niej rozmawiać - odpowiedziała.
- Skoro o tym wiesz, to po co tu przychodzisz i o niej gadasz?
- Bo chcę cię przeprosić. Co prawda bardziej jej należą się przeprosiny, ale do kamienia przecież nie będę mówić, nie? Zresztą pomyślałam sobie, że może znalazłeś sposób jak ją odczarować.
- Dumbledore powiedział, że nie ma szans.
- A mi profesor Slughorn i profesor Flitwick powiedzieli coś zupełnie odwrotnego. Dumbledore nigdy jej nie lubił.
- Ale chyba nie pozwolił by jej zostać w takiej formie!?
- Szczerze mówiąc, to w takiej formie jest o wiele mniej niebezpieczna. Nie zdziwiło cię jakich zaklęć użyła? Dumbledore próbował jakoś dowiedzieć się, co rzuciła, żeby powstała ta złota kopuła. I nic, zaklęcie niewykrywalne. Tak jakby w ogóle go nie było. A i formułka była w jakimś obcym języku. A jeśli to było czarmomagiczne?
- Jeśli było czarnomagiczne, to Dumbledore by to odkrył.
- To samo powiedział Hommeltton...
- Hommeltton jest śmierciożercą. Myślisz, że dlaczego odszedł? Domyślił się, że Lotta nam to powiedziała, a my powiemy Dumbledore'owi. Ciekawe tylko kto nas będzie uczył obrony przed czarną magią.
- Skoro tak powiedział śmierciożerca, to chyba prawda, nie? Wątpię, by kłamał w tej sytuacji, bo sam był wyraźnie zszokowany i nie miał pojęcia o tym zaklęciu.
- Mógł udawać...
- A nie przyszło ci do głowy, że Lotta po prostu potrafiła rzucić zaklęcie, którego nie znali śmierciożercy?
- Wiesz jak to absurdalnie brzmi?
- Wiem, Syriuszu, ale czy ona nie kojarzy się z absurdem? Już nie mówiąc o tajemnicach i kłamstwach? Coś w niej jest, co cię zainteresowało i mimo jej paskudnego charakteru przyciągało i niepuszczało. Nie wiem, co to takiego, ale jest bardzo silne. Uważam, że powinieneś spróbować. Jeśli chcesz będę mogła wyciągnąć od Ślimaka zgodę na szukanie w dziale Ksiąg Zakazanych. Tak, żebyś mógł tam siedzieć legalnie, a nie po nocach.
Syriusz, kiedy usłyszał tę deklarację uniósł brwi.
- Myślałem, że się nie znosicie...
- To prawda, ale widzę, że bardzo ci na niej zależy. Jeśli mogę sprawić byś był szczęśliwszy jestem w stanie spróbować odczarować Famous. - Do przedziału weszli huncwoci i Lily, która strzepywała coś z ubrania. Zatrzymali się i spojrzeli na ten niecodzienny widok. - Zastanów się Syriuszu. Mogę ci pomóc, ale przecież nie będę cię zmuszała. To twoja decyzja. Mnie osobiście wszystko jedno czy ona będzie żyła, czy nie. Pamiętaj, że długo, to ona jeszcze nie pożyje. Taka skamielina, już dwa miesiące jest obrośnięta tą skorupą... - Dodała i wyszła przepychając się między nastolatkami.
Lily, która miała tylko przypomnieć Remusowi, że mają iść do przedziału prefektów aż usiadła i wpatrywała się w Syriusza wyczekująco. Huncwoci także się rozsiedli.
- O co jej chodzi? - zapytał zainteresowany James.
- O Lottę. Proponowała mi pomoc w odczarowaniu jej. - Lily na te słowa parsknęła.
Pociąg ruszył, a Black tylko wpatrywał się w mijane miejsca.
- Ashley jej nienawidziła. Po co miała by ci pomagać, działając na jej korzyść? - spytała ruda.
- Nie wiem, ale brzmiała przekonująco...
- Syriuszu! Słyszałeś przecież, co powiedział profesor Dumbledore! Odczarowanie jej jest niemożliwe!
- Ashley powiedziała, że Slughorn i Flitwick twierdzą inaczej. A Dumbledore podobno nie lubił Lotty.
- Ale lubi ciebie! Nie okłamał by cię! - Broniła profesora Lily.
- Nieważne. Przyjmę pomoc Whitney, a jeśli się uda, to pójdę do niego i powiem mu co o nim myślę.
- A jeśli się nie uda? - zapytał cicho Remus.
