Rozdział 1
Następny dzień nie zaczął się najlepiej. Rano spadłem z łóżka, a przy śniadaniu ojciec znów zaczął z tymi zaręczynami. Męczące to. Skończyło się na tym, że nawrzeszczeliśmy na siebie, a ja wybiegłem z jadalni i zamknąłem się w swoim pokoju. Siedziałem oparty odrzwi i rozmyślałem o tym wszystkim.
rodziny królewskie nie posiadały władzy w państwach, były jedynie szanowane ze względu na majątek. Nasza rodzina posiadała ogromny skarbiec pełen sztabek złota, i właśnie ten drogocenny kamień przyciągał chciwe robactwo.
Po chwili rozległo się pukanie do drzwi.
-Nie mam ochoty na rozmowy-warknąłem poirytowany.
-Paniczu, pański ojciec kazał panu przekazać iż niedługo zjawi się tu ważny i wpływowy człowiek. Król prosi aby się panicz przygotował-powiedział sługa. ~Nie możliwe. ojciec już sprowadził mi "narzeczoną"? Nie, tak ne może być!~pomyślałem i wybiegłem z mojego pokoju prosto do moich sióstr. Gdy dobiegłem znanych mi drzwi zapukałem trzy razy, potem zrobiłem pięciosekundową przerwę i znowu zapukałem. To był taki znak rozpoznawczy. Zawsze tak robiliśmy... To znaczy dawniej, zawsze tak robiliśmy.
-Kami-chan!-usłyszałem podniecony głos Misaki.-Co ty tu?
-Chciał bym prosić cię o przysługę-zacząłem. -Zrób ze mnie dziewczynę.
-Yey!-zawołała siostra wciągając mnie do pokoju.-Cornel! Cornel, słucaj! Kami-chan chce przebrac sie za dziewczynę!
-Serio? Moim zdaniem już wygląda jak dziewczyna.
-Tez tak uważam. Ma takie lśniące, jedwabiste włosy.
-Duże, lśniące oczy.
-Taką gładką skórę...
-I delikatne rysy.
~Boże, na co ja się pisze...~ pomyślałem. -Dobra, ale mimo wszystko nadal jestem chłopakiem, a chciał bym pożartowac z naszego gościa. Wiecie, jak za dawnych czasów.
-Wchodze w to!-powiedziała podniecona Mikasa.
-Dobra, to ja też- poparła ją Cornel.
~Chyba nie powinienem tego robić...
<Tym czasem...
Korytarzami "zamku" przechadzało się trzech mężczyzn, a ich kroki rozchodziły się echem po korytarzach.
-To miło ze zgodził się pan na spotkanie.
-Nie mogłem odmówić królowi -powiedział mężczyzna. Był lekko zgarbiony, a w jego włosach z łatwością można było dostrzec siwe pasma. Był z nimi jeszcze jeden mężczyzna. Młody, przystojny, o krótkich blond włosach i niebieskich oczach, które były przesłonięte przyciemnianymi okularami, a ubrany był w strój barmana.
-Ależ nie, nie. Nie miał pan takiego obowiązku.
-W porządku, byliśmy w okolicy-wtrącił się do rozmowy blondyn.
-Ciesze się, ze nie sprawiłem zbytniego kłopotu...-zaczął król, ale nie dane mu było spocząć gdyż młody człowiek miał jeszcze kilka słów do powiedzenia.
-Jeżeli chce się król odwdzięczyć, niech pozwoli nam spędzić tutaj noc. Miasto z którego przyjechaliśmy jest daleko, a nie mam zamiaru jeździć po zmroku.
-N-Nie mamić przeciwko... W takim razie niech pan się przejdzie w poszukiwaniu pokoju. Sypialnie znajdują się w prawym skrzydle budynku, chyba ze woli pan bardziej dostojny wystrój...
-Proszę się nie kłopotać, poradzę sobie- rzekł niebieskooki zostawiając staruszków samych sobie. Młody mężczyzna szedł spokojnie korytarzem, wtem usłyszał śmiechy i piski dochodzące z pobliskiego pokoju. Po chwili drzwi otworzyły się i wybiegła z nich dziewczyna wołając.
-Nie! Niezmusicie mnie!- w tym momencie brunetka wpadła na blondyna przewracając oboje.-Ah, przepraszam. Nie zauważyłe-łam pan.
Miała długie do ramion, czarne włosy. I dość specyficzne oczy. Jedno było błękitne jak niebo,a drugie czerwone jak krew. Była ubrana w luźny T-shirt, jeansy i błękitno-białe nike. Była średniego wzrostu i dość lichej budowy, a to wszystko sprawiało, ze wygladała uroczo. Jej duże, błyszczące oczy wpatrywały się ze zdziwieniem w młodego mężczyznę.
-Kim jesteś?-zapytał niebieskooki odrywając wzrok od dziewczyny.
-Ja...
-Kami-chan!-krzyknęła jakaś dziewczyna z pokoju.
-Wybacz, muszę biec-powiedziała czarnowłosa, szybko wstała i pobiegła kortarzem. Po chwili z pokoju wyszła wysoka dziewczyna podobna do tej która przed chwila uciekła tylko z włosami w kolorze karmelu. najwyraźniej to była jej starsza siostra. Dziewczyna była ubrana w krótka, zielona sukienkę, a w ręku trzymała różowy kostium pielęgniarki.
-Nee-san, nie widzę nigdzie Kami-chan- powiedziała rozglądając się po korytarzu, po czym wróciła do pokoju.
"Czy one właśnie mnie zignorowaly?" pomyślałem wstając i otrzepując spodnie. "Dobrze, a wiec wracam do poszukiwań..."
Dobra zebrałam sie i jest! Jupi, famfary itd...
Mam nadzieje ze sie wam podoba. :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top