Rozdział 13. Halucynacje
Nikodem nadal nie dowierzał, że przez najbliższe dni będzie musiał przesiadywać całe noce, ignorując senność, oraz bojąc się spojrzeć na łóżko. Wydawało mu się to niezbyt trudne na początku. Już koło północy zaczynało go mulić i kilka razy niewiele brakowało, by usnął na krześle. Za każdym razem, gdy zamykał oczy, pojawiał mu się obraz jelenia wpatrującego się pustym wzrokiem. Wtedy zrywał się z miejsca, oddychając przy tym wyjątkowo szybko oddechem.
Złapał za telefon, wszedł na Messengera i postanowił napisać Bartka. Wiedział, że nie spał, gdyż ten obiecał, że przesiedzi z nim noc.
Kurwa zasnę...
Łóżko mnie woła
Nawet się nie waż
Bo wezmę patelnię Karoliny
Do teraz ją czuję
Więc podziękuję
Porób coś
I najlepiej się nie kładź
Coś czyli?
Rozbierz się i pilnuj ubrań wiesz?
Cokolwiek
Pokręć się dookoła pokoju
Kota pociągaj
Konia zwal xD
Jesteś bardzo pomocny
Ja wiem😏
Nikodem zaśmiał się cicho pod nosem. Patrząc tak na zdjęcie profilowe Bartka, przypominała mu się ostatnia noc. Sam nie był pewny, co dokładnie czuł. Niby to miła, przyjemna, może ciut nieswoja, chwila, ale Nikodem nie potrafił jednoznacznie określić, czy to odwzajemniał, czy też nie. Jak wspomniał Bartek, na razie miał problemy z wyrażaniem jakichkolwiek uczuć i mało prawdopodobne, by w obecnej chwili zrozumiał sam siebie. Może tylko mu się wydawało, że Bartek wywoływał w nim określone odczucia.
Usłyszał hałas za oknem. Odwrócił się gwałtownie. Podszedł niepewnie, po drodze biorąc podarowanego przez Bartka pluszowego, czarnego wilczka – postanowił mu go dać, by przyjaciel miał do czego się przytulić w razie złych chwil. Właśnie skorzystał z tej oferty. Przycisnął misia do siebie i wyjrzał za zasłonę. Serce stanęło mu na moment. Czy tam naprawdę przechadzał się jasny jeleń majestatycznie unoszący nieco futro ogona, czy już kompletnie oszalał?
Niespodziewanie zwierzę spojrzało centralnie w okno, co wywołało u Nikodema taki przestrach, aż odskoczył i oparł się o pobliską ścianę. Trzęsącymi się dłońmi wyjął telefon spróbował cokolwiek napisać do Bartka.
Moodor
Pomix
Co?
Jrlem
Pisz po ludzku
Nic nie rozumiem xD
Upiłeś się czy co?
Nikodem złapał głęboki oddech, po czym powoli wystukał wiadomość.
Jeleń stoi mi
Pod oknem
Dobra czyli nie jesteś pijany
Chyba
Co mam z nim zrobić?
Zignoruj
To tylko halucynacja
Twórca chce cię zmusić jakoś do spania
Takie paciorek siusiu i spać w świecie magii
Nie pocieszasz...
Omal nie popuściłem
Będzie gorzej
Więc może zalicz wcześniej toaletę
Świetnie... – pomyślał Nikodem z ironią.
Może ci się wydawać że coś stoi ci w pokoju
Będą szepty
Kroki
Nie pomagasz...
:D
Misia przytul i jakoś dasz radę
W razie co nie śpię więc pisz
W sumie możesz pisać co jakiś czas
Żebym wiedział że nie zasnąłeś
Jasne
Sierżant misiu w gotowości
Cieplutki i milusi
xD
Chyba jednak masz z promil we krwi
Uśmiechnął się w stronę misia. Wtulił go jeszcze mocniej. Wcześniej nie przepadał za maskotkami, nawet mama nie miała w zwyczaju mu takowych kupować. Ten niósł ze sobą coś specjalnego, może też aurę przyjaciela. Uspokajał go, tego był pewny. Przeczuwał, że Bartek jakoś zaczarował pluszowego wilka, by mógł przy nim trwać i go chronić na odległość. Aż zrobiło mu się miło. Ktoś tak o niego dbał. Starczyły małe gesty, by wywołać na jego twarzy uśmiech.
