Rozdział 11
OK, spiłem sie i przespałem z jakąś dziwką, to nic takiego... To kurwa straszne! Nie jestem juz prawiczkiem, a nie pamietam co sie działo!
-Kami-chan, nic ci nie jest?-zapytała zmartwiona Mei.
-Ach, nie po prostu sie zamyśliłam...
-Wspominasz gorącą noc z Shizuo?-przerwała mi Mako wskazując malinkę na mojej szyi. Spaliłem buraka i zakryłem wskazane przez dziewczyne miejsce.
-N-Nie... To tylko... Komar mnie ugryzł-starałem sie wykręcić.
-I tutaj tez...-wskazała Mei znaczek po drugiej stronie.
-Hej noo! Przestańcie, jesteście podłe-jeknałem wracając do jedzenia swojego ben-to. "Ale ta kobieta musiała być żywiołowa. Tyle malinek..." Zamyśliłem sie pochłaniając onigiri. "Swoją drogą, ciekawe co robi Shizu-chan"
SHIZUO
-Jestem w czarnej dupie...-wyżaliłem się Kyo.
-Co jest stary? Zaciążyłeś jakąś łaskę?-zapytał mój przyjaciel pochłaniając krewetkę.
-Na szczęście nie...-westchnąłem. -Kojarzysz te nową z pierwszego roku?
-Te co sie nią Takashi tak jarał? No, co z nią?
-Przelaciałem ja...-na moje wyznanie szatyn prawie się zakrztusił.
-CO? Zaraz, jak to? Ten Shizuo, którego nie interesują sprawy sercowe spał z pierwszakiem i jest z tego powodu załamany? Człowieku, czy ty sie zakochałeś?-zaczął jazgać Yamada trzęsąc mną.
-Gdybym to ogarniał to bym ci się nie żalił!
-A no, fakt-chłopak momentalnie sie uspokoił i wrócił do swoich krewetek.
-Ty moze zaczniesz jeść cos normalnego-wygarnąłem mu.
-Jem krewetki...
-Właśnie, tylko krewetki-przerwałem szatynowi.-Co jest ważniejsze krewetki, czy Yuuki?
-Oczywiście, że Yuuki!-zbulwersował sie Kyo.
-Dobra, to znaczy, że jeszcze nie oszalałeś Ebiman'ie*
-Nani?!
W PRACY SHIZUO
Czekałem, aż zjawi sie głupi duet. Miałem do nich kilka pytań w sprawie tego cholernego trunku co mi dali. Pierdolieni idioci, gdyby nie oni do niczego by nie doszło! Teraz nie moge spojrzeć w twarz Kamit'a, gdy tylko to robie przypomina mi sie ta jego zarumieniona twarz kiedy leżał podemną... Kurwa, Shizuo jeseś w pracy!
Właśnie co do pracy, głupi duet długo sie nie zjawia. Normalnie przychodzą kiedy zaczyna sie moja zmiana. Czasem mam wrażenie, że przychodzą głownie z mojego powodu (:V) dwa zboki. Idealnie sie dopełniają. Ćpun i deeler, nie zdziwił bym sie gdyby byli parą... Zaraz. PRZECIEŻ NIE WSZYSCY OD RAZU MUSZĄ BYĆ HOMO! Shizuo ty idioto!
W tym momencie usłyszałem jak ktoś przekracza próg baru. Tak, to byli łysol i chudzielec.
-Cześć słodziaku, to co zawsze poproszę-powiedział łysy.
-Się robi proszę pana- wziąłem sie do roboty, a gdy juz podałem facetom drinki zapytałem.
-Powiesz mi cos więcej na temat tego trunku co mi dałeś ostatnio?
-Oj chłoptasiu, czyżby chodziły ci po głowie jakieś brudne myśli?-zaśmiał sie chudzielec.
-Zamknij sie-skarcił go drugi. -Co chcesz wiedzieć?-zwrócił sie do mnie, a jego oczy krzyczały "Bedzie kasa!"
-Jakie ma działanie?
-Jak każdy afrodyzjak. Tyle, że jak zużyjesz za dużo na raz mogą wystąpić skutki uboczne...
-Jakie skutki uboczne?-zapytałem, a po plecach przeszły mi ciarki. "Kamito wypił całą butelkę..."
-Np. częściowy zanik pamięci, albo...
Nie dokończył, gdyż w tym momencie do baru weszły trzy dziewczyny. Pierwsza miała długie, ciemne włosy i szmaragdowe oczy, a ubrana była w białe kozaki na obcasie, jasne jeansy, bluzkę z dość dużym dekoltem ukazującym jej pokaźne piersi i skórzaną kurtkę. Druga miała grzywę lwa (XD) i brązowe oczy. Miała na sobie fioletową tunikę i czarne legginsy, a na nogach czarno-białe trampki. Ostatnia posiadała niebieskie oczy, średniej długości czarne, proste włosy. Ubrana w czarną kiecke, pończochy i szpilki, a jej ramiona okrywał podobnego koloru sweterek.
Załamany przetarłem oczy licząc, że to sen. "Nie no, głupi duet i święta trójca... Tego jeszcze nie było" pokręciłem głową zrezygnowany.
-Shizu-chan!-dotarł do mnie głos Kamit'a. Uśmiechnąłem sie bez entuzjazmu widząc jak "święta trójca" zmierza w moim kierunku.
-Kto to jest chłoptasiu?-zapytał mnie deeler.
-Z-Znajoma... -westchnałem.
-Acha, czyli to dla niej chcesz ten afr...
-Zamknij sie-warknąłem.
-Coś sie stało Shizu-chan?-zapytał mnie książę robiąc słodką minkę.
-Nie, nic takiego... -mężczyźni posłali sobie porozumawcze spojrzenie, po czym łysy poklepał mnie po ramieniu szepcząc ciche "powodzenia" Potem mężczyźni opuścili bar. Westchnalem cieżko.
-Co podać?-zapytałem dziewczyny.
-Cos bez alkoholu-powiedziały jednocześnie. "To po co przyszliście do baru?!"
_____________________________________________________________________
Hejka, i jak sie podoba? :3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top