Rozdział 9
KAMITO
Siedziałem w pokoju Shizu-chana czytając jego hentaie. Jakby się zastanowić to większość czasu spędzam w jego pokoju. I właśnie z tego powodu wiem jakie ciekawe przedmioty tu trzyma, (w większości są to sex zabawki, ale ostatnio znalazłem butelkę wina i postanowiłem zostawić ją sobie na później :3) a głównym powodem okupowania jego pokoju jest to, że... Ma wygodniejsze łózko!
Dotarłem do b a r d z o ciekawego momentu w mandze i zacząłem się zastanawiać jak by to było bzykać się z jakąś atrakcyjną lasencją. Próbowałem sobie to wyobrazić... I nie wiem, kurwa czemu, wyobraziłem sobie Shizuo! Potem przypomniał mi się dzisiejszy poranek. "Nie, no co to ma być? Rano pocałowałem go i zagroziłem mu gwałtem, a teraz wyobrażam sobie sprośne rzeczy z nim w roli głównej??? Odjebało mi czy co? Czy te przebieranki w dziewczynę robią mi rozpiździaj w głowie?" Wróciłem do czytania i znowu wyobraziłem sobie blondyna. Kurwa! Chociaż... Muszę przyznać, że ciałko to ma niezłe, perspektywa przelecenia go wydawała mi się całkiem przyjemna.
Złapałem tablet i dokładnie przestudiowałem wszystko na temat "jak geje robią sex?" po czym stwierdziłem, że jednak chce wymazać to z pamięci. "Dobra, wiem co mi pomoże..." pomyślałem idąc w stronę kuchni, lodówki, i wyciągnąłem z niej piwo. "Muszę się odstresować" otworzyłem pierwsze piwo. No i w ten sposób opróżniłem całą lodówkę z zapasów alkoholu. Spojrzałem na zegar. "Shizu-chan powinien już kończyć prace" chwyciłem telefon, wybrałem numer i zadzwoniłem. Nie odebrał za pierwszym razem więc zadzwoniłem ponownie.
-Halo?!-warknął głos w słuchawce.
-Shizu-chan, kończysz już?
-Tak, a c..?
-Kup mi piwo.
-...Co?
-Dużo piwa.
-Zaraz, czekaj. Kami..!
Rozłączyłem się. "A chuj ci w dupę..." odłożyłem telefon i poszedłem czytać kolejnego hentaia. Nie musiałem długo czekać, a usłyszałem otwierające się drzwi.
-Piwko!<3-zawołałem zabierając siatki od blondyna. Ten tylko westchnął zostawiając to bez komentarza. Schowałem alkohol do lodówki i zabierając ze sobą cztery piwa poszedłem do pokoju Shizu-chana.
SHIZUO
Siedziałem na brzegu mojego łóżka i "słuchałem" bezsensów, które opowiadał Kamito.
-Ile jeszcze będziesz pił?-zapytałem.
-Jesfe hilcha zoftalo (jeszcze kilka zostało)-wybełkotał wypijając zawartość puszki.-Idę po resfe (resztę)- Chłopak wyszedł z pokoju, było słychać jak po drodze do kuchni zahaczył o kilka ścian, szafek itp. Potem odgłos lodówki i wraca... "Boże ja z nim nie wytrzymam" pomyślałem kładąc się na łóżko z rękami pod głową i zamknąłem oczy.
-A ty so (co)?- usłyszałem głos chłopaka i odgłos stawianych puszek.
-Ide spać...
-Ocipiałeś, o tej godzinie spać? Chory jesteś, czy co?- przerwał mi książę. "O, już mu się język nie plącze?"
-Chcę się wyspać pijaczyno jeden.
-To ja mam sam pić?-spojrzałem na chłopaka. Przez jego maślane oczy prawie chciałem mu ulec, ale tylko odwróciłem się do niego plecami.
-Tak-powiedziałem chłodnym głosem.
TIME SKIP
Obudziłem się czując coś ciężkiego w okolicy bioder. Leniwie uchyliłem oczy i zobaczyłem parę czerwono-niebieskich oczu.
-Co ty do cholery na mnie robisz?-zapytałem marszcząc brwi.
-Nic takiego-powiedział chłopak odpinając guziki mojej koszuli. Chciałem go powstrzymać, ale coś powstrzymało moje ręce. Spojrzałem w tamtą stronę. "Kurwa, moje kajdanki?!"
-Rozkuj mnie-warknąłem czując jak w moich spodniach zaczyna rosnąć namiot. Kamito przygryzł wargę i zachęcająco ruszył biodrami.
-Nie-powiedział pochylając się nade mną. Mój wzrok powędrował w stronę stołu gdzie znajdowała się dobrze mi znana butelka wina.
-Tsk...-"Idioto, czemu to wypiłeś?" Kamito ponownie poruszył biodrami łącząc przy tym nasze usta. "No, nie. Nie wytrzymam!" Sprawnie zerwałem (różowe, puchate) kajdanki i zamieniłem nas miejscami.-Przestań-rozkazałem. Brunet ponownie przygryzł wargę i poruszył biodrami.
-Co jeśli nie posłucham?
________________________________________________________________________________
Cześć wszystkim! Mam nadzieję, że się podobało bo następny rozdział nie pojawi się dopóki nie będzie minimum pięciu gwiazdek :P
Pozdrawiam, do next'a :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top