- To po szkole pojadę szukać jej siostry. Może to jest klucz?
- Przecież ty nawet nie wiesz gdzie ona teraz jest!?
- Lot mówiła, że uciekła do Francji...
- Tak, ale minęło dziewięć lat i teraz może być wszędzie! - odparła Evans, a Black spojrzał na nią z niechęcią.
- Nieważne. Mam nadzieję, że nam się uda. Przecież, to nie może być jakoś specjalnie skomplikowane...
- Na pewno nie bardziej niż uczenie się przemiany w animagiczną postać - rzucił James, chcąc dodać Syriuszowi otuchy. Przez te dwa miesiące ochłonął i choć dalej miał Loćcie trochę za złe rzucenie na niego zaklęcia zapomnienia od dawna twierdził, że tych dwoje do siebie pasuje.
Black posłał przyjacielowi wdzięczne spojrzenie, ale Lily dalej była do całej sprawy sceptycznie nastawiona.
- Ale wiesz, że jeśli coś pójdzie nie tak, to tylko pogorszysz sprawę?
- Lily, Ashley jest niegorsza od ciebie z eliksirów o zaklęciach już nie wspominając. Zresztą jak na razie w pojedynkach między uczniani przegrała tylko z Lottą. A i tak gdyby nie ta sztuczka z magią bezróżdżkową, to i z nią by wygrała. Nie będzie mi pomagał jakiś drugoklasista - jęknął, lekko już podirytowany ciągłymi wątpliwościami rudej.
Evans zrobiła na te słowa obrażoną minę, szczególnie że Łapa zwracał się do niej jak do niedorozwiniętego charłaka, nie mówiąc już o tym, że porównywał ją do Ashley Whitney, do której to Lily nie pałała sympatią.
Black westchnął.
- Gdyby się zachowała jak na jej rozum przystało, to nie było by problemu... - mruknął cicho jednak i tak, każdy go usłyszał.
- Zdajesz sobie sprawę jak beznadziejnie zabrzmiało, to zdanie? - zapytała dziewczyna.
- Oj, odczep się, pani prefekt - odwarknął chłopak, ignorując ostrzegawcze spojrzenie Pottera.
- Uważam tylko, że powinniśmy być realistami. Jakie jest prawdopodobieństwo, że dwoje nastolatków dokona tego, co doświadczony czarodziej uznał za niemożliwe?
- Wiesz co, ruda? Dumbledore mówił, że nic nie jest niewykonalne.
- Owszem, ale miał na myśli jakieś tajemnicze, niezbadane, potężne wynalazki Rotgrowów, a skąd ty nagle wytrzaśniesz kogoś z ich rodu? Przecież wszyscy nie żyją! - odpowiedziała Lily uparcie broniąc swojej tezy.
- Ktoś tu nie słuchał na historii magii... Akuna Rotgrow przeżyła, udało jej się uciec...
- To naprawdę niesamowite, że zapamiętałeś cokolwiek z tej kartkówki, na której ściągałeś od LOTTY.
- Swoją drogą ciekawe dlaczego tylko ona dostała W. Skąd znała te wszystkie szczegóły? - Zastanowił się Remus.
- Ja też dostałem W. - Obruszył się Black.
- Tak Łapciu, ale ty ściągałeś, to się nie liczy. - Chłopak prychnął.
- No dobra, dobra - odpowiedział takim tonem jakby robił im łaskę.
- A nie przyszło wam do głowy, że Lotta może pochodzić z rodu Rotgrow? A znała te wszystkie szczegóły z logicznego powodu: była tam, wiedziała co się działo. - Zasugerowała Lily na co Syriusz i James wybuchnęli śmiechem. - No co? To możliwe!
- Na prawdę tak myślisz, Liluś? - zapytał rozbawiony okularnik, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Tak, tak właśnie myślę - odparła pewnie dziewczyna.
Remus pokiwał głową.
- To by się w sumie łączyło, nie? - Wszyscy obecni w przedziale spojrzeli na niego z zaciekawieniem. - Ma na imię Lotta, mieszkała w Dolinie Godryka, kiedy śmierciożercy na nich napadli, jej siostra bliźniaczka uciekła z sąsiadką do Francji... Nie uważacie, że za dużo tu zbiegów okoliczności?
Dopiero po zebraniu tych faktów i rzucanych mimochodem uwag nastolatkowie zdali sobie sprawę z tego, że jest to bardzo prawdopodobne.