Urocze rozważania przerwał dźwięk kroku. Wydawał się tak głośny, aż Nikodem pierwotnie pomyślał, że coś stało tuż obok. Jednak nic nie zobaczył, na co odetchnął cicho z ulgą. Wstał powoli, wrócił do biurka ze źródłem światła – lampki. Musiał się uspokoić i nie wierzyć w każdy hałas. Potrzebował oderwać myśli, tylko na czym?
Wpadł na genialny pomysł. Chwycił za przypadkowy zeszyt, wyrwał z jego środka dwie kartki. Wziął pierwszy lepszy długopis do ręki. Postawiwszy pluszaka na kolanach, zaczął nim zapisywać pomysły do swojego małego dzieła. Głównie inspirował się tym, co właśnie czuł. Skupiał się na stronie emocjonalnej, ale też notował inne zamysły. Posiłkował się światem magii, który niedawno odkrył. Raczej Zaklinacze nie mieliby nic przeciwko, by umieścić trochę ich zakamarka w powieści. Mało prawdopodobne, że ludzie nagle uwierzą w nadprzyrodzone siły, pradawne plemię wyrzutków, inteligentne wilki.
Może bym tak dodał wilkołaki? – pomyślał, przygryzając końcówkę długopisu. – Zawsze jakieś urozmaicenie.
Dopisał nową myśl z radością. Dzięki temu zdołał zignorować tajemnicze kroki po pokoju oraz ryk jelenia za oknem. Początkowo się wystraszył, ale po jednym, głębokim wdechu kontynuował. Po trzydziestu minutach spojrzał zadowolony na to, co stworzył. Zaczynało się od zdesperowanego mężczyzny, który utracił miłość swojego życia. Od pewnego czasu podążał za nim mały, niebieski duch wilczka. Prowadził go do dziwnych miejsc, by odkryć tajemnice miasta oraz odnaleźć zabójcę swojej ukochanej.
Nie brzmi to źle... Jeszcze dałbym gdzieś wilkołaki i powoli to wykminię...
Wziął łyk wody, po czym nadal spisywał pomysły. Wszystko to tylko skróty myślowe, które w końcu złączy w całość. Uważał to za najgorszą część pracy nad powieścią. Rozwijanie poszczególnych wątków tak, by spajały się w miarę logicznie, a na dodatek pasowały do fabuły. Musiał sprawdzać kilka razy, czy nigdzie się nie pomylił.
Niespodziewanie w pokoju zrobiło się lodowato. Wzdrygnął się. Odstawił na moment swoje zajęcie, by wziąć koc z łóżka. Coś złapało za jego nadgarstek i naturalny odruch obronny nakazał mu odskoczyć, zobaczyć ewentualne zagrożenie, lecz rozejrzawszy się dookoła... nie dostrzegł niczego poza swoim pokojem w półmroku. Pogładził dotknięte miejsce i pokręcił lekko głową. Wydawało mu się. Był w pomieszczeniu sam. To tylko halucynacje. Nie pozwoli im zmusić siebie do snu.
W jego uszach rozległ się kobiecy głos wołający go po imieniu – ten od Twórcy, już go rozpoznawał. Zatkał je w nadziei, że szept ustanie, lecz nadaremno. Wciąż słyszał, jak kazała mu położyć się wygodnie, wtulić się w kołdrę, zasnąć, a ona przez ten czas się nim zaopiekuje. Zabrał ręce. Nadal próbował myślami odgonić uporczywe głosy, które zaczynały się mieszać. Wciąż nieskutecznie. Złapał za misia, po czym rzucił się na łóżko. Skulił się, wtulając do siebie wilczka, i modlił się w myślach, by wszystko zaraz przeminęło. Jego powieki zaczynały się mimowolnie opadać, gdy tylko reszta ciała odczuła miękką pościel. Starał się, by ich zupełnie nie zamknąć, ale stawało się to niezwykle trudne, zważywszy na zmęczenie.
W pewnym momencie oczy samoistnie się przymknęły. Początkowo poczuł ulgę, bo marzył o tym geście przez dłuższą chwilę, ale przenikliwe zimno nie dawało mu spokoju.
