Rozdział 16
KAMITO
-Shizu-chan wyłaź z tamtąd!-krzyknąłem pukając do drzwi, za którymi zniknął Shizu-chan z Takashim. No, no... Poszedł mnie zdradzać z tym głupkiem?
Po chwili oboje wyszli z pomieszczenia. Kazałem Takashiemu powiedzieć, że źle sie poczułem i zabrałem Shizuo do pokoju.
-Co sie tak bulwersujesz?-zapytał zamykając za sobą drzwi.
-Jak to co? Chciałeś sie z nim tam pieprzyć?-zapytałem wkurzony.
-Co ty, prżeciez jestem facetem-zaśmiał sie. Wtedy podeszłym do niego i chwyciłem za mięciutkie piersi. Blondyn(ka) oblał(a) sie rumieńcem.
-Zostaw!-pisnął Shizu.
-Co by było jak by cie zgwałcił?-zapytałem. Ten tylko zaśmiał sie pod nosem. Nagle wpadłem na fajny pomysł. Skoro Shizuo jest dziewczyną to...-Hej, moge cie przelecieć?
-WUTTT?!?!?-pisnął upuszczając lizaka. -Mowy nie ma.
-Czemu?-zapytałem.
-Bo... Bo jestem od ciebie wyższy-God, ale podał powód.
-To sie skurcz-zaśmiałem sie, ale po chwili szczeka mi opadła. Na moich oczach Kirigaya zaczął sie kurczyć do tego stopnia ze spadły mu majteczki, nioch, nioch ^^
-Wiesz, nie musiałeś-zaśmiałem sie jak zboczeniec i przerzuciłem go przez ramie (był pół głowy niższy odemnie ^^)
-Nie, puszczaj! Kamito!-rzucał sie. Po chwili wylądował na lozku przygwożdżony przeze mnie.
-Jesteś cholernie seksowny-powiedziałem całując jego szyje.
-K-Kami..to...-jęknęła mała blondynka starając sie mnie odepchnąć.
-Słucham?-odsunąłem sie i spojrzałem Kirigayi w oczy.
-Nie chce tego tak robić...-szepnął Shizu-chan.
-Czyli jak chcesz?
-Normalnie!-oburzył sie. -Chce mieć swoje ciało. Nie podoba mi sie to ze jestem kobietą-powiedział odwracając wzrok.
-Ale jak będziesz facetem to nie bede mógł cie przelecieć-jeknałem niezadowolony klekajac przed blondynką.
-Kamito...-Shizuo spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. "Ale ja juz sie napaliłam..."westchnalem w myślach. Kirigaya podniusł sie do siadu, a ramiążko sukienki zsunęło mu sie na ramie prawie odsłaniając... Uhh, nie wytrzymam. Poczułem ze sie rumienie wiec odwróciłem wzrok.
-Hej, Kami. Co jest?-zapytał zdezorientowany.
-Nic takiego, tylko... Poprostu wyglądasz tak kusząco, że...-nie dokończyłem, gdyż blondynka złożyła delikatny pocałunek na moich ustach.
-Pomogę ci z tym...-zaczęła kładąc dłoń na moim kroczu. - A ty pomożesz mi wrócić do dawnej formy.
-Mhm...-tylko tyle udało mi sie z siebie wydusić.o
Shizu nachylił sie do moich spodni i zaczął je zdejmować. Po chwili wyciągnął mojego kolegę i zaczął go pocierać. Jęknąłem cicho, a on uśmiechnąłem sie i wziął go do buzi. To było takie przyjemnie i... Znajome uczucie. Kirigaya delikatnie ssał moje przyrodzenie co jakiś czas drażniąc końcówkę. Nie minęło duzo czasu, a doszedłem w jego usta i część twarzy. Zapędzony oblałem sie rumieńcem, ale Shizu tylko wytarł policzek.
-P-Przepraszam Shi...-zaczałem ale znowu mi przerwał za pomocą swoich ust. Poczułem gorzki, nieprzyjemny smak. Tak, połknąłem swoją własną spermę, a przynajmniej jej część.
-No, a teraz moja nagroda-zaśmiał sie Shizuo.
-Eee... Dobrze, ale... Jak mam ci pomuc?
___________________________________________
Hej, Gomen za długą nieobecność, ale jestem. Żyje i mam sie dobrze, dopuki ktoś z was mnie nie dopadnie i nie zabije za zwłokę...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top