- Pamiętacie, co powiedziała tuż przed zakończeniem? - zapytała Lily. - „Miałam osiem lat, kiedy Voldemort mnie znalazł. I przygarnął...". - Nagle jakby się zachłysnęła powietrzem. - Właśnie sobie przypomniałam! Mówiła, że na drugie imię ma Quilia! A jej rodzice podobno mieli obsesję na punkcie Rotgrowów!
- I łyknęłaś tak oczywiste kłamstwo? - Zadrwił Syriusz na co Evans rzuciła mu mordercze spojrzenie. - Lotta Quilia Famous. Lotta Quilia Rotgrow. Kto by się spodziewał...
Ruda spojrzała za okno i wytrzeszczyła oczy.
- Remusie, musimy iść! A wy lepiej przebierzcie się w szaty. Niedługo będziemy w Hogsmeade.
***
Huncwoci z Lily i Margą siedzieli przy stole Gryfonów, kiedy Black dostrzegł w tłumie Ashley.
- Whitney, hej, Whitney! - zawołał i pomachał ręką, kiedy na niego spojrzała. Zmarszczyła brwi, ale podeszła.
- No?
- Słuchaj, zastanowiłem się i uznałem, że twoja pomoc może mi się przydać - powiedział z nadzieją, że blondynka nie zmieniła zdania. Jej uśmiech upewnił go w przekonaniu, że nie.
- Oh, oczywiście. Kiedy chcesz zacząć?
- Najlepiej jak najszybciej - odparł podniecony.
- Świetnie, to postaram się o pozwolenie na szukanie w dziale Ksiąg Zakazanych.
- A ja dalej uważam, że to słaby pomysł - powiedziała Lily. - Przecież profesor Dumbledore powiedział, że nic nie da się zrobić.
- Cudownie, Lily. Problem polega na tym, że nikt cię o zdanie nie pytał. Zresztą, jak tak mówisz, to można by pomyśleć, że to ty jej nie lubisz - rzuciła złośliwie w stronę Evans, a ta się zaczerwieniła ze złości.
Kiedy Ashley odeszła do Dorcas Meadows i Ann Bones zwróciła się do Syriusza:
- Nie uważasz, że ona chce ci „pomóc" tylko po to, żeby spędzić z tobą więcej czasu i cię oczarować? W końcu od samego początku była zazdrosna o Lottę...
- A nie uważasz, że może się zmieniła? - zapytał Black. - Zawsze widzisz w niej samo zło, a mi zależy na Loćcie, nie na Ashley, więc bardzo proszę, daruj sobie uwagi o niej.
Lily zrobiła obrażoną minę i odwróciła się w stronę stołu nauczycielkskiego, gdzie Dippet wstawał i starał się zwrócić uwagę uczniów na siebie. Kiedy już mu się to udało przemówił:
- Moi drodzy! Witam was serdecznie w nowym roku szkolnym! Pierwszym klasom oznajmiam, że wstęp do Zakazanego Lasu jest surowo zabroniony! Starszym zresztą warto to przypomnieć - dodał cierpko, patrząc znacząco na huncwotów, którzy uśmiechnęli się szeroko. - Ponieważ nasz nauczyciel od obrony przed czarną magią odszedł, pragnę oznajmić, że w tym roku tego przedmiotu będzie uczył profesor Albus Dumbledore! - Na te słowa przez Wielką Salę przebiegł grzmot radosnych okrzyków. Syriusz tylko się lekko skrzywił.
- Mam dla was jeszcze jedną informację! W tym roku Ministerstwo Magii zgodziło się na zorganizowanie Turnieju Trójmagicznego, którego organizatorem będzie Hogwart! Ponieważ zadania będą bardzo trudne i niebezpieczne wziąć udział będą mogli tylko uczniowie, którzy skończyli szesnaście i siedemnaście lat! - Po tych słowach wszyscy zaczęli ze sobą rozmawiać i wymieniać wrażeniami, a dziesięć minut później rozeszli się do swoich dormitoriów.
C
ześć Wróbelki.
Zrobimy tak:
Przerwy między rozdziałami będą dłuższe, ale naraz będę dodawać 2-3. Żeby nikt mi nie narzekał (ekhm ShaDowPalpatine ekhm Caro_Chirurg05 ekhm...), że są za długie przerwy, a jak już coś jest to jeden nędzny rozdział... Ten jeden rozdział zostanie opublikowany osobno jako taki wstęp do całego opowiadania. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. 😉
Pozdrawiam 😘
Lighteagle
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top