— Nie śpij... — ktoś powiedział cicho przy jego uchu.
Nikodem zerwał się na równe nogi, jednocześnie się ożywiając. Otworzył usta z przerażenia, złapał się za głowę – nadal trzymając miśka, rzecz jasna – i pod nosem powtarzał: „dość". To nie mogło dziać się naprawdę. Ale jaki głos od Twórcy kazałby mu nie zasypiać?
— Kim ty jesteś... — wyjąkał cicho. — Czego chcesz...
Niewidzialna siła położyła mu dłoń na ramieniu. Spojrzał tam kątem oka, ale, jak przewidywał zresztą, nic nie zobaczył.
— Chcę ci pomóc — odrzekła spokojnie. — Pilnuję, żebyś nie zasnął.
— Czemu? — Przełknął ślinę. — Kim ty jesteś?
Rozmawiam z powietrzem... Odbiło mi już kompletnie – pomyślał, załamując się sobą.
W miejscu dotyku pojawiła się półprzeźroczysta dłoń widocznie młodej osoby. Nikodem uniósł wzrok ciut wyżej. Spotkał się ze dobrotliwym spojrzeniem kobiety o delikatnych kruczoczarnych, lekko kręconych włosach, z anielskim uśmiechem. Zaniemówił. Właśnie przed nim pojawił się duch. Był w takim szoku, że zapomniał się przestraszyć. Gapił się wielkimi oczami na ledwo widoczną postać, nie potrafiąc wydusić z siebie ani słowa.
— Naprawdę nie musisz się bać. — Stanęła przed nim. — Pilnuję ciebie.
— Jesteś...
— Mamą Bartka? — przerwała, przymrużając oczy. — Być może. Dla ciebie ważne jest, że nie jesteś w tym zupełnie sam.
Jej wzrok padł na pluszowego wilka. Mruknęła coś cicho, po czym zniknęła. Nikodem nadal wpatrywał się w jeden punkt. Odwaliło mu. Najpierw jeleń, potem kroki, szepty, teraz duch. Co będzie następne?
Przypomniał sobie, że już od dłuższego czasu nie dawał Bartkowi znaku życia. Nikodem jak poparzony usiadł i złapał za telefon. Gdy otworzył konwersację spotkał się z dziesiątkami wiadomości od przyjaciela z prośbami, by wreszcie mu odpisano. Bartek nawet pomyślał, że Nikodem dla żartu nic nie pisał. Nie ukrywał, że poczuł się głupio, dlatego czym prędzej postanowił zmienić sytuację, by nie denerwować go bardziej.
Sorka
Zapomniałem pisać
Nie strasz mnie...
Naprawdę się wystraszyłem
Przepraszam no
To nie było celowe
Nie ważne
Grunt że nie śpisz
Ale nie zapominaj się...
Byłem gotowy budzić ojca
I tam po ciebie jechać
Nie musisz się aż tak martwić...
Jest git
Jakoś wytrwam
Będę się martwił
Bo naprawdę mi zależy
Tul tam misia i napisz za jakiś czas
Westchnął. Był już zmęczony tą nocą, a nie minęła nawet jej połowa. Poczuł jednak dziwny spokój tuż po spotkaniu z tajemniczą kobietą... Albo już powinien śmielej nazywać ją po imieniu. To raczej niewykluczone, że to właśnie ona za nim krążyła. Tylko dlaczego? Czyżby zapragnęła zadbać o syna, by ten nie zamykał się w sobie, a szukał przyjaciół, miłości, szczęścia? Skoro powiedziała, że go pilnowała, to faktycznie musiał należeć do grona najważniejszych dla niego osób.
Przejechał palcami po wargach. No tak, znów przypomniał mu się krótki pocałunek, który jednoznacznie utwierdził go we wcześniejszym przekonaniu. Akurat jakaś jego część zapragnęła powtórzenia ostatniego czynu. Niby nadal nie był w pełni świadomy, ale zwyczajnie spodobało mu się towarzyszące wtedy uczucie ciepła, ogromnej wartości.
Musiał poznać swoje własne emocje. Dostał ogromną motywację, by przetrwać te sny, odzyskać pełnię rozumowania. Wtedy stanąłby przed Bartkiem i wreszcie się przekonał, co tak naprawdę do niego czuł.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top